Orlen nie ma wątpliwości co do informacji medialnych opartych na niejawnym raporcie Najwyższej Izby Kontroli. Zdaniem koncernu w raporcie znajduje się teza o rzekomo zaniżonej cenie transakcji sprzedaży niektórych aktywów Lotosu. „Jest ona oparta na niewiarygodnych i niejawnych źródłach” – napisano.
„Informujemy, że pojawiające się w ostatnich dniach w przestrzeni publicznej tezy, dotyczące warunków sprzedaży części aktywów Grupy LOTOS, mają charakter spekulacji i nie opierają się na faktycznych przesłankach. Nieprawdą jest również stwierdzenie o rzekomym stworzeniu istotnego ryzyka dla bezpieczeństwa paliwowego Polski”.
Orlen: Raport NIK nadal jest niejawny
Koncern wskazuje także na fakt, że trudno rzetelnie odnieść się do raportu i płynących z niego wniosku, gdy ciągle nie został on opublikowany przez Najwyższą Izbę Kontroli.
„Raport NIK, do chwili obecnej, nie jest dostępny publicznie – ani w całości, ani w częściach. Nie można zatem stwierdzić, w oparciu o jakie dokumenty źródłowe kontrolerzy NIK przeprowadzili swoje analizy i szacunki prezentowane w konkluzjach raportu. Tymczasem jest to kluczowe dla rzetelnej oceny tych ustaleń oraz ich konfrontacji ze stanem faktycznym” – czytamy w komunikacie Orlenu.
Donald Tusk o kontroli NIK
Do sprawy na konferencji prasowej odniósł się także premier Donald Tusk.
— Wszystko, co w tej chwili wiem, stawia w paskudnym świetle pana Sasina i Obajtka. Proszę o cierpliwość, badamy tę sprawę i będziemy wyciągali konsekwencje prawne i organizacyjne — powiedział. Dodał, że „analizą tego, co działo się w Orlenie i Lotosie zajmują się służby państwowe, nie tylko Najwyższa Izba Kontroli”.
Szef rządu zapowiedział, że „niedługo także opinia publiczna pozna szokujące aspekty działania niektórych przedstawicieli rządu i szefostwa Orlenu w kontekście Lotosu, ale także planów inwestycyjnych i energetycznych”. – Nawet dla kogoś takiego jak pan Kamiński to było niedopuszczalne, co robili jego koledzy z rządu. O tym niedługo polska opinia publiczna się dowie – dodał.