Na warszawskim Torwarze organizatorzy byli przygotowani na ceremonię medalową. Po wygranej w pierwszym meczu na Podpromiu Projekt Warszawa potrzebował jednego zwycięstwa nad Asseco Resovią Rzeszów do zgarnięcia brązowych krążków. Tak samo jak przed kilkoma dniami, tak i teraz triumfowali 3:0 (26:24, 29:27, 25:21). Torwar eksplodował z radości, a rywale z Podkarpacia muszą zadowolić się pechowym czwartym miejscem.
Asseco Resovia Rzeszów nie stanie na podium PlusLigi
Pierwsze akcje meczu ułożyły się po myśli Resovii, która stworzyła sobie małą przewagę. Projekt szybko ją zlikwidował, a następnie w połowie seta sam posiadał już sześć „oczek” przewagi. Trener Giampaolo Medei zareagował zmianami i rozmową z graczami. Ta podziałała, bo goście wzięli się w garść i w parę minut odrobili większość strat. Nadal jednak to warszawianie kontrolowali przebieg seta. W końcówce partii ekipa Piotra Grabana czuła oddech rywala na swoich plecach. Rzeszów po mozolnych próbach wyrównał wynik (21:21). Gra toczyła się w nerwowej atmosferze przez kolejne akcje. Dopiero rywalizacja na przewagi przesądziła o triumfie Projektu 26:24.
Druga partia przebiegała pod znakiem mniejszych przewag. Obie ekipy grały na zasadzie cios za cios, choć częściej minimalne prowadzenie towarzyszyło warszawianom. Nie brakowało rwanej gry, zepsutych serwisów, które wpływały na obraz meczu. Poddenerwowana Resovia nie odpuszczała, decydując się na większe ryzyko. To się opłaciło na jakiś czas, gdyż goście w drugiej części partii wyszli na prowadzenie. Projekt szukał zmian na środku, lecz nie zdawało to egzaminu. O losach seta znów decydowała zacięta gra na pojedyncze punkty. Początkowo bliżej triumfu byli zawodnicy Medeiego. Finalnie znów szczęście uśmiechnęło się do Warszawian. Najpierw Kevin Tillie zapunktował blokiem, a następnie posłał asa serwisowego, dając zwycięstwo 29:27.
Początek trzeciej odsłony spotkania to powstająca przewaga gospodarzy napędzonych kolejną wygraną po nerwowej końcówce. Resovia mogła czuć się zła, bo w serii o trzecie miejsce rzeszowianie hurtowo przegrywali decydujące fragmenty serii. Tak samo było również i trzecim secie, w którym Projekt mocno „odjechał” przeciwnikom. Medei zwracał na to uwagę podczas przerwy, ale trudno było mu znaleźć antidotum na nakręconych warszawian. Nie był także zadowolony z dyspozycji Torey’a De Falco, który oglądał drugą cześć meczu z perspektywy kwadratu dla rezerwowych. Włoch dał szansę gry zmiennikom (między innymi Łukaszowi Kozubowi za Fabiana Drzyzgę, licząc, że odmienią oblicze spotkania. Mógł mieć dobrą nadzieję, bowiem ze straty 6:12, jego gracze zmniejszyli ją do stanu 10:12. Gospodarze cały czas mieli ze sobą 2-3 punktową przewagę. Im bliżej końca seta, tym atmosfera na Torwarze stawała się weselsza. Piotr Graban i spółka czuli, że pędzą w kierunku medali. Co innego rywale, którzy z czasem musieli liczyć już na cud. Ten jednak na ich nieszczęście się nie pojawił. Projekt triumfował po raz trzeci (25:21) i eksplodował z radości, bowiem to do nich powędrowały brązowe medale.
Projekt Warszawa z trzecim medalem PlusLigi w historii klubu
Nagrodę dla MVP meczu otrzymał Bartłomiej Bołądź. Dzięki trzeciej pozycji na koniec sezonu ekipa Piotra Grabana zagra w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Dla Projektu Warszawa to trzeci medal PlusLigi w historii. Poprzednio klub ze stolicy stawał na podium trzy i pięć lat temu.