Po ubiegłotygodniowym fiasku rozmów prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Waszyngtonie i wstrzymaniu amerykańskiej pomocy wojskowej dla Kijowa to Europa wzięła na siebie wsparcie dla wschodniego sąsiada. W niedzielę w Londynie przywódcy kilkunastu państw Europy oraz Kanady i Turcji uzgodnili m.in. dalszą pomoc wojskową dla Kijowa, a także stworzenie „koalicji chętnych”, czyli państw, które podejmą się misji utrzymania ewentualnego pokoju w Ukrainie.
W Sejmie o relacjach z USA i pomocy dla Ukrainy
Choć Polska nie gra tu pierwszych skrzypiec, bo tę rolę wzięli na siebie premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer i prezydent Francji Emmanuel Macron, to w ramach prezydencji również planowane są działania, które mogą okazać się w dłuższej perspektywie cenne dla poprawy bezpieczeństwa w Europie.
Pod koniec marca (24-25 marca) w Sejmie odbędzie się duża, międzynarodowa konferencja poświęcona właśnie tym kwestiom. Wezmą w niej udział zarówno parlamentarzyści obecnej „dwudziestki siódemki”, jak i państw kandydujących do UE, w tym Ukrainy. – Będziemy rozmawiać między innymi o relacjach transatlantyckich, ale też współpracy w ramach samej Unii Europejskiej, o tym jak my parlamentarzyści możemy wpłynąć na ten właściwy kierunek w UE, jeśli chodzi o wspólną politykę bezpieczeństwa i obrony – zapowiada w rozmowie z Gazeta.pl Agnieszka Pomaska, przewodnicząca sejmowej Komisji ds. UE.
Rząd zabiega o pieniądze na Tarczę Wschód
Jednym z ważnych zagadnień ma być m.in. zwiększenie wydatków na zbrojenia w Unii. – Przed nami debata o kolejnej perspektywie finansowej UE (na lata 2028-2034 – red.), a Polska, jako państwo graniczne UE, jest w wyjątkowej sytuacji. Ja widzę więc rolę takiej konferencji w tym, żeby pokazywać krajom, które są trochę dalej od nas, np. tym z południa Europy, że trzeba inwestować w obronność, w ochronę granic, bo jest to zadanie dla całej Unii – podkreśla posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Przypomina, że jednym z najistotniejszych tego typu projektów jest zapowiedziana w maju ubiegłego roku przez premiera Donalda Tuska Tarcza Wschód, czyli system zabezpieczeń na granicy z Rosją i Białorusią. Rząd chce, by stała się ona przedsięwzięciem europejskim, współfinansowanym w ramach UE. – Parlamentarzyści biorą przecież udział w debatach nad kształtem budżetów we własnych krajach, a my będziemy przekonywać ich do tego, że bezpieczeństwo powinno być jednym z priorytetów – mówi Pomaska.
PiS i Nawrocki chcą szczytu w Warszawie
Prawo i Sprawiedliwość, choć tego typu inicjatywy wspiera, to oczekuje przede wszystkim zorganizowania w Polsce szczytu UE-USA. To inicjatywa, o którą jeszcze w maju zeszłego roku apelował w piśmie do rządu prezydent Andrzej Duda. Przypomniał o niej w środę Karol Nawrocki, wspierany przez PiS kandydat na prezydenta. – W imieniu dużej części Polaków chciałem zaapelować do pana premiera, żeby podjął się zwołania szczytu UE-Stany Zjednoczone właśnie w Polsce. Tego wymaga nasze bezpieczeństwo i bezpieczeństwo całej Europy Środkowej – mówił Nawrocki na konferencji prasowej w Grajewie.
Politycy PiS przekonują, że jego typu wydarzenie z udziałem prezydenta USA Donalda Trumpa mogłoby po pierwsze ugruntować w nim przekonanie, że Polska to cenny i ważny sojusznik, a żołnierze amerykańscy są w dalszym ciągu potrzebni na naszym terytorium, po drugie skuteczniej przekonywać go do naszych racji w kwestii przyszłości Ukrainy. Nasi rozmówcy w Prawie i Sprawiedliwości nie kryją bowiem sceptycyzmu i obaw co do dalszej polityki obecnej administracji w Waszyngtonie. – Rozumiem, że może Trump chciał zmiękczyć Zełenskiego w trakcie rozmowy w Białym Domu, ale dlaczego nie próbuje zmiękczać Putina? – zastanawia się jeden z naszych rozmówców.
Nasi rozmówcy w koalicji rządzącej, do inicjatywy zwołania szczytu UE-USA podchodzą sceptycznie, bo jak tłumaczą, trzeba najpierw poczekać m.in. na rezultaty czwartkowego spotkania szefów unijnych państw i rządów w Brukseli. Jego główne tematy to zwiększenie pomocy wojskowej i finansowej dla Ukrainy oraz większe wydatki na obronność w UE. W spotkaniu ma wziąć udział także prezydent Ze³enski.
– Sytuacja jest dynamiczna, na szczycie, na który leci też premier Donald Tusk, będziemy wiedzieć więcej – mówi nam wiceszef MSZ Andrzej Szejna. Dodaje zarazem, że ewentualne szersze przedsięwzięcie z udziałem prezydenta Trumpa niekoniecznie musi odbyć się w Warszawie. – To ma być przede wszystkim szczyt efektywny – podkreśla Szejna.
Trump woli Rzym niż Warszawę
Z inicjatywą organizacji wspólnego unijno-amerykańskiego spotkania wystąpiła też kilka dni temu premierka Giorgia Meloni, która ma bliskie relacje z Donaldem Trumpem (jako jedyna spośród przywódców państw UE wzięła udział w jego styczniowym zaprzysiężeniu). – Jej łatwiej będzie zorganizować tego typu szczyt, bo z tego, co wiem, to Trump nie pali się do tego, żeby przyjeżdżać do Polski – słyszymy z kolei od polityka PO.