Podczas środowego posiedzenia Sejmu, w czasie dyskusji na temat ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym, głos zabrała Ewa Kołodziej z Koalicji Obywatelskiej.
Już wcześniej nie raz zdarzało się, że posłowie na mównicę przynosili konkretne rekwizyty i tak też tym razem zrobiła Kołodziej. Zaczynając swoje przemówienie, w obydwu rękach trzymała czarne maskotki.
Ewa Kołodziej z rekwizytami. „Ich nie należy się bać”
– Pani marszałek, wysoka izbo, roztomili posłowie – zaczęła Kołodziej nietypowo, dodając wobec zgromadzonych, że „chciałaby im przedstawić Trutkę i Alojza”.
– Chciałabym wam powiedzieć, że śląskiej godki nie należy się bać, tak jak nie należy się bać Trutki i Alojza, bo to są śląskie beboki – kontynuowała posłanka KO.
Kołodziej wyjaśniła dalej, że kiedyś straszono nimi małe dzieci, „a dzisiaj to są przesympatyczne stworki, postacie z bajek”. – Dzisiaj są książki o bebokach, są wycinanki, są przeróżne gadżety – wymieniała.
– Ponieważ śląski bebok promuje Śląsk, można beboki spotkać w przeróżnych zakątkach Śląska. I ja tymi śląskimi bebokami będę promować Śląsk i śląską godkę, bo ja chcę odczarować śląską godkę – zadeklarowała Kołodziej, dodając, że „śląskiej godki nie można się bać, śląską godkę trzeba kochać, tak jak my kochamy Śląsk i śląską godkę”.
– To są przesympatyczne stworki, naprawdę, nie ma się czego bać – zakończyła Ewa Kołodziej, schodząc z mównicy.
Nagranie z przemówieniem posłanki niesie się po sieci. Do tej pory spotkało się ono jednak z dość chłodnym przyjęciem ze strony internautów, a wśród komentarzy dominują raczej negatywne wypowiedzi.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!