– Zmiany wprowadzane przez UE i komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego wywołały opór – przekazał wicewojewoda lubelski Andrzej Maj podczas wystąpienia na proteście rolników w Dorohusku. – Polskie rolnictwo wciąż jest na dorobku – dodał.
Polityk przekazał, że jest po rozmowach z ministrem rolnictwa Siekierski. – Wszystkie postulaty rolników zostaną przekazane na forum unijnym – zadeklarował.
– Będziemy walczyć, aby Zielony Ład w takiej formie nie wszedł w życie. Jeśli chodzi o konkrety, to są decyzje o dopłatach do kukurydzy – powiedział.
Protestujący rolnicy kilkukrotnie zagłuszali wystąpienie wicewojewody. Ten apelował o spokój i wysłuchanie go do końca.
– Sytuacja jest trudna i nie da się jej szybko rozwiązać – zaznaczył. – Jestem tutaj po waszej stronie – dodał.
Protest generalny na granicy. Rolników wspierają goście z Zachodu
O 10 rano rozpoczął się protest generalny na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Dorohusku. Z policyjnych szacunków wynika, że na miejscu może być nawet dwa tysiące protestujących – w tym rolnicy z Niemiec, Belgii, Holandii i Francji.
Już o północy na przejściu granicznym pojawili się pierwsi rolnicy, wielu z nich przyjechało traktorami – przekazało Radio Lublin.
Dodano, że około 5 rano grupa protestujących była już gotowa do blokady. Rolnicy przepuszczają jedną ciężarówkę na godzinę.
Mundurowi zabezpieczają protest. Przekazano, że służby są przygotowane na różne scenariusze.
Rolnicy żądają zablokowania importu surowców rolnych z Ukrainy, zwiększenia dopłaty do paliwa rolniczego oraz ograniczenia biurokracji w rolnictwie.
Protesty rolników w całej Europie. Są przeciwni polityce UE
Rolnicy podkreślają, że nie są w stanie konkurować z ukraińskim sektorem rolniczym bez ochrony ze strony władz Polski i Unii Europejskiej. Istotną sprawą jest ograniczenie hodowli zwierząt.
Ponadto rolnicy z całej Europy podnoszą kwestię „Zielonego Ładu”. Podkreślają, że założenia programu doprowadzą do ograniczenia hodowli i produkcji rolnej wynikającej z ograniczenia upraw i kwestii ugorowania części gruntów.
Zdaniem rolników doprowadzi to do wzrostu cen żywności, ponieważ produktów rolnych będzie mniej na rynku.