Demonstranci zebrali się w piątkowy wieczór w centrum stolicy. Mowa o budapeszteńskm Placu Bohaterów. Szacuje się, że w zgromadzeniu brało udział co najmniej kilkanaście tysięcy osób.
Manifestanci trzymali transparenty i węgierskie flagi. Pretekstem do protestów okazało się skandaliczne ułaskawienie dokonane przez – byłą już – prezydent Katalin Novak. Głowa państwa doprowadziła do darowania kary dla Endre K., byłego zastępcy dyrektora państwowego domu dziecka.
Mężczyzna został skazany na karę więzienia za namawianie dzieci do wycofania zeznań przeciwko dyrektorowi placówki. Chodziło o wykorzystywanie małoletnich. Do ułaskawienia doszło w sierpniu 2023 roku, ale sprawa ujrzała światło dzienne dopiero 2 lutego.
Węgry: Tłumy przeciwko Orbanowi
W konsekwencji ludzie wyszli na ulice. Zgromadzenie stało się symbolicznym sprzeciwem przeciwko całemu systemowi budowanemu w kraju od 2010 roku przez Viktora Orbana.
– Deptanie praw demokratycznych sięgnęło zenitu – mówił protestujący, cytowany przez AFP. Jedna z emerytowanych nauczycielek wskazywała, że „rząd powinien przestać uważać, że wszystko jest dozwolone”.
Youtuberka Edina Pottyondy – jedna z organizatorek protestu – podkreśliła, że „państwo węgierskie poniosło porażkę”. – Nie ma przejrzystego, dokładnego i niezależnego śledztwa, które mogłoby wyjaśnić odpowiedzialność – zaznaczyła.
Kłopoty węgierskiego premiera. Musi się tłumaczyć
Na piątkowej konferencji prasowej szef sztabu Orbana Gergely Gulyas upierał się, że premier dowiedział się o ułaskawieniu dopiero w zeszłym tygodniu. – O aferze dowiedział się z prasy – zapewniał.
Również w piątek ze stanowiska zrezygnował przewodniczący największego kościoła protestanckiego na Węgrzech Zoltan Balog. Duchowny, a zarazem były minister w rządzie Orbana, był łączony ze sprawą ułaskawienia. Miał poprzeć decyzję prezydent Novak.
Premier przez cały tydzień nie komentował sprawy. W sobotę ma wygłosić orędzie o stanie państwa.