Do sytuacji doszło w środę, 24 kwietnia na Svalbardzie. Jak poinformowały norweskie służby, turysta z Polski zakłócił spokój morsa leżącego na lodzie. Podszedł na tyle blisko, że świadkowie zdarzenia zaalarmowali o tym władze.
Norwegia. Polak ukarany grzywną za bliskie podejście do morsa
Zgłoszenie dotarło do biura Gubernatora Svalbardu. To najwyższa funkcja administracyjna na archipelagu, do której należą też zadania zwyczajowo wykonywane przez policję.
Oprócz osób postronnych opisywane wydarzenie widzieli także pracownicy biura gubernatora i wkrótce Polak został zatrzymany. Nałożono na niego grzywnę o równowartości ok. 4,5 tys. zł.
Mężczyzna naruszył lokalne przepisy środowiskowe, które mówią, że ludzie powinni poruszać się na Svalbardzie w taki sposób, aby nie zakłócać niepotrzebnie dzikiej natury i dzikich zwierząt. Turysta z Polski przyjął mandat.
Gubernator Svalbardu przypomniał wszystkim, żeby utrzymywali bezpieczny dystans od morsów, które przebywają na archipelagu. Zapewni to spokój zwierzętom i sprawi, że nie będzie dochodziło do niebezpiecznych sytuacji – podkreślono.
Ze względu jednak na ogromne zainteresowanie ze strony mieszkańców i turystów sytuacja zaczęła robić się coraz bardziej niebezpieczna. 600-kilogramowa morsica Freya wracała do portu mimo prób relokacji. Lokalne władze zadecydowały wówczas, że dla dobra ludzi zwierzę trzeba zabić.
Aktywiści „Ostatniego Pokolenia” przepuszczają karetkę na sygnalemateriały prasowe