– Zastraszanie trwa. Były też przeszukania. To nie jest żadna tajemnica. Służby powchodziły do ludzi, którzy są moimi znajomymi. Uważam, że zupełnie bez podstaw. Oczywiście nic nie znaleziono, bo co można było u mnie tam znaleźć? Co więcej, panowie, w czasie gdy byłem prezesem Orlenu, miałem dziesiątki spotkań ze służbami. Moi dyrektorzy mieli z nimi spotkania. Mało tego, były organizowane tak zwane spotkania wszystkich służb w Polsce, gdzie omawialiśmy te procesy zachodzące w Orlenie – powiedział Daniel Obajtek zapytany przez dziennikarzy serwisu money.pl, czy czegoś się obawia.
Obajtek żałuje, że był prezesem Orlenu
Przyznał, że żałuje, że zgodził się na kierowanie koncernem energetycznym.
– Gdybym w tamtym czasie miał tę wiedzę, którą mam dzisiaj i która jest niebezpieczną wiedzą pod względem mojego życia, to tych parę lat temu nie zgodziłbym się być prezesem Orlenu. Z jednej prostej przyczyny: bo ja mam problem sam ze sobą, ze swoją nadpobudliwością. Ja chcę działać. I w każdym miejscu, w którym byłem, chciałem oddać się do końca i działać do końca – zapewnił.
Ma żal o niesprawiedliwe ocenianie. – Jak wyniki spółki były mocne, to krzyczano, że łupię Polaków. Jak paliwa były tanie, to znów krzyczano, że działam na szkodę spółki. No przecież nie da się w takiej sytuacji normalnie pracować. Ja dziękuję Bogu, że już nie jestem prezesem Orlenu. Wytrzymałem w tym piekle 6 lat. Możecie to napisać: to jest g***o, które śmierdziało od czasów WSI i wszystkich innych służb – powiedział.
Obajtek o swoich błędach
Pytany o to, jakie błędy popełnił na stanowisku prezesa, przyznał, że za mało zwracał uwagę na swoje bezpieczeństwo. – Może powinienem koło pewnych spraw przejść obojętnie, nie ruszać ich, wtedy nie byłoby tego permanentnego ataku na mnie, przez te wszystkie lata. Teraz mam tę wiedzę, znam raporty. I naprawdę czuję się zagrożony – powiedział. W wywiadzie wielokrotnie przewijał się temat służb specjalnych, które, zdaniem Obajtka, zbierały na niego haki i preparowały dokumenty.
Ocenia, że „stał się symbolem zmiany” i dlatego naraził się wielu osobom.
Obajtek chce kandydować do Parlamentu Europejskiego
Padło pytanie o przyszłość Daniela Obajtka w kontekście zbliżających się wyborów do Parlamentu Europejskiego. Były prezes przyznał, że jeżeli partia będzie chciała go wystawić, to on jest otwarty „z jednej prostej przyczyny”.
– Widzę, jak dużo spraw w Unii Europejskiej jest związanych z naszą gospodarką. To już nie jest ta Unia, która była 20 lat temu. Dziś Unia Europejska, patrząc na aspekty gospodarcze, wchodzi w bardzo niebezpieczne rejony. To jest kwestia szybkiej neutralności emisyjnej, czyli całego Zielonego Ładu. Ja nie mówię, żeby to całkowicie przekreślić. Ale róbmy to zgodnie z całym światem i zgodnie z zamożnością obywateli – wyjaśniał Obajtek.
Zapewnił też, że ewentualny start w wyborach nie będzie „chowaniem się za immunitetem”, bo gdyby chciał uciec z życia politycznego, to po prostu przestałby się gdziekolwiek udzielać. – Nie odzywałbym się w ogóle. Waliliby mnie kijem 3-4 miesiące i by się skończyło – powiedział.