40-latka jest już przeważnie świadoma swoich potrzeb, chce eksplorować świat seksu. Ale kobiece libido może nie być synchroniczne z libido partnera.
U mężczyzn szczytowa forma w seksie przypada na 20-30. rok życia. U kobiet po trzydziestce wzrasta.
Przedarłam się/ Przez miliony błon/ I ochronnych warstw/ Hej, hej/ Ja stygnę, a ty śpisz”.Tak śpiewa Katarzyna Nosowska na płycie „Miłość? Uwaga! Ratunku! Pomocy!” zespołu Hey.
Dominika (39 l.): – Ja też stygnę! Od dwóch lat nie uprawiałam z mężem seksu. Tyle tylko, że dla niego to jest OK. Tłumaczy, że ma dużo pracy i brakuje mu siły na pozycje seksualne. A ja wariuję, bo moje libido jest wysokie, jeśli nie wyższe niż kiedyś.
Krystyna (44 l.): – „Kochanie, w pewnym wieku łóżko służy do spania. Seks jest przereklamowany”. Tak od jakiegoś czasu mawia mój drugi mąż, z którym jestem od czterech lat. Wydaje mu się to bardzo śmieszne, ale mnie irytuje i smuci… Mąż jest starszy ode mnie o 16 lat, ujął mnie dobrocią i łagodnością. Ale złoty czas życia erotycznego już za nim. On naprawdę śpi godzinami. Tylko co ze mną? Ratunku!
Bogna (40 l.): – Mój partner, w wyniku chorób: cukrzycy i nadciśnienia, nie ma od dawna ochoty na seks. Niepotrzebnie się wygłupiłam na Walentynki, zamawiając z sex-shopu erotyczne gadżety. Wyśmiał mnie. Zaczynam marzyć o romansie z jakimś żwawym mężczyzną, z którym będę realizować swoje fantazje. Nie mam pojęcia, co z nami dalej.
Nie uprawiają seksu
Takie historie nie dziwią Katarzyny Kucewicz, psycholożki, seksuolożki i psychoterapeutki, autorki książek (m.in. „Kobiety, które czują za bardzo”). – 40-latka jest już przeważnie bardzo świadoma swoich potrzeb, skłonna do eksperymentowania. Pewniejsza siebie, bez niepotrzebnych stresów. Chce eksplorować świat finezyjnego seksu; nierzadko po raz pierwszy tak świadomie. I faktycznie często kobiece libido może nie być synchroniczne z libido partnera – mówi ekspertka.
Zwraca uwagę, że u mężczyzn szczytowa forma w seksie przypada na 20., 30. rok życia. U kobiet wzrasta zaś po trzydziestce. – Poza tym partner może już znajdować się w takim momencie, w którym „wszystko widział, wszystko wie”. Brakuje mu porywów, do tego bywa silnie zestresowany pracą, co negatywnie odbija się na jego popędzie (u kobiet też oczywiście tak może być). Stad wiele poróżnień, ochłodzenia relacji – mówi terapeutka.
Kucewicz ma poczucie, że kobiety boją się mówić o seksie. Podczas różnych warsztatów w całej Polsce, które prowadzi, ten temat wybrzmiewa ze strony panów, nawet tych nieśmiałych, ale często zamyka panie. – Myślę, że kobiety kulturowo są uczone, iż rozmawianie o seksie świadczy o rozwiązłości i źle postrzeganej bezpruderyjności – mówi psycholożka. – Jesteśmy przyhamowane. Wmawiano nam latami, że kobieta nie powinna się zbyt mocno seksem interesować, bo to źle o niej świadczy. Większość z nas woli więc nic nie mówić i przecierpieć swoje, niż zacząć komunikować to, czego oczekujemy, co lubimy lub nie – podkreśla.
Zauważa, że mężczyźni są zdecydowanie bardziej bezpośredni w temacie seksu. Chętniej mówią o tym, czego by chcieli. Również chętniej ryzykują tym, że swoją nietypową propozycją zdenerwują partnerkę albo ją rozśmieszą.
„Mąż zaniedbał związek”
Bezsilność. To czuje Dominika, która od dwóch lat nie uprawiała seksu z mężem. Nie chce jej się już nawet czegokolwiek mu proponować. Zauważyła, że bez seksu, którego na tym etapie życia bardzo potrzebuje, więdnie.
– Nie wiem, jak bardzo to się łączy z brakiem seksu, ale stałam się bardziej drażliwa, nerwowa, brakuje mi cierpliwości. Ale to chyba nic dziwnego, skoro moje potrzeby fizjologiczne pozostają niezaspokojone? Seks to zdrowie! Ja nawet rozumiem, że mój mąż tego obecnie nie potrzebuje, nie chce, ale chciałabym robić w łóżku wszystko to, na co nie miałam odwagi czy czasu wcześniej. I jak to pogodzić? Nie mam pojęcia – rozkłada ręce. Zdrada? Na razie Dominika zdecydowanie odrzuca tę opcję. Kocha męża, jest „w sumie szczęśliwa”. Brakuje jej „tylko tego seksu”. Tylko i aż.
Krystyna, patrząc na śpiącego męża, czuje złość. Jest zagniewana, dość często. Uważa, że mąż zaniedbał nie tylko siebie, ale też ich związek. I ją samą, jako kobietę. Kiedy ostatnio żaliła się przyjaciółce, że nie uprawiają z mężem seksu, ta wypaliła: „A co się dziwisz? Wzięłaś sobie faceta znacznie starszego. Ja mam młodszego kochanka i nie narzekam. Moje erotyczne życie jest w rozkwicie. Polecam!”. Krystyna przyznaje, że zaczęła rozważać, czy aby nie pójść w ślady przyjaciółki…
Bogna, której partner choruje na nadciśnienie i cukrzycę, stara się go rozgrzeszyć. Tłumaczyć. On przecież codziennie bierze tonę leków, ma nadwagę, dużo stresów w pracy. Jak tu myśleć o łóżku? Sekszabawki, które w przypływie dobrego humoru i nadziei na lepsze zamówiła przez internet, leżą w pudełku, schowane pod łóżkiem w sypialni. Kilka z nich pozostało nierozpakowanych. Mąż nie wykazał zainteresowania, gdy mu je zaprezentowała. Machnęła ręką. Ona również fantazjuje o romansie, ale nie jest pewna, czy by się na to odważyła.
Jak dużo jest takich kobiet? Nie wiadomo. Co powinny zrobić te, które „stygną” i „więdną”? I które boleśnie odczuwają fakt, że ich partner czy mąż wydaje się niedopasowany seksualnie? Że ich temperamenty rozjeżdżają się?
Dominika, Krystyna i Bogna nie chcą rozstawać się ze swoimi partnerami. Przynajmniej na razie. Odpowiada im wiele ich cech. Jedną ujmuje łagodność i wspaniały charakter, inną pracowitość, jeszcze kolejną trzyma w tym związku fakt, że są dzieci, kredyt, długa wspólna przeszłość. W żadnym z tych związków nie ma przemocy, wyzwisk, ani oczywistych powodów, dla których należałoby zerwać. Chociaż…
Mec. Joanna Hetman-Krajewska w kilku książkach (m.in. „Rozwód czy separacja? Poradnik praktyczny”) przypomina, że podstawą rozwodu jest zupełny i trwały rozkład pożycia małżeńskiego, we wszystkich sferach: uczuciowej, gospodarczej oraz fizycznej. Fizyczna oznacza także życie seksualne. W przepisach brakuje ściśle określonego terminu, ale zwyczajowo sądy przyjmują, że powinno to być minimum kilka miesięcy.
A zatem jeśli Dominika nie uprawiała z mężem seksu od dwóch lat, teoretycznie ma prawo do oficjalnego rozstania się. Jasne, że seks na zawołanie czy seks z przymusu to najgorsze z rozwiązań. Podobnie jak namawianie kogoś do tego lub szantażowanie czy straszenie rozwodem. Ale permanentny brak życia erotycznego, „stygnięcie” jednej ze stron, to niewątpliwie poważny powód do tego, aby przeprowadzić uczciwą rozmowę na ten temat. Albo zgłosić się na terapię par, aby spróbować znaleźć przyczyny stanu rzeczy i, w efekcie, wspólnie wypracować rozwiązanie. Korzystne dla obu stron.
Przebieranki, gadżety erotyczne… i nic
– Dobrze by było, aby para sobie wyjaśniła, co się między nimi dzieje i czego potrzebują – przekonuje psycholożka Katarzyna Kucewicz. – Najlepiej, jeśli ktoś komunikuje wprost: „Jestem zmęczona/y” albo: „Potrzebuję eksperymentów” lub też: „Potrzebuję, abyśmy oboje zmienili nawyki”, czyli na przykład powrócili do dawnej formy fizycznej albo przestrzegali zasad higieny, jak kiedyś. Kiedy rośnie frustracja, a rozmowa nie wychodzi, ludzie często zaczynają się rozglądać w kierunku innych obiektów.
Właśnie tak zrobiła Balbina. Niedługo skończy 40 lat. Jej wieloletni partner nigdy nie miał wysokiego libido, ale ostatnio kompletnie przestał wykazywać zainteresowanie seksem. – Ja już zmieniałam się dla niego w domu i w tancerkę erotyczną, i w gwiazdę rewii, i w kurtyzanę. Przebierałam się w halki, zakładałam kostium cały z siatki. I co? I nic – mówi. On mówił „wow, ale jesteś sexy” i… wracał do słuchania podcastów.
W efekcie, jak mówi kobieta, to przez niego straciła poczucie pewności siebie i kobiecości. Ostatnio jednak to się zmieniło. Balbina odżyła w ramionach innego. Wcale nie uważa, że zdradziła partnera. – To on swoim brakiem zainteresowania wepchnął mnie w ręce innego mężczyzny – przekonuje. Od kilku tygodni spotyka się z kimś regularnie na seks. Nie chce podawać wielu szczegółów. Podobno jej nowy „obiekt seksualny” nie wyróżnia się niczym specjalnym. Ani przystojniak, ani specjalnie wykształcony, ani dowcipny. Ale za to w łóżku, jak mówi Balbina, „wymiata”.
– A mnie potrzeba teraz wyłącznie tego. Na razie korzystam z życia seksualnego i z mojego temperamentu, który przecież, wiem o tym, nie będzie trwał latami. Mam 40 lat, jestem w szczytowej formie seksualnej i po prostu chcę z tego skorzystać. Nie młodniejemy. Przeciwnie, jesteśmy coraz starsi. OK, mój życiowy partner „więdnie” w łóżku, ale ja tego procesu jeszcze nie chcę wcielać w życie – podsumowuje z kwaśnym uśmiechem.
Nie tylko brak seksu
– Bywa, że w związku, niezależnie od płci, nagle jedna ze stron zaczyna wprowadzać w seks takie urozmaicenia i wymagania, którym druga strona nie chce sprostać. Nie chce, nie potrafi albo w jakiś sposób nie czuje, że w tym momencie jest jej akurat to potrzebne – zauważa Kucewicz. – Jeśli całe życie miałyśmy zamkniętego partnera i nagle zarzucimy go oczekiwaniami, to czy powinnyśmy się dziwić, że on z tym nie rezonuje? – rzuca retorycznie.
Psycholożka zauważa (w gabinecie i nie tylko), że niektóre osoby forsują swoje zmiany czy modyfikacje, bez oglądu na to, czy te eksperymenty pozostają w zgodzie z partnerem, czy partnerką.
Tymczasem warto jednak wspólnie decydować o nowych rozwiązaniach. Np. o wprowadzeniu erotycznych zabawek i innych urozmaiceń. – Lepiej nie zarzucać kogoś swoją odmienioną narracją – tłumaczy Kucewicz. – Jeśli partner przyjmuje nowe propozycje niechętnie, to warto spróbować je przemycać krok po kroku. W taki sposób, żeby obie strony czerpały z tego przyjemność. A jeśli wprowadzanie nowości zupełnie odpada w danej relacji, to na szczęście rynek oferuje masę artykułów do zabawy solo.
Oczywiście, bywa i tak, że jeśli jedna strona potrzebuje bardzo seksu, a druga „więdnie”, „stygnie” (jakkolwiek tego nie nazwać), ta dysharmonia może prowadzić do rozpadu relacji.
– Natomiast jeśli związek się rzeczywiście rozpada, to także za sprawą jeszcze kilku innych, dodatkowych czynników – mówi psycholożka. – Nie chodzi tylko o to, że ktoś nie chce się z nami bawić gadżetami z sex-shopu, tylko bardziej o to, że pozostaje obojętny na nasze potrzeby. I zapewne zamknięty na rozmowę, niechętny do ratowania namiętności oraz wspólnego szczęścia, czyli skupiony wyłącznie na sobie. To są prawdziwe powody takich rozpadów relacji, a nie prozaiczne: „bo nie chciał się ze mną przebierać”.