Bicie dzieci: jak to jest w głowie Mentzena
Pogląd o tym, że „lekkie” bicie dzieci pomaga w wychowaniu, nie jest niczym egzotycznym, o ile ktoś trochę już Mentzena zna. W jego słynnych stu ustawach z 2019 r. – tych, których nie można dziś nigdzie znaleźć, bo hosting wygasł – jedna dotyczyła właśnie kar fizycznych. Propozycja była taka: trzeba przywrócić rodzicom „prawo do stosowania umiarkowanych kar cielesnych”, które „nie powodują uszczerbku na zdrowiu i nadmiernego cierpienia”. To dlatego, że umiarkowane bicie dzieci jest „uprawnieniem tradycyjnie zakorzenionym w polskiej kulturze”, zaś jego zakazywanie to – najogólniej mówiąc – lewactwo.
Idźmy dalej. W marcu 2023 r. w wywiadzie dla WP Mentzen stwierdził, że klaps ma być nieprzyjemny, a „z badań wynika, że dzieci, które dostają klapsy, mają mniej problemów niż te, które w ogóle nie są karane”. Zapytany, jakie to badania ma na myśli, odparł: „Nie pamiętam teraz. Musiałbym sprawdzić”. Parę miesięcy później w wywiadzie z „Faktem” spytano go, czy sobie te badania przypomniał. Odpowiedź: „Nie pamiętam, czytałem je już jakiś czas temu, nie mam w głowie wszystkich badań. Jest zupełnie oczywiste, że jeżeli dziecko w żaden sposób nie jest wychowywane i robi, co chce, to najpewniej nie wyrośnie zbyt dobrze”. Jak tłumaczył, dobrze zrozumiał badanie, bo ma po temu kwalifikacje.
A teraz w Radiu Zet było tak:
Czy znalazł już pan badania na temat pozytywnego wpływu bicia dzieci na ich wychowanie, na które się pan powoływał?
[westchnienie] Już tę sprawę wyjaśniałem. Chodzi o to, że są badania pokazujące, że brak stosowania kar jest gorszy od stosowania lekkich kar fizycznych i tyle. Nie będę się kłócił z badaniami naukowymi.
Bicie dzieci: jak to jest naprawdę
Skoro pose – jak sam twierdzi – umie czytać naukowe badania, bo zrobił doktorat z ekonomii i prowadził zajęcia ze statystyki, to może trzeba jakieś przywołać. Przywołuję: w tej oto metaanalizie z 2021 r. na podstawie przeglądu 69 długofalowych badań wykazano, że kary fizyczne przyczyniają się raczej do problemów z zachowaniem dziecka i – jak jasno stwierdzają autorzy – nie wiążą się z żadnymi pozytywnymi skutkami. W innej, jeszcze wcześniejszej metaanalizie wzięto pod lupę 75 badań wykonanych w 13 różnych krajach w ciągu poprzednich 50 lat. Wniosek: żadne z nich nie wykazało, że klapsy jakkolwiek poprawiają zachowanie dziecka. „Rodzice, którzy dają klapsy, wychowawcy, którzy je zalecają, i prawodawcy, którzy na to pozwalają, mogliby to przemyśleć, ponieważ nie ma żadnych dowodów, że klapsy mają jakikolwiek dobry wpływ na dziecko, a wszystkie dowody wskazują na ryzyko, że je skrzywdzą” – piszą autorzy. Cóż, przewodniczący Mentzen ewidentnie nie przemyślał.
Piszę o tym, bo to świetny przykład tego, jak można iść w zaparte i robić takie miny, jakby wszystko grało. Mentzen udaje, że jego teza wynika z tego, że szanuje badania naukowe – podczas gdy te jasno pokazują coś zupełnie odwrotnego. Ogłasza, że jakąś sprawę dawno wyjaśnił (takim tonem, jakby ludzie się go czepiali, bo są głupi) – podczas gdy nic nigdy nie wyjaśnił. Niesamowite jest to, że można w marcu powołać się na jakieś owiane tajemnicą i niedostępne ludzkim oczom badania, w lipcu powiedzieć, że były takie, ale nie pamiętasz, a w kwietniu rok później ciężko wzdychać, że ty już przecież o tym mówiłeś i ludzie nie rozumieją. Tak samo jak ciężko wzdychał Mentzen w kampanii parlamentarnej: jak to tak, ludzie pytają polityka o jego ekstremistyczne postulaty, jakby naprawdę nie mogli o miłe niskie podatki.