Telewizja Polska zawiesiła dziennikarza i komentatora za to, co powiedział podczas piątkowej ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich 2024. „Wzajemne zrozumienie, tolerancja, pojednanie – to nie tylko podstawowe idee olimpijskie, to także fundament standardów, którymi kieruje się nowa Telewizja Polska. Nie ma zgody na ich łamanie” – czytamy w komunikacie TVP.
Polityków podzieliły nie tylko słowa Przemysława Babiarza, ale również decyzja władz TVP. Głosy oburzenia słychać jednak także po lewej stronie sceny politycznej. „Nie no TVP Info, czy Wyście zwariowali?! My tu się możemy przekomarzać na Twitterku o sensy, ale żeby z tego powodu zawieszać dziennikarza?” – dziwiła się posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska. „I Babiarz mi ani brat ani swat. Nie sądzę, żebyśmy mieli zbliżone poglądy czy styl życia albo postawy etyczne. Ale to nie jest istotne” – podkreśliła Żukowska. I dodała, że jej zdaniem zawieszenie Babiarza to „nadgorliwość i kompletna głupota”.
Morawiecki o Babiarzu: Prawdy nie zagłuszycie!
Zdecydowanie ostrzejsze komentarze padają po prawej stronie. Szczególnie z ust polityków PiS, którzy od początku stawali w obronie Babiarza. „Prawdy nie zagłuszycie! Prawda się obroni! Wasze czyny będą zapamiętane, a cenzura polegnie” – napisał były premier Mateusz Morawiecki. „Redaktor Babiarz zawieszony, bo wypowiedział coś co czują miliony katolików (i nie tylko!)” – wtórowała mu Małgorzata Wasserman. Z kolei poseł PiS Szymon Szynkowski vel Sęk ocenił, że Polskę „zawłaszczyła cenzorska, neobolszewicka szajka”.
„Zawieszenie redaktora Babiarza przez TVP kolejny raz potwierdza, że telewizja PO niczym się nie różni od telewizji PiSu. Z jednego zamordyzmu w drugi. Taka sama pogarda dla pluralizmu i wolności słowa” – ocenił natomiast Stanisław Tyszka, od niedawna europoseł z ramienia Konfederacji.