O co chodzi: 17 października w Teksasie ma się odbyć egzekucja Roberta Robersona, który został skazany za zabójstwo dwuletniej córki Nikki.
Roberson sam opiekował się dzieckiem 30 stycznia 2002 roku w swoim domu. Z jego zeznań wynika, że włączył Nikki telewizor i położył się z nią w jednym łóżku, a następnie obudził się po kilku godzinach, gdy usłyszał płacz. Jak stwierdził, uznał, że dziewczynka spadła z łóżka – miała krew na ustach oraz siniak pod brodą, a kolejne dwie godziny ją obserwował, później oboje zasnęli. Roberson przekazał, że rano córka nie reagowała i była sina, więc zaniósł ją do szpitala. Kolejnego dnia postawiono mu zarzut morderstwa. W 2003 roku został skazany. W postępowaniu lekarka Janet Squires uznała, że obrażenia Nikki „wskazywały na syndrom dziecka potrząsanego”. Z kolei lekarz sądowy oświadczył, że zmarła „w wyniku obrażeń głowy zadanych narzędziem”.
Tezy obrońców: Zdaniem obrońców Robersona lekarze postawili błędną diagnozę. Podczas wizyty w szpitalu medycy mieli też błędnie odczytać jego zachowanie, które mogło wskazywać na jego winę – miał nie wykazywać większych emocji (powodem miał być zdiagnozowany w 2018 roku autyzm). Według obrońców dziecko zmar³o z powodu zapalenia płuc, które przekształciło się w sepsę. To miało też być powodem kolejnych objawów. Sprawą mężczyzny zajmuje się m.in. organizacja Innocence Project.
Pierwszy taki przypadek: Jeżeli wyrok wobec Robersona zostanie wykonany, będzie to pierwsza osoba w Stanach Zjednoczonych stracona na podstawie wyroku skazującego z powodu syndromu dziecka potrząsanego.
Więcej na podobny temat przeczytasz w artykule Andrzeja Grochowiny: „Nie ustąpił pierwszeństwa i potrącił dziecko na rowerze. 12-latek trafił do szpitala. Jest nagranie”.
Sprawdź źródła: CNN, „New York Times”