Iga Świątek rozpoczęła sezon od pięciu zwycięstw w meczach singlowych turnieju drużyn mieszanych United Cup. To było potwierdzenie znakomitej dyspozycji, którą prezentowała w końcówce poprzedniego roku. Dlatego też można było ją stawiać wśród głównych faworytek do triumfu w Australian Open. Tymczasem liderka światowego rankingu odpadła z imprezy już w III rundzie.
Radwańska nie załamuje rąk
Od polskiej tenisistki lepsza okazała się Linda Noskova. Już we wcześniejszych spotkaniach z Sofią Kenin i Danielle Collins pojawiły się problemy w grze Świątek. To tylko potwierdza, że turniej w Melbourne nie był dla niej udany. Agnieszka Radwańska zaznacza, że po szybkim odpadnięciu Świątek z rywalizacji nie należy wyciągać pochopnych wniosków.
– Na pewno zaskoczyła mnie ta porażka. Absolutnie nie stawiałabym na Noskovą. Wiadomo, że co jakiś czas Idze zdarzy się gorszy mecz, to jest absolutnie normalne, tym bardziej że miała bardzo ciężkie losowanie jak na liderkę rankingu. Od pierwszych rund dziewczyny, z którymi można się tak naprawdę spotykać w drugim tygodniu Wielkiego Szlema – powiedziała Radwańska w rozmowie z „Super Expressem”.
Świątek musi na kolejny rok przedłużyć marzenie o podboju Australian Open. Dotychczas jej najlepszym rezultatem na kortach w Melbourne był półfinał. Warunki, które panują na tamtejszych obiektach, nie do końca jej odpowiadają.
Sabalenka wciąż będzie groźna dla Świątek
W Australian Open – podobnie jak w 2022 roku – najlepsza okazała się Aryna Sabalenka. Białorusinka wygrała turniej bez straty seta. Od samego początku szła jak po swoje. Radwańska nie ma wątpliwości, że ponownie to będzie najgroźniejsza rywalka dla Świątek w ciągu całego sezonu.
– Nie było widać żadnych gorszych momentów. W głowie broniącej tytułu zawsze siedzi to, że ma trochę punktów do obrony. Świadomie czy nieświadomie, gdzieś się o tym myśli i to ciąży. U niej kompletnie nie było tego widać, a do tego finał całkowicie do jednej bramki – podkreśliła Radwańska.
Sabalenka po triumfie w Melbourne odrobiła część strat do Świątek w rankingu WTA, ale przewaga Polki nadal jest solidna. To dokładnie 865 punktów.