Maciej Słomiński, Interia: Określa się pani jako trójmiejska patriotka, a w obecnej kampanii prezydenckiej jest kandydat wywodzący się z Gdańska. Polska dopiero poznaje Karola Nawrockiego, pani miała okazję poznać go, przynajmniej z widzenia, dużo wcześniej.
Agnieszka Pomaska, posłanka na sejm X kadencji, przewodnicząca Komisji ds. UE: – Pierwszy raz usłyszałam o nim, gdy był narzędziem w rękach Kaczyńskiego do przejmowania Muzeum II Wojny Światowej. Nasze drogi przecięły się w 2017 r., gdy pan Nawrocki zdjął flagi Unii Europejskiej i Gdańska z budynku muzeum.
– Protestowałam przeciwko temu razem z prezydentem Pawłem Adamowiczem. Reagowałam też, gdy pan Nawrocki sprzedawał w muzeum produkty firmy „Red is Bad”. Wówczas napisałam do niego, wyrażając swe wątpliwości. Ówczesny dyrektor muzeum odpisał mi w liście, chwaląc produkty tej firmy, wysłał mi też koszulkę jej produkcji.
– Nie. Mam ją nieodpakowaną, ale posłuży w słusznej sprawie. Wystawiłam ją na licytacji, której dochód w najbliższą niedzielę zasili Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Ta koszulka oraz umowa, którą zawarł pan Nawrocki, to symbol przekrętów PiS-owskiej władzy. Jeśli ktoś nie pamięta, to przypomnę, że twórca marki „Red is Bad”, Paweł Sz. usłyszał zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i przebywa aktualnie w areszcie.
Mimo że Karol Nawrocki tak jak pani pochodzi z Trójmiasta, nie ocenia pani tej kandydatury wysoko.
– To nie pochodzenie powinno decydować o naszych politycznych wyborach, ale to, kto jakim jest człowiekiem i co sobą reprezentuje. Pan Nawrocki to kandydat, który ma walczyć z rządem, który nie ma być konstruktywny, tylko ma rządowi rzucać kłody pod nogi.
– To jest produkt wymyślony przez pana Kaczyńskiego, jednoosobowo przez niego wskazany. Zresztą widać, że bez przekazów z Nowogrodzkiej średnio sobie radzi. Słynne już stwierdzenie „nie uważam nic” na temat ucieczki pana Romanowskiego na Węgry jest najlepszym podsumowaniem jego kandydatury.
Chciałem zapytać o innego mieszkańca Trójmiasta, o premiera Donalda Tuska. Rząd, którym kieruje od kilkunastu miesięcy, ma nieco ponad 30 proc. społecznej akceptacji. Nie martwi to pani?
– Oczywiście, że bym chciała, żeby pewne rzeczy przebiegały szybciej. Zwrócę jednak uwagę na to, że my nie jesteśmy PiS-em, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem, zgodnie z procedurami, zgodnie z regulaminem Sejmu. Nie przyjmujemy ustaw po nocach, nie łamiemy ludziom kręgosłupów, nie szukamy wszędzie wrogów po to, żeby omijać procedury, tak jak robiono to za naszych poprzedników.
– Zasady i prawa, które obowiązują, są przez nas przestrzegane. A jednocześnie przywróciliśmy Polsce zarówno należną nam pozycję w Europie jak i europejskie pieniądze z KPO. Zadbaliśmy na serio o polskie rodziny, przywracając finansowanie in vitro z budżetu państwa czy wprowadzając program „Aktywny Rodzic”. Ale wiele jeszcze przed nami.
A jak się pani podoba, że Telewizja Polska i Polska Agencja Prasowa są w likwidacji? Przecież one tak naprawdę nie są w likwidacji, to tylko taki wybieg prawny.
– Czy mi się to podoba, czy nie to ma drugorzędne znaczenie, może po prostu nie było innego wyjścia? Wiem, że Polakom nie podobała się szczujnia, głównie TVP Info i tzw. media publiczne, które za publiczne pieniądze funkcjonowały poprzednio w przestrzeni publicznej. Trzeba było z tym skończyć.
– Wiemy, że Rada Mediów Narodowych została stworzone przez PiS po to, aby w ordynarny sposób zagarnąć media na potrzeby propagandy. Będziemy korzystać z metod dostępnych prawnie po to, żeby takie rzeczy, jakie działy się za sprawą pana Kurskiego, nie miały więcej miejsca.
Chciałem panią zapytać o sprawę, którą wytoczyła pani Annie Kołakowskiej, gdańskiej radnej z ramienia PiS, która apelowała, by panią „złapać i ogolić na łyso”. Ostatnio ta sprawa wróciła w raporcie Prokuratury Krajowej.
– Nie jest tajemnicą, że po tym, jak prokuratura trzykrotnie umorzyła śledztwo, ja się zajęłam tą sprawą z powództwa prywatnego ze względu na uznaniowy system, który stworzył pan Ziobro. Ten system miał karać nieprzychylnych władzy, a chronić tych, którzy ją popierają. Ja sobie z hejtem poradzę, w ogóle nie chodziło o mnie, a o zasady, aby nikt nie miał poczucia, że jest bezkarny i anonimowy, kiedy sieje hejt i nienawiść.
– Moja sprawa została wymieniona w raporcie Prokuratury Krajowej jako ta, którą prokuratura się nie zajęła ze względu na polityczne motywacje, ze względu na to, że pani Kołakowska była radną PiS-u. Są pewne zasady, których my jako politycy wybrani w powszechnych wyborach powinniśmy bronić. Inaczej nasza praca nie ma sensu, a ludziom byłoby trudno nam zaufać, bez poczucia, że ktoś walczy o sprawiedliwość, praworządność, o to, że oni będą przez sądy równo traktowani niezależnie od tego, jaką opcję polityczną popierają.
– Mam satysfakcję, że ostatecznie w 2019 r. sąd przyznał mi rację i ukarał panią Kołakowską.
Chwaliła się pani ostatnio na platformie X, że posłowie Jarosław Selin i Patryk Jaki wpłacili po 1500 zł na WOŚP w związku z wyrokami w trybie wyborczym. Nie uważa pani, że to trochę dziecinada wypominać to posłom obecnej opozycji?
– Pokazywanie prawdy i jej dochodzenie w sądzie, gdy nie ma innej możliwości, to nasz obowiązek. Mam nadzieję, że ta przymusowa wpłata na WOŚP zniechęci kolejnych PiS-owskich kłamców do manipulacji i szerzenia oszczerstw. Zawsze w takich sytuacjach będę stanowczo reagowała.
Czyli, jak rozumiem, w niedzielę pani wspiera Wielką Orkiestrę i bez zastrzeżeń popiera pani Jerzego Owsiaka i całą imprezę?
– To wspaniała charytatywna impreza, myślę, że każdy, kto ma otwarte serce, powinien się przyłączyć i czynić dobro.