To, jak wychowywano naszych przodków w latach przed wojną, w jej trakcie i po niej, wpłynęło na świat przeżyć naszych rodziców, a w efekcie na nasz świat. Wpływa też na nasze dzieci. Możemy jednak wybierać, co z tego bagażu zachowamy i podamy dalej, chociaż to trudne, bo jesteśmy uwikłani w historię wychowania.
Wychowanie dziecka nie jest zamknięte w próżni, niezależne od społeczeństwa, polityki, momentu historycznego. Jeżeli nie mamy wokół siebie wewnętrznych zasobów ani mądrych dorosłych, wir historii, ustroju gospodarczego i kultury może nasz proces wychowawczy wciągnąć bardziej, niż leży to w naszym interesie, i podążać wbrew naszym intencjom. Wychowują społeczeństwo, media i znaczący inni. Wzorotwórcze są obiekty naszych nadziei i projekcji. Symboliczna matka i ojciec (ale też nawet nieżyjący dziadek, babcia czy rodzeństwo) kształtują naszą wizję świata.
Śladów tych czynników możemy poszukiwać w genogramie, czyli naszym psychologicznym drzewie genealogicznym. Można go wykonać na kilka sposobów. Najprościej właśnie jako drzewo, w którym oznaczamy kolorami i strzałkami więzi, żywe emocje, dramatyczne zdarzenia, ale też obojętność i chłód. Warto taki genogram podzielić na cztery części: świat naszych dziadków, rodziców, nasz i na koniec naszych dzieci. Zgłębiać dzieje rodziny i odpowiadać sobie na pytania: jak mnie wychowywano? Jaka jest ukryta moc przekazów rodzinnych? Gdzie są moje silne i słabe strony?
Tworząc taki obraz po roku 2020, wciąż jeszcze zahaczymy o II wojnę światową. To, jak wychowywano naszych przodków w latach przed wojną, w jej trakcie i po niej, będzie wpływać na świat przeżyć naszych rodziców, w efekcie na nasz, i jeszcze na świat naszych dzieci. Możemy jednak wybierać, co z tego bagażu zachowamy i podamy dalej. Ale wypracowanie takiej świadomej kompetencji wychowawczej nie będzie łatwe.
Jeszcze nie tak dawno temu
Zacznijmy więc od wojny. Jest rok 1945, Niemcy i Japonia zostały pokonane. Jesteśmy w Polsce pełnej niepewności. Pierwsze powojenne lata toczą się w atmosferze złowieszczej i nierównej gry o władzę. Na wychowywanie dzieci wpływa kilka kluczowych aspektów. Wiele rodzin boryka się z trudnościami ekonomicznymi. Cechą charakterystyczną wychowania dzieci jest skromność. Rodzice stawiają na wartości, takie jak pracowitość i dyscyplina. Rodzina jest centralną instytucją w życiu dziecka. Opieka nad dziećmi to obowiązek rodziców, więzi rodzinne są bardzo ważne. Dominują tradycyjne role płciowe – chłopcy są zachęcani do wykonywania prac fizycznych, a dziewczynki uczą się obowiązków domowych i opieki nad młodszym rodzeństwem. Nie ma dostępu do współczesnych technologii. Głównymi źródłami rozrywki są zabawy na świeżym powietrzu, czytanie książek i wspólne aktywności rodziny. Edukacja jest ważna, ale dostęp do niej bywa ograniczony ze względu na trudności ekonomiczne i infrastrukturalne. Szkoły mogą być oddalone od domów, a podróż do nich bywa trudna. Wychowanie dzieci w 1945 r. kształtują tradycyjne wartości moralne i kulturowe: religia, patriotyzm i poszanowanie dla starszych. Sposoby wychowania różnią się w zależności od regionu, kultury i warunków życiowych danej rodziny.
W naszej opowieści swoją drogę przez dzieciństwo zaczyna lub kontynuuje kilkoro wymyślonych dzieci. Są wśród nich: 3-latek, który całe życie spędził pod okupacją, 6-latek, który urodził się w roku wybuchu wojny, 10-latka, która zamiast do przedszkola chodziła po przepełnionym lękiem mieście i 15-latek, który pamięta wybuch wojny, rozumie sens części rozmów, spędza 10 lat na tajnych kompletach, gdzie nauczyciel ryzykuje życie. Ale są tu też dzieci wiejskie, które mogły doświadczać grozy w inny sposób. 10-latka pamięta, że u sąsiadów ukrywała się jej żydowska równolatka, ale później zniknęła. Dorośli wychowują te dzieci tak, jak umieją i jak chcą. To kwestia i kompetencji wychowawczych, i motywacji. Często wychowanie jest inercyjne, bezwiedne. Raczej odtwarza, niż zachęca do innowacji. W tak ekstremalnej sytuacji jak wojenna okupacja zasoby psychiczne dorosłych też są nadmiernie eksploatowane. Bywa, że osoby dorosłe pod wpływem silnego stresu wrastającego w codzienność regresują, niejako cofając się do wcześniejszych faz rozwoju. Niekiedy dzieci przejmują dorosłe role i przedwcześnie dojrzewają. Ale nie pod każdym względem jednorodnie.
Co widać w genogramie 40-latka
W polskich genogramach II wojna światowa bywa ważnym mitem rodzinnym. Nieraz tak ważnym, że przemilczanym. Nieobecność zawsze jest w genogramie znacząca. Nasze genogramy zasiedlają partyzanci, kolaboranci, ale również osoby doświadczające grozy terroru adaptacyjnie, jako niby zwykłej codzienności. Są tam dzieci wojny, nastolatkowie z Szarych Szeregów, ale też przodkowie bierni w oglądaniu zagłady Żydów czy nawet aktywnie w nią zaangażowani. Można tam spotkać dziadka z Wehrmachtu, ale też dziadka powstańca warszawskiego.
Spójrzmy na cztery pokolenia z perspektywy dzisiejszego 40-latka. Dla ułatwienia niech będzie to osoba urodzona w 1980 r. Nasi dziadkowie, jak widać, mogą być różni. Najpewniej brak dziadków, brak kontaktu z nimi lub alienacja wynikająca, np. z lepszego wykształcenia wnuków, doprowadzi do poszukiwania mentorów w innych starszych osobach. Może w świetlicy, może w szkolnym kółku zainteresowań. Naszego 40-latka na pewno współwychowywać będą osoby pamiętające choćby mgliście rok 1945. Co mu przekażą? Jak zareagują na zbliżający się stan wojenny w 1981 r.? Po której stronie barykady będą w polsko-polskim sporze z udziałem geopolitycznych sił?
Rodzice
Przyjmijmy dla uproszczenia, że urodzili się w przedziale lat 1955-1960. Jeszcze chodzili po ruinach odbudowujących się miast, żyjąc swoimi dziecięcymi mitami i legendami. Kształtowała ich oficjalna propaganda z różnymi wariantami kontrodpowiedzi. W domu czytano Sienkiewicza albo Sienkiewiczem gardzono. A może nie czytano nic? Alfabetyzacja nie jest oczywistością. Obowiązek szkolny można realizować bardzo pozornie. Nie ma jednej odpowiedzi na pytanie, jakim pokoleniem byli dziadkowie (poza tym, że życiorysem zahaczyli o wojnę) i nie ma jednej odpowiedzi na pytanie, kim są rodzice, ponieważ wychowywani byli tak, że ich doświadczenia różniły się od doświadczeń osób, które przyszły na świat w latach 40.
Foto: Newsweek
Jest kilka charakterystycznych cech wychowania dzieci urodzonych w latach ok. 1955-1960. Ich młodość przypada na okres znacznych zmian społecznych i kulturowych. Eksploduje popularność kultury młodzieżowej, muzyki rockowej i ruchu hipisowskiego. To ma wpływ na młodzież, którą kształtują nowe wartości, wolność wyrażania siebie i zaprzeczeń względem tradycyjnych norm społecznych. Wzrasta znaczenie edukacji – coraz więcej dzieci ma dostęp do szkół średnich i wyższych. Wychowanie podkreśla znaczenie wykształcenia. Jeżeli w pokoleniu wojennym osoba nie podjęła edukacji, to dzieci urodzone w latach 50. już raczej zdają maturę. Lata 60. i 70. przynoszą rozwój technologiczny. Telewizja staje się popularnym środkiem masowego przekazu, a komunikacja telefoniczna coraz bardziej dostępna, nawet jeśli w Polsce telefon wciąż jest luksusem. Nadal obowiązują wyraźne podziały płciowe. Kobiety mają ograniczone możliwości zawodowe, choć zaczęły pojawiać się ruchy feministyczne. Na świecie mają miejsce istotne wydarzenia polityczne, m.in.: ruchy obywatelskie, protesty społeczne i walka o prawa człowieka. Wpływa to na sposób myślenia i zaangażowanie w te sprawy wielu ludzi. Do ukrytej za żelazną kurtyną Polski nie wszystkie te prądy docierają. Szkoła jest autorytarna, a rodzina stanowi centrum życia. Wychowanie dzieci opiera się na tradycyjnych wartościach rodzinnych, takich jak lojalność, poszanowanie dla starszych i wspólny czas spędzany z rodziną. Ruchy społeczne, takie jak walka o prawa człowieka i równość, a do tego rewolucja seksualna i akceptacja różnorodności, przenikają do Polski powoli i krętymi drogami. Rodzice naszego 40-latka żyją więc w czasach względnie pokojowych, ale w warunkach niewolności lub niepełnej wolności, zależnie jak to odczuwają i gdzie upozycjonowało ich życie. Pozycja życiowa zależy od splotu czynników. Kiedy rodzą im się dzieci, mają po 20-25 lat. Wtedy to jeszcze normalny wiek dla rodzicielstwa.
Ich dzieci
Czyli wnuki pokolenia wojennego rodzą się w latach 80. Znają PRL i będzie to ich obiekt nostalgii. Swego rodzaju raj dzieciństwa. Nawet jeśli byłoby ono naznaczone emocjonalnym chłodem, to zapamiętają też wiele dobrych odczuć, typowych dla okresu dorastania. Nastolatkami będą już w latach 90., czyli w świecie nowych kontrastów społecznych wygenerowanych przez gospodarkę wolnego rynku. Wychowywani są do konkurowania, starania się, zwłaszcza że są z wyżu demograficznego. Dorastają w okresie przejścia od socjalizmu do kapitalizmu, co wpływa na wiele aspektów ich wychowania i doświadczeń życiowych. Oto kilka cech charakterystycznych.
Polska lat 80. i 90. przechodzi ogromne zmiany, co wpływa na życie codzienne i społeczne wartości. Dzieci – świadkowie tych zmian, uczą się dostosowywać do nowych realiów. Rośnie dostęp do edukacji – zarówno przedszkolnej, średniej, jak i wyższej. Jej wartość jest nadal istotna, rodzice często zachęcają swoje dzieci do zdobywania wykształcenia. Zaczyna się rewolucja cyfrowa. Wprowadzenie komputerów, po kilku latach też internetu i telefonów komórkowych zmienia sposób komunikacji i dostęp do informacji. Rośnie konsumpcjonizm. Galerie handlowe stają się swoistymi świątyniami. Rodziny mają dostęp do szerokiej gamy towarów i usług, a dzieci wychowywane są w kulturze reklamy i konsumpcji. Język reklamy przenika się z popkulturą muzyczną, filmową i gier wideo. Ma to wpływ na zainteresowania i rozrywkę dzieci. A także budzi bezradność rodziców, o dziadkach już nie wspominając.
Światy przeżyć rodziców (ur. w latach 50.) i dzieci (ur. w latach 80.) rozeszły się bardziej niż w poprzednim pokoleniu (rodziców wobec dziadków). Rodzice musieli zaglądać na korepetycje z nowych technologii do własnych dzieci w większym stopniu niż dziadkowie do rodziców. Polska dynamicznie przeszła przez zmiany polityczne i ekonomiczne, a także zmiany norm i wartości społecznych, prowadzących też do bardzo trudnego doświadczenia anomii, czyli niemożności realizowania nowych wartości z użyciem dawnych norm. Dorastaniu w okresie zahaczającym o rok 1989 towarzyszył społeczny mit nowych idei i możliwości. Nawet jeśli to tylko mit, z odpowiednim kapitałem społecznym można go było wygrać na swoją korzyść. I często niestety na niekorzyść innych. Zmieniało się powoli podejście do kwestii płci i ról społecznych. Bardzo powoli, ale idea równości płci upowszechniała się za sprawą westernizacji. Młodsze pokolenia były bardziej otwarte na różnorodność kulturową i w ogóle na pewną swobodę w międzynarodowych relacjach. Rosyjski, którego uczyli się rodzice przeważnie bez większych osiągnięć, został zastąpiony w polskiej szkole i w codziennej modzie angielskim. Nie od razu każdy się go rzetelnie uczył, ale ważność angielskiego była istotnym czynnikiem w wychowaniu. Świat stawał otworem i stawiał pytania: jak wychować do konkurencyjności? Jak wychować do demokracji i do wolności?
Z takim bagażem przed ukończeniem 25. roku życia osoby urodzone w latach 80. wchodzą do Europy – Polska zostaje członkiem Unii Europejskiej, można swobodnie podróżować i pracować poza granicami kraju. Nie wszystkich wychowano w nurcie pedagogiki europeizacyjnej. Niektórzy są zdecydowanie antyzachodni i antyeuropejscy.
Nasze dzieci
Jeżeli 40-latkowie mają dzieci, to przyjęli takie strategie wychowawcze, jakie są im znane z własnego doświadczenia poddanego refleksji lub przyjętego bezrefleksyjnie. Korzystają też z opowieści o wychowaniu rodziców przez dziadków, które mogą stawać się genogramowym zasobem albo obciążeniem. Relacje między rodzicami a dziećmi nie są dziś jednoznaczne. Świat przeżyć każdej osoby jest różny. Szukanie doświadczeń pokoleniowych może prowadzić na manowce – doświadczenia są sfragmentaryzowane, każdy może tworzyć swój świat. Na ważny plan wybijają się edukacja medialna i budowanie kompetencji cyfrowych. Zwłaszcza że w 2020 r. doszło do bezprecedensowej izolacji społecznej podczas pandemii covid. Technologia była pomostem, ale też powodem dalszej izolacji. Jedni mają kompetencji cyfrowych, społecznych i społeczno-cyfrowych więcej, inni mniej.
A co z kompetencjami emocjonalnymi? Młody patostreamer, którego przekaz przepełniony jest np. nienawiścią, gdzieś nią musiał nasiąknąć. Jego edukacji medialnej nie towarzyszył właściwy format wychowania. Zawiodło środowisko domowe albo szkolne, a może oba. Treningów umiejętności społecznych nie brakuje. Jest wiele poradni, w których zaangażowany rodzic może szukać nawet bezpłatnej oferty warsztatów psychologicznych. Jeżeli więc ktoś unikał możliwości poddania swojego życia wewnętrznego oglądowi z zewnątrz w takiej sytuacji edukacyjnej, to niechęć do skierowania reflektora uwagi na siebie tkwić musi gdzieś w rodzinnej tradycji.
Zawiłe ścieżki historii naszego wychowania
Oczywiście taki idealny typ jak w tej opowieści nie istnieje w żadnej chyba rodzinie. 20-latek po II wojnie światowej mógł doświadczać tego, co socjologowie nazywają urwanym lotem. Państwo mogło go zmusić nakazem pracy do przeprowadzki i działania wbrew sobie. Atmosfera zastraszenia mogła towarzyszyć mu przez większość kariery. Stalinizm mógł przetrącić kręgosłup. Także jego dziecko urodzone w 1955 r. mogło mieć w pamięci Żydów wyrzucanych z Polski w 1968 r. albo aresztowanie rodzica za działalność opozycyjną na rzecz przywrócenia demokracji. Trauma niepewności i może nawet biedy po roku 1989 może towarzyszyć wzrastaniu w radości z powodu wolności. Wszystko to można wychwycić w genogramie. Wychowanie często znajdzie tam swój wyraz. Odwilż roku 1956, protesty studenckie 1968 r., karnawał Solidarności przerwany stanem wojennym w 1981 r., przełom roku 1989, wzrost poczucia bezpieczeństwa po dołączeniu Polski do NATO w 1999 r. czy poziomu tożsamości europejskiej w 2004 r. po akcesji do Unii – to mogą być przełomy.
Rok 1945 ma dla większości z nas ukryte znaczenie, często bolesne. Popatrzmy, jak wtedy wychowywano naszych dziadków, którzy go pamiętają, co z tego wzięli rodzice, i nie strońmy od uczciwej autoanalizy – a jest szansa, że przeprowadzimy dzieci przez zawiłe ścieżki historii. Najbardziej oddziaływać może na nas to, co przemilczane. Tam będą kryć się nienazwane i niewyrażone: lęk, smutek i złość. W cieniu wielkiej dumy możemy zobaczyć też wstyd. Nałożenie choćby elementarnych treści psychologicznych na historyczne drzewo genealogiczne naszych rodziców i dziadków przybliża nas do świadomego rozpoznawania swoich wzorców funkcjonowania, a więc do życia bez napięcia.