W kwestii pogody nie mamy dobrych wiadomości: przed nami kilka tygodni mrozu. Dla systemu elektroenergetycznego oznacza to jedno – pracę pełną parą. Statystyki pokazują bowiem, że im niższa temperatura, tym większe zapotrzebowanie na moc. Czy w związku z mrozem grozi nam blackout?
Rekord zapotrzebowania na moc
We wtorek 9 stycznia 2024 r. o godz. 10:45 padł nowy rekord wartości krajowego zapotrzebowania na moc. Według wstępnych danych wyniósł od 28 645 MW i był o prawie 1000 MW większy od poprzedniej wartości maksymalnej, 27 617 MW, którą odnotowano 12 lutego 2021 r. Dane z południa, gdy zapotrzebowanie na moc spadło poniżej 28 GW, potwierdzają, że tak wysokie zużycie energii związane jest z niską temperaturą. Za pobór 22,3 GW odpowiadała powiem generacja ciepła.
– Bez wątpienia ma to związek z obserwowaną w ostatnich latach intensywną wymianą indywidualnych, nieekologicznych kotłów na rzecz energochłonnych pomp ciepła lub ogrzewania systemowego z sieci miejskich. Ciepło systemowe zaspokaja potrzeby około 13 proc. gospodarstw domowych w Europie, w Polsce ten odsetek wynosi jednak aż 40 proc. Nic więc dziwnego, że ujemne temperatury generują tak duży skok zapotrzebowania na energię – wyjaśnia Sławomir Wołyniec, Prezes Zarządu V-Project SA.
Poprzedni rekord, z 12 lutego 2021 roku (z godziny 10:45) wynosił 27617 MW. Blisko 1000 MW większe zapotrzebowanie to efekt m.in. elektryfikacji ogrzewania. Pompy ciepła, zastępujące ogrzewanie węglowe, gazowe i na biomasę, mają znacznie niższy współczynnik COP przy niskich temperaturach, załączając dodatkowo grzałki. O ile w temperaturze +12 st. C przy ogrzewaniu podłogowym COP będzie wynosić 7 (czyli z 1 kWh energii elektrycznej pompa wygeneruje 7 kWh energii cieplnej), o tyle przy -12 st. C całkowita sprawność pompy (uwzględniając spadek sprawności sprężarki i dołączenie grzałek) nieznacznie przekroczy 1 – informuje serwis WysokieNapięcie.pl.
Import surowca gwarantuje bezpieczeństwo energetyczne
Z publikowanych na bieżąco przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) statystyk dotyczących produkcji energii wiemy, że w momencie rekordowego zapotrzebowania krajowe elektrownie i elektrociepłownie węglowe oraz gazowe pracowały z mocą około 23 GW, a farmy wiatrowe i instalacje fotowoltaiczne z mocą około 4,7 GW. Resztę pokrył import, głównie z Niemiec, Szwecji, Czech i Ukrainy. Mimo, że udział energii ze źródeł odnawialnych w ogólnym wolumenie rośnie, a ostanie lata to okres dużego boomu dla polskiej branży fotowoltaicznej, dominującą rolę w polskim systemie elektroenergetycznym odgrywają i jeszcze długo odgrywać będą jednostki węglowe. W 2023 roku wyprodukowano w nich 105 TWh energii, czyli 63 proc. ogółu energii elektrycznej.
Obecnie, jak podały PSE, wszystkie elektrownie konwencjonalne pracują i są gotowe na kolejne wzrosty zapotrzebowania. Jedyne co może zagrozić sprawnej pracy elektrowni, to brak surowca. Jest to jedna z częściej wymienianych przyczyn problemów z zaspokojeniem potrzeb energetycznych ludności.
– Myślę, że w tej chwili nie musimy się tego obawiać. Rzeczywiście wydobycie węgla kamiennego w polskich kopalniach spadło w 2023 roku do poziomu 49 mln ton, jednak dostawy miałów węglowych dla energetyki zawodowej nie są zagrożone. Na bieżąco zaspokajają je zarówno źródła krajowe, jak i importerzy surowca, m.in. z Kazachstanu, Ameryki Południowej, Australii i RPA. Co więcej nadal utrzymuje się, wyraźna już w ubiegłym roku, tendencja spadkowa cen węgla na światowym rynku – dodał Sławomir Wołyniec.
Przypomina, że na koniec listopada ubiegłego roku węgiel energetyczny w portach w Europie Zachodniej był o ponad 63 proc. tańszy niż rok wcześniej. Sytuację tę wykorzystują importerzy, sprowadzając do kraju wystarczająco dużo surowca. Aktualnie na rynku nadal mamy do czynienia z nadwyżkami miałów energetycznych. Sytuację może zmienić tylko ostra i długa zima
Biorąc pod uwagę, że o początkach mroźnej zimy mówimy dopiero w połowie stycznia, sytuacja energetyczna kraju nie powinna być zagrożona.
Zapotrzebowanie na energię stale rośnie
Z publikowanych przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska sprawozdań z wyników monitorowania bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej wynika, że już w 2030 roku zapotrzebowanie na moc (netto) w szczycie rocznym przekroczy w Polsce 30,5 GW. W tym samym czasie, z powodu wyłączenia przestarzałych bloków, spadnie moc osiągalna w istniejących jednostkach konwencjonalnych.
Prawdopodobnie spadek mocy będzie na tyle duży, że nawet prognozowany wzrost mocy ze źródeł odnawialnych i ewentualnych bloków jądrowych, nie zaspokoi rosnących potrzeb kraju. Konieczne wydaje się więc jak najszybsze podjęcie decyzji o modernizacji istniejących bloków węglowych i zwiększenie ich efektywności do czasu, gdy wolumen mocy z pozostałych źródeł nie osiągnie poziomu gwarantującego nam bezpieczeństwo energetyczne. Tym bardziej, że o zapewnienie surowca energetycznego nie musimy się bać jeszcze przez co najmniej kilkadziesiąt lat.