Mecz Athleticu i Barcelony jawił się jako piłkarski hit i miał potencjał na wspaniałe widowisko. Niestety oczekiwania przerosły rzeczywistość.
Typowy mecz walki Athleticu i Barcelony
Już od pierwszego gwizdka oglądaliśmy „typowy mecz walki” i bynajmniej nie chodziło wcale o piłkarską wymianę ciosu. Było sporo fizycznych bitew, sporo rwanej gry i mało konkretów pod bramkami. Jakby sportowych problemów było mało Barcelonie, po 25 minutach gry groźnie wyglądającej kontuzji doznał de Jong. Holender nie był w stanie opuścić boiska o własnych siłach, musiał zostać zwieziony meleksem. Mało tego, pod koniec pierwszej części spotkania Pedri również opuścił boisko ze względu na uraz.
Paradoksalnie najlepszą sytuację w meczu obejrzeliśmy w sytuacji, gdy Cancelo oddał strzał z 40 metrów. Portugalczyk miał taką szansę, ponieważ Simon wyszedł daleko poza własne pole karne, by ubiec Fermina w sytuacji sam na sam. Kiedy się zorientował, że piłka poleciała do przeciwnika, od razu ruszył w kierunku własnej bramki i ostatecznie uratował zespół, przy małej pomocy jednego z kolegów, przed utratą gola. W odpowiedzi Baskowie ruszyli z odważniejszymi atakami, lecz do przerwy rezultat się nie zmienił.
Kto liczył, że w drugiej połowie obraz meczu znacznie się zmieni, ten mocno się rozczarował. Pierwszy kwadrans znów upłynął pod znakiem niedokładności, niechlujności i starć fizycznych, które głównie frustrowały piłkarzy obu drużyn. Gościom nie pomógł także Robert Lewandowski, ponieważ koledzy nie wypracowali mu ani jednej dogodnej sytuacji. Do ostatniego gwizdka nic się nie zmieniło i baskijsko-katalońska potyczka zakończyła się bezbramkowym remisem.
Athletic Club 0:0 FC Barcelona
Wyjściowy skład Athleticu: Simon – Prados, Alvarez, Paredes, de Albeniz – Garcia, Vesga – Willians, Gomez, Berenguer – Guruzeta
Wyjściowy skład Barcelony: ter Stegen – Kounde, Araujo, Cubarsi, Cancelo – de Jong, Christensen, Gundogan – Raphinha, Lewandowski, Pedri