W relacji dziadków z wnuczętami nie chodzi o to, by musieli nadążać za młodymi. Oni są od tego, by móc porozmawiać z nimi o życiu. W tym temacie czują się znakomicie. O tym, kim są wzajemnie dla siebie dziadkowie i wnukowie, mówi psycholożka społeczna dr hab. Katarzyna Popiołek.
„Newsweek”: Po co nastolatkom dziadkowie?
Katarzyna Popiołek: Babcia lub dziadek są przeciwwagą dla często zabieganego rodzica. Mają dla wnucząt więcej czasu niż inne osoby z najbliższego otoczenia. Odgrywają rolę towarzysza w dorastaniu, a także bezpiecznej przystani. Bezpiecznej w dosłownym znaczeniu, ponieważ badania Ruiz i Silversteina z 2007 r. udowodniły, że dzięki więzi z dziadkami młodzież wykazuje mniejsze tendencje depresyjne, lepiej rozwija się poznawczo. Między innymi dlatego, że otrzymuje od nich bardzo dużo uwagi i opiekuńczości. Dziadkowie pragną być bliżej, bo jako starsze osoby czują się niekiedy odsunięte na boczny tor społeczeństwa. Ich opiekuńczość nie zawsze jest jednak realizowana z taką samą intensywnością.
Dlaczego?
– Okazuje się, że relacje dziadków z wnuczkami są oparte na teorii dostosowania łącznego Hamiltona. Starsze pokolenia wspierają młodsze, ponieważ w ten sposób propagują własne geny. Potwierdzają to późniejsze badania. Jak choćby z 1996 r. autorstwa Eulera i Weitzel. Badacze przyglądali się opiekuńczości i emocjonalnym więzom wnuczków z dziadkami ze strony ojca i matki. Najmocniejsza okazuje się relacja wnuczki z babcią ze strony matki. Dlaczego? Babcia ma w tym układzie stuprocentową pewność pokrewieństwa. W związku z tym bardziej angażuje się w relację z wnuczętami niż dziadkowie z drugiej strony. Liczne badania – w tym także te z Polski autorstwa Wiesława Baryły – potwierdziły znaczenie pewności pokrewieństwa dla intensywności działań opiekuńczych dziadków i ustaliły pewną ich hierarchię. To oczywiście dzieje się poza świadomością zainteresowanych. Przecież żaden dziadek ani babcia nie zastanawiają się: czy to na pewno mój wnuczek?
Od czego jeszcze zależy siła tej relacji?
– Od częstotliwości kontaktów. Proszę sobie wyobrazić, że pan jako nastolatek mieszka w Warszawie, a pana babcia w Krakowie. Nagle przyjeżdża do pana w odwiedziny. Jecie wspólny obiad, ale nie bardzo macie o czym rozmawiać. Ostatni raz widzieliście się kilka miesięcy temu, a zatem atmosfera robi się dziwna i sztuczna. Tak właśnie czujemy się w relacji, która nie ma swojej historii ani treści.
To jednak naturalne, że w okresie dorastania słabnie kontakt nastolatków ze starszymi osobami. Mają wtedy olbrzymią pulę relacji – szczególnie rówieśniczych – w które mogą się angażować. O to, aby nie zapomniały o dziadkach, starają się dbać ich rodzice. Pełnią bardzo ważną funkcję, gdyż są pośrednikami i mediatorami między tymi dwoma pokoleniami. Badania nad nastolatkami pokazują, że mniej więcej w okresie szkoły średniej wnuki ponownie zaczynają doceniać dziadków. W rozmowach o życiu emocjonalnym nadal jednak góruje babcia. Dziadek natomiast zyskuje w tym czasie wtedy, gdy chodzi o wspólne robienie czegoś – wspólne wyjazdy, budowanie, majsterkowanie. Nastoletnie wnuki doceniają tu kompetencje starszego pokolenia, jeśli ono umie nimi zainteresować.
Właśnie, czego młodzież uczy się od starszych osób?
– Dziadkowie pochodzą z epoki, w której technologia nie zastępowała relacji. Wiedzą zatem, jak ważny jest kontakt z drugim człowiekiem. Umieją tworzyć i podtrzymywać więzi. Rozumieją, jak wielkie znaczenie ma przyjaźń. Powiedziałabym nawet, że wyręczają polską szkołę w nauce o życiu emocjonalnym. Niedawno spotkałam koleżankę, której wnuczka mieszka w Stanach. Dziewczynka zadzwoniła do niej pewnego dnia i pochwaliła się: „Wiesz, babciu, że w szkole uczyliśmy się dzisiaj o przyjaźni? Dowiedziałam się, kto to przyjaciel i co robić, żeby go mieć. Przyjaciele są strasznie ważni”.
Dziadkowie o tym wiedzą. Chętnie dzielą się tą wiedzą, a wnuczęta równie chętnie odbierają od nich tak cenne lekcje. To już nie są dzieci, których kontakt z dziadkami opierał się wyłącznie na wspólnej zabawie. Teraz to nastolatkowie pragnący odbywać z nimi poważne rozmowy o życiowych wartościach. Robią to, bo ich zdaniem starsze osoby stoją na ich straży. Mówią im o swoich potrzebach i pragnieniach. Może to nieco zabawne, ale polskie wnuki postrzegają często dziadków jako osoby zasobne, bo ci mają stały, pewny dochód w postaci emerytur i na dodatek chętnie udzielają finansowego wsparcia.
Kontakty młodych z obcymi seniorami nie są jednak już tak częste jak ze starszymi osobami z własnej rodziny. Wygląda na to, że słabną. Pani pracująca w klubie seniora opowiadała mi o jego nastoletnich wolontariuszach. Tłumaczyła, że przychodzą tam w odwiedziny z uśmiechem na ustach. Nawet umiejętnie i trafnie kontaktują się ze starszymi osobami.
Gdzieś tu musi być haczyk.
– Owszem, jest. Część młodzieży przychodzi do tych klubów z jednego powodu – punktów, dzięki którym poprawia swoje zachowanie w szkole. Nie chciałabym jednak, abyśmy teraz myśleli, że postępują tak wszystkie nastolatki.
A jaki wpływ na starsze osoby ma kontakt z młodymi osobami?
– Przeogromny! Wzbogaca ich sferę poznawczą. Ci dziadkowie, którzy mają częsty kontakt z wnuczętami, dłużej zachowują zdolności umysłowe. Są mniej narażeni na demencję, bo interakcje z młodymi osobami spowalniają proces starzenia się. Dzięki temu życie seniorów staje się bardziej aktywne i dynamiczne. Wielu z nich zaczyna dbać o sprawność fizyczną. Wielu także stara się naprawić błędy wychowawcze, które popełnili wobec swoich dzieci. I co najważniejsze – wnuki podtrzymują w nich sens i cel życia, bo czują się im potrzebni.
Zresztą nikt tak jak wnuczęta nie popiera rozwoju dziadków. To one są najbardziej przychylne ich nowym romantycznym relacjom. W przeciwieństwie do rodziców, którzy myślą nieraz: „Po co ten mój stary ojciec będzie znowu się żenić?”. Niektórzy wręcz są zdania, że związki w późniejszym wieku są nieestetyczne. Niechęć w nich budzi też, gdy starsza osoba zamierza uczyć się języków, jeździć po świecie, szukać rozrywek. Po co – zastanawiają się – skoro już się nażyła? Wtedy z odsieczą przychodzą wnuki, prawdziwa agenda rozwoju, która zachęca: „Dziadku, babciu, marzycie, by jeździć na rowerze? Róbcie to! Kochajcie się, uczcie, korzystajcie z życia!”.
Skąd w nich taka akceptacja nowych związków dziadka lub babci?
– Młodzi w okresie dojrzewania nawiązują pierwsze relacje romantyczne. Wiedzą, ile radości daje im nowy związek. Nie chcą odebrać tego uczucia swoim ukochanym, czyli dziadkom. A poza tym skoro wnuki i dziadkowie wchodzą w nowe relacje romantyczne, to coś ich łączy w danej chwili. Mają wspólny temat do rozmów – miłość.
Tylko jakim cudem się dogadują, skoro dzieli ich kilkadziesiąt lat?
– Obawiamy się nieraz, że dziadkowie nie mają szans nadążyć za nastoletnimi wnukami. Nie wiedzą, czego te słuchają, co oglądają i jaka jest moda. Nic dziwnego, kultura młodzieżowa bywa bardzo hermetyczna. Między nią a światem dorosłych powstaje często przepaść. Ale dziadkowie nie przejmują się nią. W ich relacji z wnuczętami nie chodzi o znajomość gatunków muzycznych, które są obecnie na czasie. Oni są od tego, by móc porozmawiać z nimi o życiu. W tym temacie dziadkowie czują się akurat znakomicie.
Foto: Newsweek
Wie pan, dlaczego młodzi często zwierzają się dziadkom ze swoich problemów? Ponieważ ci mają cierpliwość. To ich największa, nieoceniona siła – słuchanie, umiejętność pocieszenia i podreperowania poczucia własnej wartości. Starsze osoby nie boją się ani nie wstydzą okazywać wnukom swoich uczuć. Wielu rodziców obawia się, że jak będą zbyt kochający, rozpuszczą dziecko niczym dziadowski bicz. Dziadkowie jednak nie martwią się tym. Wychowują miłością, ale nie czują nakazu kształtowania wnuków w określony sposób. Nie myślą o nich w kategorii ich osiągnięć. Nie rozpatrują – tak jak rodzice – dwójek czy trójek dziecka jako zagrożenia, że zaraz utraci pozycję w klasie lub gorzej poradzi sobie w przyszłości. Są wolni od tych obaw.
Może dlatego stresują się mniej niż rodzice?
– To prawda. W czasach, w których większość ludzi cierpi z powodu stresu lub lęku, dziadkowie wykazują dużą umiejętność radzenia sobie z nimi. Sporo przeżyli i wiedzą, że nie można się poddawać. Ale mają też świadomość, jak bardzo pomocne w radzeniu sobie z problemami są kontakty z innymi ludźmi, a także z przyrodą.
Mnie obecność babci uspokajała. Chodziłem z nią na długie spacery w pola.
– Oto kolejna przewaga, którą mają dziadkowie nad rodzicami – nie żyją w pośpiechu i natłoku zobowiązań. Jeśli wnuczka chce głęboko porozmawiać, babcia lub dziadek znajdą czas. Nie powiedzą: „Kochanie, przepraszam, nie teraz”.
Nie zapomnę, jak sama jako rodzic padłam ofiarą pośpiechu. Byłam młodą mamą, biegłam z dwuletnią córeczką na autobus. Niestety, ta ciągle się zatrzymywała. A to zafascynował ją motylek, a to spadający liść. W końcu zdenerwowałam się i rzuciłam: „Przestań! Nie zachowuj się tak okropnie, bo ucieknie nam autobus”. Usłyszała to starsza pani. „Wie pani co? – zagadnęła ciepłym głosem. – Dziecko ma prawo interesować się światem. I to pani zachowuje się okropnie. Wystarczyło wyjść wcześniej z domu”. Otrzeźwił mnie jej komentarz. Uzmysłowiłam sobie, że nieprawidłowo zwróciłam się do córki. A także to, że nie miałam dla niej wystarczająco dużo czasu. Gdyby szła wtedy z babcią, pewnie by do tego nie doszło.
A wnuki nie mają czasem więcej cierpliwości do dziadków niż do rodziców?
– Jeśli poprosimy własne dziecko, aby wytłumaczyło nam, jak ściągnąć aplikację na telefon, prawdopodobnie usłyszymy: „Rany boskie, wczoraj ci tłumaczyłem!”. Natomiast wobec dziadków okazywane jest większe zrozumienie. Wnuki w takich chwilach cieszą się z dwóch powodów. Po pierwsze, pomagają osobie, którą kochają i z racji jej wieku są bardziej cierpliwe. Po drugie, wreszcie mogą zademonstrować coś, w czym same mają kompetencje.
Dziś jednak pojawia się pewne utrudnienie w relacji wnuków i dziadków. Choć dziadkowie mają bardzo dużo czasu, wnukom już nie tak łatwo go wygospodarować. Nie dlatego, że młodzież woli ich unikać. Po prostu jest przeciążona obowiązkami. W poniedziałek dodatkowy angielski i hiszpański. We wtorek lekcja fortepianu i tak przez resztę tygodnia. Po zajęciach nastolatkowie wracają o piątej do domu i znów są zajęci, bo muszą odrobić lekcje. Kiedy więc mieliby znaleźć czas na spotkanie z babcią czy dziadkiem, do których często trzeba jeszcze jakoś dojechać?
A może oni wcale nie są dla nich ważni?
– Pamięta pan, gdy opowiadałam o pani pracującej w domu seniora? Starsze osoby czasem zwierzają się jej, że zapominają o nich własne dzieci. Wnuki pamiętają częściej. I co więcej, próbują nadrobić zaniedbania rodziców.