Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia z impetem wchodzą do gry o wybory samorządowe. Jako pierwsi zdecydowali się ujawnić swoje plany – PSL i Polska 2050 będą kontynuować projekt, który sprawdził się w wyborach parlamentarnych. Hołownia i Kosiniak-Kamysz uznali, że jeśli coś zadziałało, to nie ma sensu tego zmieniać, i dlatego w wyborach samorządowych wystartują pod wspólnym szyldem.
Tyle tylko, że zapytany o nadchodzącą kampanię na początku stycznia Donald Tusk odpowiedział, że chciałby, by dzisiejsza większość poszła do wyborów pod wspólnym sztandarem Koalicji 15 Października.
– Jako premier rządu Koalicji 15 października jestem przekonany, że dobrze byłoby pokazać, że jesteśmy jedną zwartą, solidarną ekipą i gdyby to tylko ode mnie zależało, najchętniej poszedłbym takim frontem, czyli jako koalicja – mówił. – Ale to są jednak wybory samorządowe (…) więc zrozumiem, jeśli nasi partnerzy zdecydują się na samodzielny start – dodał i zapewnił, że „niczego nie będzie narzucał”.
Trzecia Droga znów jako Trzecia Droga
Decyzja Polski 2050 i PSL – przynajmniej na razie – krzyżuje plany Tuska. Ruch Trzeciej Drogi był jednak spodziewany, bo projekt, który miał być jedynie sojuszem wyborczym, okazał się nadspodziewanym sukcesem, a po wyborach partie zacieśniły współpracę i od jakiegoś czasu przygotowywały się do wspólnego startu w wyborach samorządowych.
– Doświadczenie wyborów parlamentarnych pokazało, że taktyka, którą przyjęliśmy, była słuszna. Daliśmy ludziom wybór, również Trzeciej Drogi, a dzięki temu Koalicja 15 Października może teraz rządzić. Podobnie będzie w wyborach samorządowych – zdecydowanie jesteśmy za tym, żeby na poziomie sejmików pójść jako Trzecia Droga – mówi nam senator Maciej Żywno z Polski 2050.
– Współpraca jest możliwa przy wystawianiu kandydatów na prezydentów lub ewentualnie burmistrzów miast. Byśmy mieli jednego, wspólnego kandydata. Na poziomie sejmików wszystko funkcjonuje jak w wyborach parlamentarnych. Wspólna lista byłaby więc strzałem w kolano. Kalkulacja matematyczna podpowiada, że jedna lista do sejmików jest niekorzystna, nieefektywna – wtóruje koledze Krzysztof Kosiński z PSL, prezydent Ciechanowa.
Propozycja Trzeciej Drogi jest dziś jasna. Koalicja ta zamierza w wyborach do sejmików wystawić własny komitet, bo działają tu dokładnie takie same reguły jak w wyborach parlamentarnych, a większe rozdrobnienie albo scalenie stwarzałoby ryzyko porażki z PiS. Bo co do jednego nie ma wątpliwości – wciąż głównym rywalem wszystkich ugrupowań tworzących dzisiejszą większość pozostaje partia Jarosława Kaczyńskiego.
Krzysztof Kosiński: Jedna lista to bajki
Kosiński przekonuje, że jedna lista tylko wzmocni PiS, „które i tak weźmie swoje” w tych wyborach. Pomysł wspólnego startu nazywa więc „bajką”.
– Powinniśmy zakończyć dyskusję na temat jednej listy, bo jej nie będzie. Jedna lista to bajki, bo kierunkowe decyzje podjęliśmy już w ramach PSL i Polski 2050. Chcemy kontynuować projekt Trzeciej Drogi, który się sprawdził. Dobrym rozwiązaniem byłoby stworzenie jednej listy Lewicy i PO, bo wnosiłoby to wartość dodaną do tworzenia przyszłych koalicji w sejmikach. Jedna lista tylko wzmocni PiS, które przecież weźmie swoje. Będzie też korzystniej wpływała na wynik Konfederacji czy tzw. Bezpartyjnych Samorządowców – uważa Kosiński.
Co na to wszystko Platforma Obywatelska? Czy wobec ponownego sojuszu PSL i Polski 2050 zamierza odpowiedzieć sojuszem z Lewicą?
– Najlepszym wariantem jest ten zaproponowany przez premiera Donalda Tuska – nie ma wątpliwości wiceminister cyfryzacji Paweł Olszewski. – Jest taki komunikat (co do wspólnego startu PSL i Polskie 2050 – red.) ze strony naszych partnerów, ale do czasu zarejestrowania komitetów, jak to w polityce, wiele może się wydarzyć – dodaje.
– Liczę, że pójdziemy razem. Jeśli jeden z partnerów będzie szedł swoją drogą, to pewnie trzeba będzie powielić wariant parlamentarny. Mam nadzieję, że w największych miastach wystawimy wspólnych kandydatów. Gwarantuje to być może zwycięstwa w pierwszej turze. Jestem jednak orędownikiem koalicji pełnej, wspólnej – podkreśla nasz rozmówca.
Wątpliwości nie ma też Zbigniew Konwiński, nowy szef klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. – Rozumiem stanowisko kolegów, bo osiągnęli przyzwoity wynik w wyborach parlamentarnych. Trzecią Drogę współtworzy PSL, który zawsze w wyborach samorządowych osiągał dobre wyniki. Dla nas idealnym rozwiązaniem byłaby bardzo szeroka Koalicja 15 Października, ale w pełni rozumiem chęć zachowania własnej podmiotowości Trzeciej Drogi – mówi Interii Konwiński.
Lewica zawrze sojusz z Koalicją Obywatelską? Ma swój pomysł
Na pytanie o sojusz z Lewicą Konwiński odpowiada, że jego formacja otwarta jest na współpracę z różnymi środowiskami. – Będzie różnie, bo wszędzie specyfika jest inna. O każdym miejscu będziemy rozmawiać indywidualnie – dodaje Konwiński.
Tymczasem z inicjatywą wychodzi też Lewica, która proponuje zawarcie tzw. Paktu Samorządowego, który miałby działać na zasadach podobnych do Paktu Senackiego.
– W przypadku Paktu Senackiego porozumienie zapewniło nam zwycięstwo w dwóch trzecich okręgów. Lewica proponuje zawarcie Paktu Samorządowego, co najmniej na poziomie sejmików wojewódzkich. Dałoby to realną szansę na zwycięstwo nie w dwóch trzecich, ale trzech czwartych, lub większej liczbie sejmików – mówi nam wiceminister aktywów państwowych z ramienia Lewicy Marcin Kulasek. – Zachęcamy naszych partnerów do pozytywnego namysłu nad tą propozycją. Cieszę się, że premier Donald Tusk podobnie patrzy na sprawę wyborów samorządowych – dodaje.
Z naszych informacji wynika, że w niektórych regionach, z inicjatywy polityków Lewicy, doszło już do wstępnych spotkań dotyczących Paktu Samorządowego. Wola współpracy jest, ale każda formacja ma nieco inną optykę na te sprawy.
Żywno (Polska 2050): – Wybory samorządowe są szerokie, a to może oznaczać różne formy koalicji. Na pewno z wyłączeniem Prawa i Sprawiedliwości. Otwartość będzie duża, chcemy popierać przede wszystkim lokalne komitety. Mamy jasność co do sejmików, a w regionach szykujemy się na różne opcje, również na start w ramach Trzeciej Drogi lub samodzielnie jako Polska 2050.
I wydaje się, że rzeczywiście kluczowe sprawy będą odbywały się na poziomie regionalnym, a nie w warszawskich centralach partii. Jak mówi nam jeden z szefów lokalnych struktur Lewicy, „góra” powinna dać regionom błogosławieństwo i zaufać im, że sprawę poprowadzą dobrze. Jak przekonuje, te wybory mają zupełnie inną specyfikę i liczy się ten, kto jest bliżej ludzi.
Podobnego zdania jest Kosiński. – Ustalenia powinny odbywać się na poziomie województw, nie centralnie. Jest też wielu kandydatów lokalnych, neutralnych, którzy mogą otrzymać poparcie od partii politycznych. Na poziomie sejmiku można jedynie zawiązać pakt o nieagresji i przyszłej współpracy – proponuje. – Jedna lista jest bajką, która nie ma szans na realizację ze względów czysto racjonalnych, bazujących na twardych danych – uważa prezydent Ciechanowa.
Według wstępnych przymiarek wybory samorządowe powinny odbyć się 7 i 21 kwietnia.