– To musi pozostać tajne, skoro ma się udać – słyszymy z Nowogrodzkiej.
Ale inni mówią, że partia rozgląda się za polską stacją, którą można przejąć, i zagranicznym inwestorem, który wyłoży pieniądze na uczynienie z niej profesjonalnej telewizji o konserwatywnej linii. Inwestorów trudno jest pozyskać w Polsce – zaangażowanie dużego kapitału w telewizję bliską partii opozycyjnej to przedsięwzięcie bardzo ryzykowne. Nowogrodzka szuka więc inwestora na Węgrzech, gdzie pod rządami bliskiego PiS-owi Fideszu premiera Victora Orbana wyrosły wielkie majątki biznesmenów bliskich władzy, a media zostały przez nich przejęte.
Stworzenie profesjonalnej telewizji, a nie chałupniczej jak TV Republika, to nawet setki milionów złotych. Zysk z takiego przedsięwzięcia jest zaś niepewny i odsunięty w czasie.
Nowogrodzka nie porzuciła więc wizji, by zbudować swoją telewizję – umownie nazwijmy ją „TV PiS”. Niemniej prezes PiS Jarosław Kaczyński miesiąc temu wyszedł przed szereg, gdy publicznie powiedział, że chce stworzyć „prywatną dużą telewizję”, która by krzewiła wartości konserwatywne i stanowiła medialne zaplecze PiS. Gdy to padło, w PiS-ie wielu łapało się za głowy. Nasi rozmówcy z tego obozu przekonywali, że pomysł jest dopiero w sferze rozmów, a nie realizacji.
PiS ciągle szuka stacji, którą można by przejąć – takiej mającej miejsce na multipleksach i platformach płatnych telewizji. Nie udało się z uzyskaniem wpływu na TV Puls. To duża telewizja, trzecia największa wśród prywatnych telewizja w Polsce, notująca dziesiątki milionów zysku rocznie, warta setki milionów. TV Puls ma prawicową proweniencję, ale teraz to przede wszystkim biznes – stacja, która stawia na seriale, filmy, generalnie rozrywkę. Programów informacyjnych i publicystyki w Pulsie zwyczajnie nie ma. TV Puls należy do Dariusza Dąbskiego, który nie zachwieje własnym biznesem, by zaangażować się swoją telewizją w politykę. – Nie sprzedaję, buduję – mówił prezes i waciciel Pulsu Dariusz Dąbski.
– Rozmawiali z TV Puls, ale Dąbski nie wszedł w biznes z PiS – mówi człowiek z tego obozu.
Kupno bardzo niszowego kanału News24 też rozważano, ale nic z tego nie wyszło. Ryszard Krajewski, główny właściciel tego kanału, mówi nam, że nie sprzedaje stacji.
Jak dowiaduje się Gazeta.pl, PiS sondowało ostatnio grupę medialną MWE Networks należącą głównie do biznesmena Michała Winnickiego. To – jak pisze na swoje stronie – grupa ogólnopolskich nadawców programów telewizyjnych dla rodziny. Ma w portfolio takie kanały jak Antena HD, Home TV i Filmax. – Ponadto jesteśmy operatorem kilku regionalnych multipleksów DVB-T w takich miastach jak Wrocław, Świdnica, Jelenia Góra, Szczecin, Częstochowa, Kamieńsk, Tomaszów Mazowiecki i Łódź – czytamy na www MWE. Spółka nie odpowiedziała na prośbę o kontakt.
Nowogrodzka nie chce budować bliskiej sobie telewizji na bazie istniejących już i sympatyzujących z PiS Telewizji Republika (na którą wpływ ma Tomasz Sakiewicz) i wPolsce (którą zawiadują głównie bracia Jacek i Michał Karnowscy). – Plan jest taki, żeby stworzyć inną telewizję niż te – słyszymy z Nowogrodzkiej. W obozie PiS nie jest tajemnicą sceptycyzm Sakiewicza i Karnowskich do powstania konkurencyjnej telewizji walczącej o konserwatywnego widza – to po prostu zagrożenie dla ich biznesów.
Rozważania w obozie PiS co do tego, aby zbudować jakąś swoją telewizję, były obecne od paru lat. Ale nic z tego nie wychodziło. PiS miało TVP, na którą dokonano błyskawicznego desantu w 2016 r., a potem skupiono się na próbie betonowania wpływu PiS na media publiczne (poprzez przekazanie uprawnień do wskazywania zarządów Radzie Mediów Narodowych i zmianie statutów), a z budowaniem swojej prywatnej telewizji nie ruszono.
W obozie PiS można usłyszeć, że w projekt nowej prawicowej TV zaangażowany miał być Mateusz Matyszkowicz, ale on w PiS jest teraz jak wyklęty po tym, gdy 20 grudnia oddał bez walki TVP w ręce nominatów ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza. Wskazywanie na Matyszkowicza wygląda jak odwracanie uwagi od działań Nowogrodzkiej, która w ciszy chciałaby przejąć jakąś stację i ściągnąć inwestora z zagranicy – może właśnie z Węgier – dla nowej konserwatywnej telewizji.
W PiS Matyszkowicz jest postrzegany jako ten, który nie wytrzymał presji nowej władzy. Co ciekawe, przed 20 grudnia u Matyszkowicza na Woronicza bywał członek Rady Mediów Narodowych Marek Rutka (wcześniej posłem Lewicy). Rutka nie chce komentować, czego dotyczyły te spotkania.
Matyszkowicz był pogodzony z tym, że nominaci nowego rządu przejmują TVP, i chciał podpisać dokumenty z tym związane. Jednak uniemożliwili to politycy PiS – w tym Marek Suski – którzy wtargnęli do gabinetu prezesa, więc Matyszkowicz nie złożył wtedy podpisu. Następnie opuścił budynek „koloseum” TVP i już tam nie wrócił. Celem Matyszkowicza było wydostanie się spomiędzy PiS-owskiego kowadła i rządowego młota. Zrobił to, ale teraz wokół Matyszkowicza są na Nowogrodzkiej bardzo złe emocje.
Więcej o kulisach odbiciu TVP przez ministra Bartłomieja Sienkiewicza można przeczytać w ujawnionym przez Gazeta.pl tajnym raporcie, który Jacek Kurski przyniósł prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Chętnych do tworzenia „TV PiS” nie brakuje. Bo i Jacek Kurski (były prezes TVP) by chciał mieć na nią wpływ, i trzech szefów TAI z placu Powstańców, czyli Michał Adamczyk, Samuel Pereira i Marcin Tulicki mają takie ambicje. – Ta trójka z Placu zabiega o to, żeby robić tę telewizję. Uważają, że im się to należy za walkę w TVP – słyszymy od osoby z tego obozu.
Wśród ludzi z obozu PiS, którzy zajmują się mediami, wrze od wzajemnych konfliktów.
Kurski i Matyszkowicz to najwięksi wrogowie. Trójka z Placu żre się z Kurskim i z Matyszkowiczem – nieprzypadkowo w raporcie, który „Kura” przyniósł na Nowogrodzką, trójka z Placu jest wskazywana jako współwinni utraty władzy przez PiS. Ta trójka wypowiedziała posłuszeństwo Matyszkowiczowi, gdy ten jeszcze był prezesem TVP.
Na razie jednak PiS nie dopięło przejęcia jakiejkolwiek stacji ani nie sprowadziło jeszcze inwestora gotowego wyłożyć setki milionów złotych.