— Odmawiam przyjęcia do wiadomości, że w imię partyjnych interesów można rozgrywać tak poważną sytuację geopolityczną. Że w imię nienawiści do Tuska można nie stanąć po stronie polskiego ministra spraw zagranicznych — mówiła w podcaście „Naczelni” Dominika Długosz, komentując postawę niektórych polityków PiS po awanturze między Radosławem Sikorskim a Elonem Muskiem.
Przypomnijmy: kłótnia zaczęła się od zawoalowanej groźby Elona Muska, który zasugerował w poście na X, że może wyłączyć Starlinki nad Ukrainą. Zareagował na to Radosław Sikorski. Przypomniał Muskowi, że „koszty Starlinków dla Ukrainy pokrywa polskie Ministerstwo Cyfryzacji”. W odpowiedzi miliarder nazwał Sikorskiego „małym człowieczkiem”. Do dyskusji włączył się Marco Rubio, który stwierdził, że gdyby nie pomoc USA dla Ukrainy, „rosyjskie wojska stałyby na granicy z Polską”, a także politycy PiS. Zamiast bronić polskiego ministra, pisowcy zaczęli go atakować i przepraszać Amerykanów za jego zachowanie.
— W tej wymianie zdań kompletnie nie widzę agresji ani buty ze strony Sikorskiego. Nie widzę niczego, co mogłoby wywołać taką reakcję polityków PiS, jaką wywołało. To jest dla mnie straszne — ubolewała Dominika Długosz. Zarzuciła pisowcom „niezrozumienie dyplomacji i polityki międzynarodowej”.