W artykule nie ma żadnych istotnych, nowych informacji, a najważniejsze dane można znaleźć w ogólnodostępnych sprawozdaniach – tak na publikację „Newsweeka” zareagował pełnomocnik rządu PiS ds. budowy CPK Marcin Horała. Odpowiadamy na zarzuty.
Horała – dziś poseł PiS – swoje stanowisko ogłosił w serwisie X. Wpis opublikował kilka godzin po tym, jak w „Newsweeku” pojawił się artykuł o kulisach finansowych Centralnego Portu Komunikacyjnego. Wcześniej, przez trzy dni, nie znalazł jednak czasu, by odpowiedzieć na pytania, które wysłaliśmy mailem.
CPK nie żałowało pieniędzy na eventy
Chcieliśmy poznać stanowisko byłego pełnomocnika ds. CPK dotyczące wydania przez spółkę 615 tys. zł na dwugodzinną konferencję z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy tuż przed wyborami parlamentarnymi, przeznaczenia prawie 20 mln zł w formie darowizn na takie cele, jak remonty dachów plebanii, ołtarzy, czy kościołów, organizację gal MMA, czy zakup wozów gaśniczych dla ochotniczych straży pożarnych oraz wsparcie klubów sportowych z gmin graniczących z terenem lotniskowej inwestycji. Pytań było więcej, bo też CPK nie żałowało pieniędzy na inne eventy z udziałem samego Horały, reklamy w mediach, usługi doradcze w zakresie PR czy prawne, choć spółka miała własne działy komunikacji i własnych prawników. Poseł nie odpowiedział na nasze próby kontaktu.
Zamiast konsekwentnie wybrać milczenie, postanowił zaatakować „Newsweeka” kopiąc po kostkach i bijąc poniżej pasa oskarżeniami oderwanymi od rzeczywistości. Według Horały artykuł napisany jest manipulacyjnym językiem, bo niczego nie ujawnia, nie zawiera też żadnych istotnych informacji, bo nie dość, że sprawa była omawiana, to najważniejsze informacje można znaleźć „w publicznie dostępnych corocznych sprawozdaniach finansowych spółki”. Tyle że przynajmniej te za 2023 r. nigdzie nie zostały opublikowane.
Darowizny dla parafii nie wyszłyby na jaw, gdyby nie lokalni mieszkańcy, którzy o tym poinformowali i proboszczowie, którzy się nimi pochwalili. O tym, że CPK wydał ponad 2 mln zł na zatrudnienie pełnomocników regionalnych, również nikt do tej pory nie wiedział. Tak jak o tym, że wszyscy byli regionalnymi politykami PiS. Podobnie było z zamówieniami na usługi doradcze czy organizację eventów. To tylko niektóre z wielu bulwersujących przykładów wydawania publicznych pieniędzy przez poprzednie władze CPK, które ujawnił „Newsweek”.
Horała próbuje nam wmówić, że CPK wydawało na promocję i marketing kwoty „poniżej rynkowych standardów” i mniej niż województwo kujawsko-pomorskie płaci na promocję liniom Ryanair. Wystarczy kilka minut i trzy hasła kluczowe wpisane do wyszukiwarki, żeby to sprawdzić. Wynik: kujawsko-pomorskie płaci Ryanairowi wykonującemu z lotniska w Bydgoszczy 44 połączenia miesięcznie niemal 8 mln zł rocznie, tymczasem na same kampanie marketingowe w 2023 r. CPK, który zarządza jedynie łąką pod Baranowem, z mniej niż połową gruntów potrzebnych do zbudowania lotniska, wydał 6 mln zł.
Mimo to za rządów PiS szastano pieniędzmi na lewo i prawo, jakby za chwilę miał z niego wystartować pierwszy samolot wypełniony pasażerami dowiezionymi superszybką koleją do sąsiadującego z terminalem dworca. Przypomnijmy, że na wszystkie działania promocyjne, marketingowe, doradcze i prawne poprzedni zarząd CPK wydał dziesiątki milionów złotych, z czego dużą część przed zeszłorocznymi wyborami parlamentarnymi.
615 tys. zł na dwugodzinną konferencję
Były pełnomocnik próbuje wmówić czytelnikom, że 615 tys. zł na dwugodzinną konferencję było wydatkiem jak najbardziej uzasadnionym, bo prowadziło do „kluczowego kamienia milowego – wbicia pierwszej łopaty”. A poza tym, wydarzenie takie powinno oceniać się „nie tylko pod względem kosztów”, ale przede wszystkim efektów, czyli „zasięgu dotarcia” i „ekwiwalentnego kosztu czasu reklamowego”. Przyznać trzeba, że to bardzo oryginalne wskaźniki potwierdzające sens wydania setek tysięcy złotych z publicznych pieniędzy. A skoro – jak twierdzi Horała – były one „wręcz rewelacyjne” to wypadałoby złożyć ręce do oklasków, gdyby nie to, że nikt tych efektów nie widział i nikt o nich nic nie wie. Może poza samym Horałą, tyle że on tych informacji nie ujawnia.
Propagandowo za to pohukuje, jakoby artykuł „Newsweeka” szedł „na ratunek rządowi”, był „rozpaczliwą próbą przykrycia” rzekomych błędów nowego zarządu CPK itd. To próba odwrócenia uwagi od problemu, a fakty, które przedstawiliśmy w tekście, są nagie i bezlitosne. Dlatego sprawą powinny zająć się służby i prokuratura, a na końcu pewnie sąd, który oceni zebrany materiał dowodowy i wyda sprawiedliwy wyrok. Tak to działa w państwie prawa.