Gatunek nazwany w Szwecji pstrym kleszczem owczym został znaleziony w regionie Sztokholmu. Do badań trafił dzięki programowi monitoringu pasożytów, który umożliwia każdemu przesłanie nietypowych okazów.
Co ciekawe, naturalnie ten rodzaj pajęczaka występuje na południu Europy, w Iranie, Kazachstanie i na obszarach górskich Azji Środkowej.
Szwecja. Odkryli nowy gatunek kleszcza. Badacze biją na alarm
Według komunikatu SVA Dermacentor marginatus może przenosić niebezpieczne wirusy, w tym wywołujące krymsko-kongijską gorączkę krwotoczną. W przekazanych do analizy kleszczach nie znaleziono tego patogenu, trwają badania obecności innych wirusów i bakterii, w tym drobnoustroju Coxiella burnetti, wywołującego gorączkę Q, zwaną kozią grypą.
– Wyniki są takie, jak oczekiwaliśmy. Jesteśmy zadowoleni, że wszystkie wyniki były negatywne. Musimy kontynuować nasze prace i badać nowy gatunek, zanim będziemy mogli przekazać więcej informacji o tym przypadku – powiedział lekarz weterynarii SVA Giulio Grandi.
Zdaniem naukowców, choć w Szwecji znaleziono dopiero pojedyncze sztuki pstrego kleszcza owczego, to wraz ze zmianami klimatycznymi i wzrostem temperatur można spodziewać się rozprzestrzenienia tego gatunku. Na obecność nowych gatunków kleszczy w Skandynawii wpływ mają również migracje ludzi i zwierząt, a także rozwój turystyki.
Apel badaczy w Szwecji. Proszą obywateli o pomoc
Służby weterynaryjne zachęcają do przesyłania znalezionych na terenie Szwecji kleszczy. „Sezon na kleszcze trwa obecnie w całym kraju, a SVA ma nadzieję na więcej zgłoszeń w okresie letnim” – czytamy w komunikacie. Najpierw jednak należy wysłać przez stronę internetową tej instytucji zdjęcie okazu. „Każdy raport jest ważnym elementem monitorowania i mapowania występowania gatunków” – podkreślono.
Eksperci prowadzą również bloga, na którym dzielą się wynikami swoich badań. – Ważne jest, aby możliwie wcześnie sporządzić mapę występowania egzotycznych gatunków kleszczy, aby móc lepiej przygotować się na przypadki zakażenia zwierząt lub ludzi – podkreśliła Anna Omazic, naukowiec SVA.
Niedawno o poszukiwaniach groźnego kleszcza z Afryki informował także Uniwersytet Warszawski, inicjując akcję „narodowego kleszczobrania„. Chodzi o kleszcza wędrownego (Hyalomma marginatum). – 60 proc. Polski, m.in. Mazowsze i południowa część kraju, ma warunki odpowiednie dla jego występowania. Mało prawdopodobne, by u nas ich nie było – twierdziła prof. Anna Bajer z UW.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!