Koniec unijnej „oślej ławki”. Po siedmiu latach Komisja Europejska zamknęła tzw. procedurę z artykułu 7 traktatu UE, czyli ocenę stanu praworządności w Polsce. Byliśmy pierwszym krajem, wobec którego KE wypróbowała to narzędzie, by powstrzymać demolkę PiS w wymiarze sprawiedliwości.

Po wyborach 15 października zmienił się rząd, ale PiS nadal ma hamulcowego w pałacu prezydenckim. Dlatego realne zmiany toczą się w żółwim tempie: Sejm przyjął uchwały o neo-KRS i Trybunale Konstytucyjnym, minister sprawiedliwości znalazł przemyślny sposób, by mimo ustawowych pułapek „rozbetonować” Prokuraturę Krajową. Ale na realne zmiany w neo-KRS, Trybunale czy rozdzielenie prokuratury od władzy politycznej musimy poczekać jeszcze rok, aż zmieni się prezydent. Próby negocjowania z ludźmi Andrzeja Dudy – rząd Tuska najwyraźniej gotów był przełknąć tzw. neosędziów w konkursie do nowej KRS, byle tylko prezydent podpisał ustawę – zakończyły się wkurzeniem prawdziwych sędziów i fochem prezydenta. Najwyraźniej Bruksela gotowa jest poczekać dłużej na konkretne ustawy, stąd szybkie odblokowanie KPO i teraz formalne wycofanie zarzutów z artykułu 7 „na ładne oczy”.

Karząca ręka sprawiedliwości potrzebuje czasu, by działać skutecznie, nie pod publiczkę

Zaufanie w polityce bywa silną walutą, ale o swoją wiarygodność trzeba dbać. Nie tylko w stosunkach z UE, ale także na krajowym podwórku. Wyparowała euforia po październikowych wyborach, ludzie czekają na realne zmiany. I tu rząd Donalda Tuska niemal wszędzie jest między młotem a kowadłem. Komisje śledcze nie zaspokoiły apetytu na prawdę i rozliczenia. Przed prokuraturami nie widać kolejek polityków z zarzutami, choć od lat, dzięki mediom, wiemy, co działo się np. w Funduszu Sprawiedliwości, a od kilku tygodni wiemy to także dzięki zeznaniom człowieka z wewnątrz i jego nagraniom. Słyszymy na nich, że politycy Suwerennej Polski doskonale wiedzieli, że łamią prawo, i przygotowywali się do mataczenia. Mieli też swoich ludzi w resorcie, którzy już po wyborach donosili, co dzieje się w śledztwie w sprawie Funduszu. Gołym okiem widać, że była to grupa równie zorganizowana w swych działaniach, co zdemoralizowana. Ale karząca ręka sprawiedliwości potrzebuje czasu, by działać skutecznie, nie pod publiczkę.

Wyborca koalicji demokratycznej na pewno jest też zdezorientowany tym, co dzieje się przy wschodniej granicy: aktywiści alarmują, że pushbacki wobec migrantów nie ustały, rząd chce wzmacniać postawiony przez PiS płot i przywrócił strefę zakazu wstępu. Oczywiście wiemy, że wojna hybrydowa to już nie teoria: prawdziwi dywersanci wzniecają prawdziwe pożary, a wysyłani przez Putina i Łukaszenkę migranci coraz mocniej napierają na granicę. Premier Tusk przyznał na jednym ze spotkań, że stara się godzić ogień z wodą: twardą kontrolę granic i zachowanie w tym wszystkim człowieczeństwa. W tej właśnie kolejności.

Zwykły wyborca nie zaprząta sobie jednak głowy niuansami. Jeśli straci resztki zaufania do nowej władzy, to zamiast powrotu rządów prawa i sprawiedliwości czeka nas powrót rządu Prawa i Sprawiedliwości.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version