Krakowscy aktywiści i organizacje działające na rzecz lokalnej przyrody protestowały w poniedziałek, 22 stycznia przy siedzibie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie. W związku z wieloma problemami środowiskowymi Krakowa i okolic działacze zwracają uwagę na brak działań urzędników RDOŚ. Lista zagrożeń dla lokalnej przyrody jest długa.
Podczas pikiety aktywiści złożyli w dzienniku podawczym krakowskiej RDOŚ skargę. Społecznicy domagają się dymisji dyrektora, zastępców i kierowników wydziałów. Skargę skierowano także do Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
W poniedziałek pod siedzibą RDOŚ w Krakowie zgromadzili się przedstawiciele wielu organizacji oraz naukowców: „Strażnicy Rzek WWF”, „Nasza Olszanica”, „Chronię Beskid Mały”, „Siostry Rzeki”, „Akcja Ratunkowa dla Krakowa”, „Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot” i przedstawiciele innych grup. Głównym celem pikiety (podobnie jak w ubiegłym roku) było zwrócenie uwagi na palące kwestie dotyczące lokalnej przyrody. Działacze przynieśli ze sobą plakaty, na których widniały prośrodowiskowe hasła odwołujące się do kilkunastu „niezałatwionych przez RDOŚ spraw”.
Chodzi szczególnie o regularne zanieczyszczanie krakowskich rzek, m.in. Wilgi, która została zatruta co najmniej dwa razy na przestrzeni sześciu lat. W wyniku napływu toksyn ucierpiały zwierzęta żyjące w Wildze.
Organizacje zwróciły też uwagę na problem skażonego Potoku Olszanickiego wypływającego w okolicach lotniska w Balicach. Sprawa nie została rozwiązana należycie, a postępowanie szkodowe trwa już od kilku lat – twierdzą działacze. Woda z Potoku Olszanickiego wpływa do rzeki Rudawy, która stanowi źródło wody pitnej dla znacznej części krakowian.
Aktywiści zwrócili też uwagę, że podczas budowy nowoczesnej infrastruktury i linii tramwajowej na Górkę Narodową zniszczony został użytek ekologiczny Doliny Prądnika. Użytek został ustanowiony w 2008 r., aby chronić meandrujące koryto rzeki Prądnik.
Mieszkańcy Krakowa nie zapominają również o niszczeniu cennych przyrodniczo obszarów w innych rejonach Małopolski.
Jednym z najgłośniejszych wydarzeń w regionie Olkusza w ostatnich latach była katastrofa przyrodnicza na Sztole – rzece, która zniknęła wraz z likwidacją kopalni „Pomorzany”. Rzeka wyschła na 12-kilometrowym odcinku. Sztoła meandrowała w Bukownie i była ważnym dla spacerowiczów i miłośników natury miejscem.
Podczas manifestacji pod siedzibą RDOŚ o braku reakcji urzędników wspomniał prof. Mariusz Czop z AGH. Przyznał, że RDOŚ nie reagowała na uwagi i ostrzeżenia zgłaszane przez naukowców i „doprowadziła tym samym do katastrofy ekologicznej” – cytuje naukowca „Gazeta Krakowska”.
W tym rejonie Małopolski dochodzi także do regularnego zapadania się terenu. To wynik działalności kopalni.
Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska zarzuca się także brak działań w kwestii rozbudowy kopalni dolomitu w Dubiu k. Krakowa. W tym cennym przyrodniczo miejscu wycięto sporą część lasu bez uwzględnienia chronionych gatunków roślin, które tam rosły.
Przedstawiciel organizacji „Chronię Beskid Mały” manifestował w sprawie niszczenia siedlisk Natura2000 w Małopolsce. Urzędnikom zarzucono brak zapobiegania niszczeniu źródeł wody pitnej w Beskidzie Małym i okolicy Rezerwatu Madohora.
Kontrowersje wśród krakowian ostatnio wzbudza też Strefa Czystego Transportu. Jej utworzenie zostało unieważnione przez sąd, ale społecznicy i ekolodzy się nie poddają i naciskają na jej utworzenie.