Pia Skrzyszowska w wielkim stylu sięgnęła po brązowy medal halowych mistrzostw świata w Glasgow. Polka osiągnęła czas 7.79 s w biegu na 60 metrów przez płotki. Przez cały dzień spisywała się świetnie, wygrywając najpierw wyścig eliminacyjny, a potem zajmując drugie miejsce w półfinale. Okazuje się jednak, że ostatnie tygodnie przed startem w Glasgow były dla niej naprawdę trudne.
Skrzyszowska czuła się słaba psychicznie
Po finałowym biegu Pia Skrzyszowska rozpłakała się przed kamerami TVP Sport. Wyznała, co działo się w ostatnim czasie. Patrząc na to, ile przeciwności losu musiała pokonać, to medal halowych mistrzostw świata smakuje jeszcze lepiej.
– Bardzo się cieszę. Mam wrażenie, że poprzedni tydzień był taki ciężki. Nie mam rekordu Polski, ale mam brązowy medal mistrzostw świata. Dużo emocji. Dużo się też działo. Po półfinale coś zrobiłam sobie w kostkę, ale w końcu wszystko skończyło się dobrze – podkreśliła Skrzyszowska.
Chwilę później płotkarka jeszcze bardziej rozwinęła swoją myśl. Była mowa choćby o problemach na siłowni oraz kłopotach związanych z naturą emocjonalną.
– Jakbyście mnie widzieli tydzień temu w Madrycie… Po biegach ryczałam cały dzień, bo nie byłam zadowolona. Byłam rozwalona psychicznie. Ponadto po mistrzostwach Polski na siłowni upuściłam 10 kg na stopę. Miałam duży problem. To był fioletowy siniak. Później miałam alergię na oczy, kilka dni temu byłam jeszcze chora – powiedziała.
Tata jej pomaga
Na co dzień trenerem Pii Skrzyszowskiej jest jej tata. To jemu głównie zadedykowała medal. Podziękowała, że znosi jej wszystkie narzekania i złe humory. Była szczęśliwa, że jest obecny razem z nią w Glasgow i obserwuje wielki sukces z bliska.
Skrzyszowska wywalczyła dla Polski drugi i ostatni medal podczas tegorocznych HMŚ. Wcześniej srebro w biegu na 60 metrów zdobyła Ewa Swoboda.