Wicepremier i szef MON nie potrafi najwyraźniej wytrzymać we własnych butach. Zamiast pilnować własnego, strategicznego resortu, niebezpiecznie dubluje pomysły z cudzych.

Jak daleko sięga ego wicepremiera i szefa MON Władysława Kosiniaka–Kamysza i gdzie jeszcze poszybuje jego myśl – strach zgadywać. Zaczyna ignorować własny rząd i próbuje budować jakieś instytucje–hybrydy obok regularnie pracujących resortów.

W czwartek Kosiniak-Kamysz pomylił MON z MEN i ogłosił projekt, który może zirytować Barbarę Nowacką. Tylko czekać, aż wybuchnie na tym tle konflikt w koalicji.

Władysław Kosiniak-Kamysz w dniu Święta Wojska Polskiego ogłosił zapowiadany już wcześniej plan wychowania patriotycznego. Z samej jeszcze nazwy nie wynika żaden konflikt interesów, w końcu szefowi MON może się marzyć formacyjne oddziaływanie na młodzież. Tyle że Kosiniak-Kamysz nie zaprezentował ani wizjonerskich rozwiązań, ani nawet tradycyjnych, paramilitarnych zajęcia dla młodych. W świątecznym wystąpieniu podkreślił za to, że PSL pielęgnuje tradycję, bo bez niej „nie ma przyszłości Polski”. Przyszłości nie będzie też, jak mówił „bez świadomości swojej kultury, języka, historii i bez inwestycji w młode pokolenie, w naukę”.

W związku z tym wicepremier zaproponował – niespodzianka, niespodzianka – szkolne wycieczki patriotyczne oraz powołanie nowej Komisji Edukacji Narodowej.

Był już taki program pod hasłem „Poznaj Polskę” – i to kilka edycji. Wdrażał je Przemysław Czarnek w roli ministra edukacji w rządzie PiS. Na wycieczki edukacyjne rząd PiS wydawał w 2021 r. 15 mln zł, w 2022 r. ponad 100 mln zł a w 2023 r. – 50 mln zł. Najpierw pojechały oczywiście szkoły katolickie, czy teraz pojadą te ze wsi malowanych, spod logo PSL? Na razie nie wiadomo.

Szkoły za PiS miały realizować tzw. pedagogikę dumy, która zresztą znalazła się również wśród obietnic wyborczych PiS. Minister Czarnek głosił wówczas, że inwestuje w młodych ludzi „aby mogli z dumą odwoływać się do własnej kultury, historii, osiągnięć Polski, a także czuli dumę z bycia Polakiem, polskiego języka i symboli narodowych”. Do tych samych wartości i w niemal tych samych słowach odwołuje się dzisiaj wicepremier Kosiniak-Kamysz.

Według wcześniejszych ustaleń RMF FM, jego projekt ma również wprowadzać patriotyczne lektury do szkół oraz życiorysy polskich bohaterów. O tym jednak wicepremier już nie wspominał. Nie wiadomo czy od tej części projektu odstąpił, czy po prostu dawkuje nam informacje.

Wiadomo, że Kosiniak-Kamysz szuka sposobu na przezwyciężenie kryzysu politycznego i tożsamościowego PSL-u i Trzeciej Drogi. Czy pomoże mu w tym ignorowanie koalicjantów z własnego rządu? Postawa PSL-u wobec rządowych posunięć w sprawie aborcji, oficjalnie wypieranie się zmian w kwestii nauczania religii w szkole, a teraz dublowanie działań MEN – ile jeszcze zniesie premier Donald Tusk ze strony koalicjanta?

Dziś wyborcy Trzeciej Drogi przyznają, co sprawdził w lipcowym badaniu CBOS, że najbardziej obchodzi ich wzmocnienie obronności kraju i poczucie bezpieczeństwa. Dlaczego wobec tego PSL idzie w tradycję? Co prawda wicepremier Kosiniak-Kamysz mówił dziś o wychowaniu patriotycznym. Ale rozumie przez to „odwiedzanie miejsc ważnych dla naszej historii” , a to przecież naszych granic nie obroni.

Przez osiem lat PiS wpychał uczniom i nauczycielom hasła o „tradycji narodowej” w gardło, aż się tym zakrztusili. Tradycja przezierała ze szkolnych programów i podręczników obficie, a jeszcze Czarnek nasączył „dumą narodową” program nowego przedmiotu HiT i podręcznik do niego – tak, że w końcu większość szkół go odrzuciła. Te hasła nie pomogły też PiS-owi wygrać następnych wyborów. Wydawało się więc, że po przegranej PiS, politycy nieprędko sięgną po te same hasła.

Czarnek wysyłał dzieci i młodzież do miejsc, które miały pogłębić „wychowanie patriotyczne”. Szkoły mogły wybierać wyłącznie z ministerialnej listy, na której roliły się od kościołów i klasztorów oraz w obrębie wyznaczonych przez MEN tematów, w pierwszym roku np. mogły ruszyć śladami Polskiego Państwa Podziemnego albo kardynała Stefana Wyszyńskiego, ale mogły też obrać kurs na „Kulturę i dziedzictwo narodowe” czy „Największe osiągnięcia polskiej nauki”. Wicepremier Kosiniak-Kamysz jest bardziej łaskawy, bo poszerza te obszary. „Jest miejsce i dla Miłosza, Szymborskiej, i dla Sienkiewicza i Reymonta. Nie należy nikogo wykluczać. I dla Tokarczuk, i dla „Dziadów” Adama Mickiewicza” – mówił dziś dobrotliwie.

Do tego zapowiedział szumnie, że powoła nową Komisję Edukacji Narodowej.

KEN uważana za prototyp ministerstwa edukacji, miała w XVIII w. wyciągać polskie dzieci z analfabetyzmu. Ciekawe, czemu ma służyć taka instytucja wicepremierowi rządu dzisiaj? Nie od parady Kosiniak-Kamysz podkreślał podczas prezentacji nowego projektu, że nie jest on przeciwko komuś, przeciw żadnemu resortowi. Bo ten rząd ma już jeden resort edukacji – Ministerstwo Edukacji Narodowej z Barbarą Nowacką na czele. I ona już ogłosiła własny program szkolnych wycieczek krajoznawczych, pod nazwą „Podróże z klasą”. Rząd wyda na nie w tym roku 60 mln zł. Ile chce wydać wicepremier i z jakiej puli?

I tak wokół uczniowskich podróży jest już kwas – nauczyciele domagają się od MEN dodatkowego wynagrodzenia za pilnowanie po nocach bąbelków, rozochoconych weekendowymi wyprawami bez nadzoru rodziców. MEN nie chce im za to jednak dopłacać. Mimo to, według wicepremiera polscy uczniowie mają za mało.

W wirze przedwyborczych obietnic min. Czarnek podkreślał, że bon na uczniowskie wycieczki, to zarazem „świetna wiadomość” dla sektora turystycznego i branży polskich przewoźników. Może więc lobbying biur podróży i firm przewozowych dotarł już do wicepremiera Kosiniaka-Kamysza? Toby choć w części tłumaczyło jego wycieczkowy odlot.

PSL ma ująć program w ramy ustawy i złożyć go w Sejmie. Wicepremier tłumaczył wczoraj w imieniu swojej formacji: „mamy prawo zaakcentowania tego, co nam w duszy gra”. Może dusza wicepremiera Kosiniaka-Kamysza tęskni za tym, żeby wreszcie wyrwać się z kieratu bieżącej polityki i pojechać w siną, choć tradycyjnie polską, dal? A że sam nie pojedzie, to choć dzieci pośle. Proponuję – zafundujmy wicepremierowi taką wycieczkę patriotyczną. Nie do modnej Hiszpanii, ani do od nowa modnej Bułgarii, ale do Krakowa, śladem Szymborskiej. Będzie może bardziej z sensem i trochę taniej.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version