Po tym, jak dostrzegliśmy walory ekologicznej, czyli zdrowej żywności, przyszła kolej na zdrowe ubrania, a teraz nadszedł czas na zdrowe mieszkania i domy. Co trzecia osoba deklaruje, że byłaby skłonna zapłacić więcej, by w takim mieszkać.
W Polsce i Europie pojęcie „zdrowy dom” popularyzuje od dziewięciu lat firma Velux, która w połowie poprzedniej dekady opublikowała pierwszy raport badawczy „Barometr zdrowych domów”. Jego autorzy, naukowcy z berlińskiego Uniwersytetu Humboldta, Politechniki Darmstadt, Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej i Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, wykazali, że bardzo wielu mieszkańców Europy, w tym także Polaków, zmaga się z fatalnymi warunkami mieszkaniowymi, które wręcz sprzyjają chorobom. Co szósty Europejczyk narzekał na brak światła dziennego, wilgoć oraz trudności w utrzymaniu odpowiedniej temperatury – zimą było za zimno, a latem zbyt gorąco. W naszym kraju sytuacja była bardziej niepokojąca: aż połowa badanych wskazała na problemy z pleśnią i grzybem, który pojawia się, gdy mieszkanie lub dom nie są odpowiednio wietrzone. Takie warunki mogą być zaś przyczyną wielu chorób, w tym astmy, alergii, a nawet nowotworów.
Pandemia COVID-19 sprawiła, że miliony zamknięte w czterech ścianach miały czas przemyśleć sobie, co jest istotne w naszej przestrzeni do życia. Zmiana zaszła też wśród architektów i projektantów, którzy przesunęli akcenty z energooszczędności czy estetyki budynków na to, jak wpływają one na zdrowie mieszkańców.
Zdrowe ciało w zdrowym mieszkaniu
Architektka firmy Velux Monika Kupska-Kupis podkreśla, że zdrowe mieszkanie lub dom musi spełniać następujące warunki: zapewniać mieszkańcom odpowiedni dostęp do światła dziennego, chronić ich przed hałasem, umożliwiać regularną wentylację oraz powinien być zbudowany z materiałów przyjaznych dla zdrowia i środowiska.
Światło dzienne to absolutna podstawa zdrowego domu. Osoby przebywające w dobrze doświetlonych wnętrzach rzadziej cierpią na depresję, lepiej śpią, a ich samopoczucie jest na ogół lepsze. Przykłady z biur pokazują, że dostęp do światła dziennego zwiększa efektywność pracowników o 15-20 proc. Dlatego w krajach skandynawskich, gdzie dni są krótkie i ciemne przez dużą część roku, dba się o to, by budynki były dobrze doświetlone. U nas ten trend dopiero się rozwija.
Jeśli planujesz budowę lub remont, pomyśl o zwiększeniu liczby okien – również dachowych. Eksperci przyznają, że mitem jest przekonanie, że okna powodują straty ciepła. Współczesne okna usytuowane od południa mogą pozyskać więcej energii, niż jej stracić. Oczywiście nie należy rezygnować z okien wychodzących na północ, bo są źródłem światła rozproszonego. Jednak muszą mieć one lepsze parametry izolacyjne.
Latem pomieszczenia z dużymi oknami mogą się nadmiernie nagrzewać. Można temu zapobiec, stosując rolety, żaluzje lub markizy.
Wilgoć to wróg każdego domu. Dlatego koniecznym elementem zdrowego mieszkania jest wentylacja. Wydawać by się mogło, że to detal, jednak brak odpowiedniego przepływu powietrza prowadzi do kumulacji wilgoci, która jest główną przyczyną pleśni i grzybów. A to nie tylko problem estetyczny. Pleśń może wywoływać różne dolegliwości: od bólów głowy, przez alergie, po astmę i choroby układu oddechowego. Wielu specjalistów od zdrowego budownictwa podkreśla, że dom bez odpowiedniej wentylacji to dom, w którym zdrowie mieszkańców jest zagrożone.
Pamiętaj o wietrzeniu
Wietrzenie pomieszczeń kilka razy dziennie to absolutna konieczność. W nowoczesnych budynkach coraz częściej stosuje się systemy rekuperacji, które umożliwiają odzyskiwanie ciepła z powietrza wywiewanego i podgrzewanie nim powietrza nawiewanego. Dzięki temu zimą możemy wietrzyć pomieszczenia bez utraty ciepła, a latem cieszyć się świeżością bez nadmiernego nagrzewania wnętrza. W domach, w których nie ma rekuperacji, warto korzystać z tzw. wietrzenia krzyżowego – otwierania okien po przeciwnych stronach, aby wymusić szybki przepływ powietrza przez całe mieszkanie.
Zieleń to zdrowie i… dobra inwestycja. Kontakt z naturą realnie poprawia jakość życia. Badania wykazują, że zielone otoczenie obniża poziom stresu, zmniejsza ryzyko depresji i działa korzystnie na zdrowie fizyczne i psychiczne. W czasie pandemii wzrosło zapotrzebowanie na mieszkania z ogródkami, balkonami i tarasami. Poszukiwane były zwłaszcza domy blisko terenów zielonych. I nie zmieniło się to do dziś. Pośrednicy w obrocie nieruchomościami są zgodni, że sprzedaż mieszkania w pobliżu terenów zielonych trwa krócej. A ponieważ takie mieszkania są bardziej pożądane, osiągają wyższe ceny w porównaniu z lokalami o podobnych parametrach, lecz pozbawionych tego waloru. Nawet w centrach miast coraz częściej widać „zielone ściany”, ogrody wertykalne i dachy porośnięte roślinnością.
Zieleń redukuje smog, spowalnia odpływ wody opadowej i sprzyja rekreacji. Nie bez powodu tereny zielone są teraz jednym z priorytetów w planowaniu przestrzennym wielu miast, a polskie osiedla i inwestycje deweloperskie zaczynają dostosowywać się do tego trendu.
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak dużym zagrożeniem dla naszego zdrowia jest hałas. Jest to druga, po smogu, środowiskowa przyczyna złego stanu zdrowia Europejczyków.
Badania pokazują, że długotrwała ekspozycja na hałas – szczególnie ten o dużym natężeniu, pochodzący z ruchu ulicznego, pobliskich fabryk, linii kolejowych czy lotnisk – może prowadzić do wielu problemów zdrowotnych. Hałas negatywnie wpływa na układ nerwowy, powoduje problemy ze snem, wywołuje stres, zmęczenie i może prowadzić nawet do depresji.
Mieszkając w mieście, nie zawsze możemy uciec od hałasu. Wtedy trzeba minimalizować jego wpływ na nasze życie. Dla osób mieszkających przy ruchliwych ulicach rozwiązaniem mogą być okna dźwiękoszczelne, które skutecznie tłumią hałas z zewnątrz. Warto wiedzieć, że ich właściwości określane są za pomocą współczynnika izolacyjności akustycznej Rw wyrażonego w decybelach (dB). Im wyższy wskaźnik Rw, tym lepiej okno tłumi dźwięki. Optymalny poziom hałasu wewnątrz mieszkania nie powinien przekraczać 40 dB w dzień i 30 dB w nocy, co odpowiada natężeniu dźwięku rozmowy. Jeśli nieruchomość znajduje się w hałaśliwej okolicy, warto zainwestować w okna o współczynniku Rw na poziomie co najmniej 35 dB. Tylko wtedy możemy mieć pewność, że hałas z zewnątrz nie będzie zakłócać naszego codziennego życia i snu.
Materiały budowlane – inwestycja w zdrowie. Zdrowy dom zaczyna się już na etapie budowy. To, z czego wykonane są ściany, podłogi, farby i tapety, ma ogromny wpływ na jakość powietrza w domu. Farby, kleje, panele – niektóre z tych produktów mogą wydzielać szkodliwe chemikalia, które podrażniają drogi oddechowe i wywołują reakcje alergiczne. Dlatego coraz więcej osób zaczyna zwracać uwagę na skład materiałów budowlanych i wykończeniowych. Specjaliści zalecają stosowanie materiałów niskoemisyjnych, takich jak farby wodne, panele bez dodatków klejów formaldehydowych oraz naturalne wykończenia, jak drewno czy kamień. Warto szukać materiałów z certyfikatami jakości, takimi jak „ECO Label” czy „Blue Angel”, które gwarantują niską emisję szkodliwych substancji.
Problem w tym, że materiały ekologiczne są często droższe. Np. zamiast stosować klasyczny styropian do ocieplania domu, można wykorzystać droższą wełnę mineralną lub szklaną, która nie tylko lepiej izoluje, ale jest również przyjazna dla środowiska. A najlepiej wybrać jeszcze droższą wełnę drzewną, która pochłania dwutlenek węgla.
Polacy mogą wydać więcej
Czy Polacy są skłonni ponieść większe wydatki w trosce o własne zdrowie i środowisko? Okazuje się, że tak. Z badania przeprowadzonego w ubiegłym roku przez firmę analityczno-doradczą UCE RESEARCH i Pracownię Architektoniczną Studio4SPACE wynika, że niemal 35 proc. ankietowanych Polek i Polaków byłoby skłonnych zapłacić więcej za dom lub mieszkanie z materiałów ekologicznych, w tym pochodzących z odzysku. Zdaniem autorów badania ekologiczne materiały można porównać do zdrowej żywności, która jest droższa, bo ma po prostu wyższą jakość. Z drugiej strony wiele osób decyduje się na materiały nieekologiczne, bo są lepiej znane, powszechnie sprawdzone, a przez to – uznawane za pewniejsze i bezpieczniejsze. Ponadto inwestorom, którzy chcieliby zainwestować w rozwiązania ekologiczne, skrzydła podcina ograniczona zdolność kredytowa przy uzyskiwaniu kredytów hipotecznych. Ogromna większość inwestorów szuka więc możliwie najtańszych rozwiązań.
Trzeba mieć jednak na uwadze, że taka oszczędność może okazać się iluzoryczna. Jak pokazują badania zlecane przez wojewódzkich inspektorów nadzoru budowlanego, są producenci, którzy w sposób niefrasobliwy podchodzą do kwestii jakości swoich produktów lub nawet celowo ją zaniżają. Stosując gorsze, a więc tańsze surowce, taki nieuczciwy producent obniża koszty. W ten sposób zyskuje przewagę konkurencyjną nad rzetelnymi, a więc droższymi producentami. Na takiej nieuczciwości tracą jednak konsumenci, bo zastosowanie felernych materiałów budowlanych grozi wzrostem kosztów budowy lub eksploatacji, nie mówiąc o skutkach zdrowotnych.
Tylko w ubiegłym roku nadzór budowlany zlecił zbadanie 304 próbek wyrobów budowlanych i aż w 68 przypadkach (22 proc.) rzeczywiste właściwości użytkowe miały się nijak do deklarowanych przez producentów. Innymi słowy, kupowanie materiałów budowlanych wciąż przypomina loterię. Cieszyć może jedynie to, że ryzyko trafienia na niepełnowartościowy wyrób jest coraz mniejsze. Od 2016 r. spada bowiem odsetek negatywnych wyników badań. Do tej pory Główny Urząd Nadzoru Budowlanego (GUNB) opublikował pozytywne i negatywne wyniki badań próbek blisko 3 tys. wyrobów budowlanych. Tych drugich była blisko jedna trzecia!
Warto więc zaglądać do tego rejestru. Przede wszystkim można się z niego dowiedzieć, którzy producenci pilnują deklarowanej jakości, a którym lepiej nie ufać. Z dotychczasowych raportów GUNB wynika, że istnieją kategorie wyrobów budowlanych, w przypadku których częściej niż w innych występują nieprawidłowości. Na podstawie analizy, dotyczącej także lat ubiegłych, można stwierdzić, że szczególnej uwagi – ze względu na skalę nadużyć – wymagają materiały termoizolacyjne, wyroby do izolacji wodnej i przeciwwilgociowej, kleje budowlane, wyroby podłogowe i posadzkowe oraz wyroby murowe.
Czy sytuacja mieszkaniowa się poprawia?
Na rynku pojawia się coraz więcej inwestycji, które kładą nacisk na zdrowe materiały, odnawialne źródła energii. W nowych osiedlach coraz częściej spotykamy budynki, które posiadają certyfikaty ekologiczne, takie jak LEED czy BREEAM. Certyfikaty te są gwarancją, że budynek spełnia wysokie standardy ekologiczne i zdrowotne, co czyni go bardziej atrakcyjnym dla nabywców, którzy zwracają uwagę na kwestie zdrowia i długoterminowe oszczędności.
Jednak mimo że świadomość zdrowotnych i ekologicznych rozwiązań rośnie, to wciąż dużym wyzwaniem pozostaje stan techniczny wielu nieruchomości. Z ostatniego Narodowego Spisu Powszechnego wynika, że w Polsce mamy ok. 2,5 mln mieszkań pamiętających czasy II Rzeczypospolitej, a nawet zaborów. Wielu właścicieli nie stać na gruntowny remont połączony z termomodernizacją, przez co wiele osób, nie stać na odpowiednie dogrzanie mieszkań. Według danych Eurostatu problem ten dotyczył w zeszłym roku już prawie 5 proc. mieszkańców Polski. Co gorsza, stare budynki są jednym z głównych źródeł zanieczyszczenia powietrza, w tym smogu, co jeszcze bardziej obciąża zdrowie ich mieszkańców i sąsiadów.