W sesji wieczornej byliśmy świadkami biegu na 1500 metrów kobiet, w którym to doszło do interesującej walki Martyny Galant z Weronką Lizakowską. Mało tego, w trakcie biegu pierwsza z zawodniczek zrobiła coś, o co jej rywalka mogłaby mieć do niej pretensje. Dlatego kiedy już pojawiła się w strefie mieszanej, postanowiła wyjaśnić całe zajście, zwracając się do swojej przeciwniczki.
Galant przeprosiła przeciwniczkę
– Między mną a Olą Płocińską i Weroniką była walka. Cieszę się, że wygrałam, aczkolwiek jestem zła na siebie za błędy, które popełniłam, a jeszcze dziś rozmawiałam o nich z trenerem. Jest mi przykro, że wbiegłam w tor Weronice, ale gdy się jest w takim transie, a przynajmniej ja tak mam, to nie wszystko dobrze się czuję. Dlatego pod koniec ścięłam mocno i zabiegłam jej drogę. Przepraszam ją za to – powiedziała.
– Ogólnie na pewno będę pracowała nad moim stylem biegania. Ten mój start był chaotyczny. – dodała zawodniczka na koniec tego wątku. Naturalnie została więc poproszona o to, by rozwinąć wątek. O co dokładnie chodziło biegaczce?
– Znowu dałam się zamknąć i niepotrzebnie biegłam tyle na trzecim torze. Czekałam na taki zdecydowany ruch przeciwniczek. Decyzja co do tego, kiedy będę atakować, należała do mnie. A że Weronika szła bardzo mocno, to ja zwlekałam z tym, aby wyjść dopiero na ostatniej prostej, bo taki scenariusz też z trenerem omawialiśmy – wyjaśniła Galant.
– Dla mnie ten bieg na 1500 metrów był trochę taki jak na 600, bo wtedy się zaczął prawdziwy wyścig. Nie wyszło tu nic w stylu „wow”. Zawsze jednak w wolnych biegach jestem spokojniejsza, bo wiem, że mam finisz, który mnie podciąga na różnych imprezach. W tym kontekście ufam sobie. Wyniki padły, jakie padły i to nie są rezultaty, na które nas stać – powiedziała 29-latka.
Następnie biegaczka odniosła się do rywalizacji z zawodniczką, której dziś wyraźnie przeszkodziła i z którą wygrała. – Muszę porozmawiać z Weroniką, jak to w sumie jest. Dotychczas zdarzało nam się rywalizować, lecz nie znamy się na tyle dobrze, by móc coś więcej powiedzieć. Niemniej to zawsze jest motywujące, gdy ma się kogoś na swoim poziomie. To jest jakiś odnośnik, do którego można się porównać. Jeśli pojedziemy na HMŚ we dwie, to będziemy się tam wspierać – podsumowała.
Czy Martyna Galant wystąpi w Halowych Mistrzostwach Świata?
Następnie Martyna Galant została zapytana również o swoje plany na najbliższe tygodnie. Pierwotnie lekkoatletka miała ominąć zbliżającą się ważną imprezę, aczkolwiek wiele wskazuje na to, iż zmieniła zdanie. W rozmowie z dziennikarzami po występie w Toruniu ewidentnie skłaniała się ku temu, by pojechać do Szkocji. Nie powiedziała tego wprost, lecz mowa ciała zdradzała wiele w tym temacie.
– Decyzja co do mojego wyjazdu na Halowe Mistrzostwa Świata zapadnie jeszcze dziś lub jutro. Początkowo nie zakładaliśmy wyjazdu do Glasgow z racji tego, iż sezon letni rozpoczyna się wcześnie. W maju już trzeba być na wysokich obrotach. Wahamy się co do tego, ale mamy jest jeden atut tego startu. Tam mogę zrobić minimum na igrzyska olimpijskie w Paryżu – zdradziła.
A co, jeżeli jednak nie uda się do Wielkiej Brytanii? – W takim wypadku będę miała tydzień luzu, a następnie wyjadę do Kenii na miesiąc. Potem wrócę na dwa tygodnie, a później ruszę na inne zgrupowanie. Wtedy około 10-11 maja zacznę swoje pierwsze starty w sezonie letnim. Dalej mamy mistrzostwa Europy na początku czerwca no i wiadomo, igrzyska – stwierdziła.
– Nie startowałam jeszcze na Halowych Mistrzostwach Świata i byłoby to fajne doświadczenie i myślę, że takie obieganie się w super mocnej stawce to wartościowa rzecz. A wtedy może zaskoczę nie tylko siebie, ale i trenera. Jestem skupiona na tym, aby uzyskać minimum, a od obliczeń w punktach rankingowych mam menedżera, który wraz z trenerem planuje sezon tak, by wszystko się zgadzało – wyjaśniła, odpowiadając na pytanie o to, czy w kontekście klasyfikacji na IO bierze pod uwagę jakiś plan B.