Zarząd PO podjął decyzję o przeprowadzeniu prawyborów. Nagłą, bo do wyznaczonej przez premiera daty ogłoszenia nazwiska kandydata zostały tylko 4 tygodnie. To działanie awaryjne.
Jak pisaliśmy w ostatnim numerze Newsweeka, walka wewnątrz PO weszła w bardzo gorącą fazę. Mimo że nic nie zapowiadało organizacji prawyborów, te rozgrywały się samoistnie pod partyjnym dywanem. Wzajemne podgryzanie się kandydatów zaczęło doprowadzać do bardzo poważnych utarczek słownych i obaj zupełnie niezależnie od woli przewodniczącego/premiera zaczęli jeździć po Polsce. Rafał Trzaskowski odwiedza samorządy, a Radosław Sikorski organizuje spotkania w ramach Regionalnych Ośrodków Debaty Międzynarodowej. I nie tylko. Nagle zaczęło wyglądać to, jak prawdziwa kampania.
Obie frakcje zaczęły w pewnej chwili obrzucać się już nawet nie przyjacielskimi przekomarzankami, ale wręcz inwektywami. Radosław Sikorski udzielił większej liczby wywiadów niż kiedykolwiek i wygłaszał w nich zdania wprost uderzające w Rafała Trzaskowskiego: „dobrze by było, żeby prezydent odróżniał brygadę od batalionu” czy że „Warszawa to nie cała Polska”. Rafał Trzaskowski zapowiedział natomiast, że nie odpuści.
Tusk chce uspokoić nastroje
W tej sytuacji rozedrganych partyjnych emocji najlepszym rozwiązaniem są rzeczywiście prawybory, bo żaden z pretendentów nie będzie mógł mieć pretensji o walkę nie fair. Ta decyzja ma uspokoić partię. W dodatku nie jedną. Zagłosują wszystkie cztery składające się na Koalicję Obywatelską.
— Wszystkie członkinie i członkowie tych czterech partii będą mogli zagłosować w wyborach powszechnych jeszcze w listopadzie za kandydaturą Rafała Trzaskowskiego lub Radka Sikorskiego — ogłosił Donald Tusk — następnie wybrany kandydat 7 grudnia na Śląsku zaprezentuje swój program szerszej ogólnopolskiej publiczności i tysiącom ludzi tam zgromadzonych. Ja mam wielką satysfakcję, że po pierwsze jako jedyni decydujemy się na serio na prawybory. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że do boju staje dwóch świetnych kandydatów.
Obaj kandydaci skomentowali decyzję prawie natychmiast. Obaj oczywiście są zachwyceni, że będą mogli zawalczyć najpierw o głosy własnych koleżanek i kolegów.
— Liczę na rycerskie współzawodnictwo z Rafałem Trzaskowskim — powiedział minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, dodając, że właściwie kampania w partii już się odbyła.
Prawda jest jednak taka, że szef MSZ nie był największym zwolennikiem prawyborów. Uważał, że to Rada Krajowa powinna podjąć decyzję.
— Tusk rozmawiał z Radkiem na temat prawyborów i go przekonał, że Rada to nie jest dobry pomysł. Trzaskowski miał tam policzone głosy i pewnie dostałby ich ze 200. Tusk powiedział Sikorskiemu, że prawybory to jest jego szansa — opowiadają stronnicy szefa dyplomacji. Dodają też, że ogłoszenie przez ludzi Trzaskowskiego, że to on był pomysłodawcą tego rozwiązania to po prostu nagroda pocieszenia — jeszcze rano w mediach pojawiały się przecieki, że na zarządzie Rafał dostanie nominację, a tak się nie stało.
Po stronie Trzaskowskiego stoją jednak bardzo wpływowi politycy nie tylko PO. Ma w swojej frakcji szefów dwóch partii koalicyjnych (a chyba ku zaskoczeniu Sikorskiego) te partie też będą głosować — Barbarę Nowacką i Adama Szłapkę. Ma samorządowców jak prezydent Białegostoku, Gdańska, Poznania czy były prezydent Sopotu Jacek Karnowski. To są ludzie, którzy nie mają może wielu stronników w Sejmie, ale mają potężną siłę w regionach. Tak samo, jak tacy politycy jak Cezary Tomczyk czy Agnieszka Pomaska.
— Nie można się bać konfrontacji, jeśli chce się zostać prezydentem. Trzeba było to przeciąć na uczciwych warunkach — mówi nam jeden ze stronników prezydenta stolicy. — Rafał w 5 minut wygrałby na zarządzie i w 10 na Radzie Krajowej, której Radek chciał.
Prawybory to jednak zupełnie inny poziom. Tutaj za kotarką każdy ma swoje zdanie i nasze rekomendacje co prawda zostaną wysłuchane, ale głosowanie będzie tajne i każdy zrobi, co chce. Ale kandydat będzie miał znacznie mocniejszy mandat i gwarancję, że cała partia będzie na niego pracowała w kampanii. Nikt tego nie będzie mógł zakwestionować. Jest to też w interesie całej partii.
Wybory w Stanach sprawiły, że debata wewnątrz partii jeszcze przybrała na sile. Radosław Sikorski siłą rzeczy jawi się jako kandydat zdecydowanie bardziej kompetentny w sprawach amerykańskich. Jego żona jest Amerykanką, a syn służy w amerykańskiej armii. Problem polega jednak na tym, że Anne Applebaum należy do jednych z największych krytyczek Donalda Trumpa. W swojej publicystyce porównała jego wystąpienia do wystąpień Hitlera i Stalina.
Jednak cała kampania wydaje się skrojona dokładnie pod ministra spraw zagranicznych. Bezpieczeństwo, wojna, sytuacja Polski i Europy wobec prezydentury Trumpa. To są wszystko wyzwania, z którymi szef dyplomacji radzi sobie na co dzień. Bardzo wyraźnie widać, że Rafał Trzaskowski też próbował wejść w dyskusję o bezpieczeństwie w czasie swoich ostatnich aktywności, ale z pozycji prezydenta stolicy jest znacznie trudniejsze. Pytanie natomiast, czy aby na pewno kampania prezydencka będzie właśnie o bezpieczeństwie.
Sprawy społeczne ważniejsze od bezpieczeństwa?
Najważniejsze w tej chwili wydają się koszty życia, a nie polityka międzynarodowa. W Polsce wciąż nierozwiązane są obiecane w poprzedniej kampanii wyborczej sprawy związane z prawami człowieka — związki partnerskie czy liberalizacja prawa do aborcji. Rafał Trzaskowski gwarantuje, że jako prezydent podpisze takie ustawy. Radosłąw Sikorski to deklarauje, ale dla części wyborców może być w tym znacznie mniej wiarygodny. Zwłaszcza że jego największym stronnikiem jest Roman Giertych, który już dwa razy wyłamał się z klubowego głosowania w sprawie aborcji (raz go naprawdę nie było, a raz wyjął kartę do głosowania).
Jednak wyciągając wnioski z amerykańskich wyborów, stronnicy Sikorskiego uważają, że cały świat, a zatem także Polska skręca w stronę konserwatyzmu, a to daje szefowi dyplomacji znacznie większe możliwości. Nie ma na to, co prawda żadnych badań a polskie sondaże na przykład w sprawie właśnie związków partnerskich czy aborcji wskazują, że Polacy są coraz bardziej liberalni, ale tezę o większym konserwatyzmie społeczeństwa bardzo chętnie podbijają także ludowcy.