W maju zeszłego roku Rafał Trzaskowski wywołał burzę zarządzeniem o neutralności w Ratuszu. Od tego czasu zniknął jeden krzyż, bo był własnością prywatną. Prezydent stolicy, choć nakazywało to jego zarządzenie, nie powołał nawet zespołu, który ma monitorować wdrażanie standardów neutralności.
W maju 2024 r. prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wydał zarządzenie ws. neutralności w urzędzie, a w nim punkt, że w urzędzie nie eksponuje się symboli religijnych — w praktyce chodzi o krzyże.
W standardzie nr 4 napisano: „Przestrzenie urzędu są miejscami neutralnymi religijnie. Wytyczne do tego standardu: W budynkach urzędu dostępnych dla osób z zewnątrz oraz podczas wydarzeń organizowanych przez urząd nie eksponuje się w przestrzeni (np. na ścianach, na biurkach) żadnych symboli związanych z określoną religią czy wyznaniem. Nie dotyczy to symboli religijnych noszonych przez osoby pracujące w urzędzie na użytek osobisty, np. w formie medalika, tatuażu, opaski na ręku. Wydarzenia organizowane przez urząd mają charakter świecki, tzn. nie zawierają elementów religijnych, np. modlitwy, nabożeństwa, święcenia”.
W samym zarządzeniu prezydent zdecydował, że powstać ma specjalny zespół, który sprawdzać będzie wdrażanie standardów. „Wdrażanie standardów będzie wspierane i monitorowane przez zespół ds. standardów równego traktowania. Zespół zostanie powołany w odrębnym trybie” — głosi zarządzenie sprzed ośmiu miesięcy.
Żadnego zespołu jednak nie powołano.
— Nie, zespół nie został powołany — wprost odpowiada Centrum Komunikacji Społecznej Ratusza.
Nie dość więc, że Rafał Trzaskowski wydał zarządzenie ws. krzyży, które potwornie w niego uderzyło w kampanii prezydenckiej, bo dało PiS do ręki narrację, że „Trzaskowski zdejmuje krzyże”.
Nie dość, że prezydent stolicy zaczął się wycofywać z tego zarządzenia — nie formalnie, bo ono jest cały czas w mocy — bo ma działać tylko na przyszłość (na przykład przy okazji urządzania na nowo remontowanych przestrzeni i aranżacji nowych). To prezydent stolicy jeszcze sam nie wypełnia własnego zarządzenia, bo Ratusz nie powołuje zespołu, który ma monitorować wdrażanie standardów.
Polityczny błąd
Zarządzenie ws. krzyży w praktyce jest martwe. Jak podkreśla Ratusz, w związku z wprowadzeniem standardu ws. nieeksponowania symboli religijnych nie przeprowadzono w urzędzie „żadnej odgórnej akcji usuwania symboli religijnych”. Ale zdarzyły się dwie sytuacje, gdy krzyże zniknęły, z czego jeden wrócił. Jak podaje urząd, w maju zeszłego roku usunięto krzyż z sali konferencyjnej Urzędu Dzielnicy Ochota. — Krzyż był własnością prywatną jednego z pracowników Urzędu — wskazano powód. A pod koniec września 2024 r. z sali konferencyjnej w Urzędzie Dzielnicy Włochy najpierw krzyż usunięto, a po ponownej analizie zarządzenia w sprawie standardów, ten krzyż zawieszono w sali z powrotem.
Urząd miasta Warszawy podkreśla, że stwierdzenie — używane zwłaszcza przez polityków PiS — że prezydent Warszawy nakazał zdejmowanie krzyży, nie jest prawdziwe. „Standard 4 [w symboliki religijne — red.] mówi o neutralności religijnej, a nie o zdejmowaniu krzyży. Jest potwierdzeniem bezstronności Urzędu jako instytucji świeckiej, a nie religijnej. Wprowadzono go, żeby podkreślić, że urząd jest dla wszystkich. Zależy nam, żeby przestrzenie urzędu były miejscami, które zapewniają poczucie bezstronności. Przy czym standard 4 dotyczy tylko miejsc ogólnodostępnych dla mieszkańców i mieszkanek, a nie biurek w pomieszczeniach biurowych. Standard nie ogranicza wolności religijnej i nie ingeruje w ekspresję religijną osób pracujących w urzędzie” — zaznaczono w odpowiedzi na nasze pytania.
I dalej z wyjaśnień Ratusza: „Neutralność religijna nie jest sprzeczna z poszanowaniem różnorodności religijnej. Wręcz przeciwnie. Chcemy, aby Urząd był otwarty i przyjazny dla różnych osób, z różnymi potrzebami i różnych wyznań. Miasto nie rezygnuje też z lokalnych tradycji ważnych dla mieszkańców i mieszkanek Warszawy, np. organizacji mszy świętej z okazji rocznicy Powstania Warszawskiego”.
Wedle Ratusza nie jest nawet przesądzone, czy krzyże mają być wieszane po remontach sal w urzędzie. „Jest to uzależnione od rodzaju przestrzeni lub pomieszczenia oraz indywidualnego kontekstu, np. lokalnych tradycji. Co do zasady jednak w ogólnodostępnych pomieszczeniach urzędu, w których obsługiwani są mieszkanki i mieszkańcy, nie powinno być symboli religijnych” — pisze Ratusz. A więc nie wiadomo, czy krzyże będą wieszane czy nie.
Zatem Rafał Trzaskowski najpierw wydając zarządzenie dot. krzyży, uderzył w wyborców konserwatywnych, a więc zapłacił polityczną cenę. A potem nie realizując własnej decyzji, może tylko rozjuszyć wyborców lewicowych — i zapłaci za to po raz drugi.