Norbert Kobielski podczas finału skoku wzwyż walczył nie tylko z rywalami, ale także z kontuzją pięty. Dlatego siódme miejsce trzeba odbierać pozytywnie, a niewiele brakowało, by Polak na dobre włączył się do walki o medal. Na razie jednak jedyny krążek dla naszego kraju wywalczyła Ewa Swoboda.
Mnóstwo emocji i skoki na żyletki
Rywalizacja w finale rozpoczęła się od wysokości 2,15 m. Co ciekawe, Kobielski miał spory problem z zaliczeniem tego wyniku. Dwa razy strącał poprzeczkę, a w ostatnim podejściu lekko ją dotknął, ale na szczęście nie spadła. Niewątpliwie, gdyby wszystkie próby na inauguracyjnej wysokości były niezaliczone, to moglibyśmy mówić o wielkim rozczarowaniu.
Później nadeszła kolej na 2,20 m i tutaj polski skoczek spisał się perfekcyjnie. Za pierwszym razem ją pokonał i mógł już myśleć o dalszej rywalizacji. Tymczasem na wysokości 2,20 m widzieliśmy spory przesiew w stawce. Wtedy było jasne, że Kobielski zakończy zmagania w Glasgow na co najmniej ósmym miejscu.
Następna wysokość 2,24 m. Tutaj również Polak postanowił nam dostarczyć emocji. Dwie pierwsze próby strącił, więc w trzeciej walczył o życie. Zdał ten ważny egzamin i pozostał w rywalizacji. Niestety w walce o zaliczenie 2,28 m ten scenariusz się już nie powtórzył. Po trzech nieudanych skokach Kobielski pożegnał się z konkursem. W trzecim podejściu jednak był bardzo bliski zaliczenia wysokości. Jeśli by to zrobił, to zakończyłby konkurs na co najmniej czwartej pozycji. Tak się nie stało, więc musi zadowolić się siódmym miejscem.
Dobry prognostyk na przyszłość
Biorąc pod uwagę problemy zdrowotne Polaka, jego wynik jest godny docenienia. Teraz pozostaje w jego przypadku czekać już na unormowanie sytuacji ze zdrowiem, a następnie rozpoczęcie sezonu na otwartym stadionie. Kobielski ze spokojem może przygotowywać się do igrzysk olimpijskich w Paryżu, ponieważ kwalifikację uzyskał już w poprzednim roku.