Rosjanie wznowili działania zaczepne na froncie i osiągnęli kilka taktycznych sukcesów. Koncentrują poważne siły na południowym odcinku frontu, na Zaporożu, gdzie przez ostatnie półtora roku panował względny spokój. Może to oznaczać, że przygotowania do wiosennej ofensywy weszły w decydującą fazę.
Po niemal dwumiesięcznej przerwie operacyjnej Rosjanie wznowili działania ofensywne na większą skalę. Wykorzystali ten czas do zmagazynowania na zapleczu dużych ilości amunicji i materiałów pędnych. Przede wszystkim w ciągu ostatniego miesiąca Rosja zwiększyła swoją obecność wojskową w obwodzie zaporoskim. Ukraiński wywiad zauważył obecność pododdziałów 7. Dywizji Powietrznodesantowej Gwardii i 19. Dywizji Strzelców Zmotoryzowanych. Oznacza to, że w rejonie Orichowa Rosjanie mogli skoncentrować nawet od 15 do 20 tys. żołnierzy wyposażonych w czołgi, bojowe wozy piechoty i transportery BTR.
Kulisy pałacu
Foto: Newsweek
Według ostatnich doniesień wywiadu całe rosyjskie zgrupowanie na Zaporożu ma liczyć około 70 tys. żołnierzy i 300 czołgów. Taka koncentracja wojsk może wskazywać na przygotowania do nowej ofensywy mającej na celu całkowite zajęcie Zaporoża, które Kreml uważa za jeden z rosyjskich obwodów od sfałszowanego we wrześniu 2022 r. referendum. Wyniki „referendum” wskazywały na rzekome poparcie dla przyłączenia Zaporoża do Rosji na poziomie 93 proc., choć zostało przeprowadzone tylko w południowej, okupowanej części obwodu. Jednak dzięki niemu Kreml używa narracji, że jedynie odzyskuje tereny „okupowane przez kijowski reżim”.
Zaporoże nie jest jedynym obszarem, gdzie zauważono koncentrację rosyjskich sił. Już 15 marca 2025 r., prezydent Wołodymyr Zełenski, poinformował, że Rosja koncentruje swoje siły wzdłuż wschodniej granicy Ukrainy, co może wskazywać na zamiar przeprowadzenia ataku na obwód sumski. Wówczas władze obwodu sumskiego w odpowiedzi na rosnące zagrożenie zarządziły obowiązkową ewakuację mieszkańców z ośmiu miejscowości.
Obecnie nie ma doniesień o przekroczeniu przez rosyjskie wojska granicy w tym rejonie. Jednakże koncentracja sił może sugerować przygotowania do otwarcia nowego kierunku operacyjnego lub stworzenia tzw. „strefy buforowej” na terenach przygranicznych, o czym wielokrotnie wspominał Putin i inni kremlowscy urzędnicy. Taka strefa miałaby uniemożliwić Ukraińcom prowadzenie ostrzału artyleryjskiego celów w pobliżu granicy.
Walki w Donbasie
Sytuacja w rejonie Pokrowska jest wyjątkowo trudna i skomplikowana. Rosjanie nadal koncentrują swoje wysiłki pod miastem. Po niedawnym zakończeniu przerwy operacyjnej Rosjanie niemal podwoili ilość ataków. Obecnie pod Pokrowskiem dochodzi do około 80 kontaktów bojowych dziennie. Siły ukraińskie pomimo trudności wciąż utrzymują swoje pozycje i przeprowadzają – zwykle skuteczne – kontruderzenia. Niestety taka taktyka powoduje, że siły obrońców dość szybko się wyczerpują.
Ukraińcom nadal udaje się utrzymać Udaczne i Kotłyne, przez co Rosjanie nie mogą obejść miasta od zachodu i dotrzeć do granicy z obwodem dniepropietrowskim. Dużym sukcesem zakończył się kontratak żołnierzy z 1. samodzielnego batalionu szturmowego, którzy ominęli rosyjskie pozycje pod Uspeniwką i zdobyli położoną na wschód od niej wieś Sołone, odcinając znaczny rosyjski pododdział w Uspeniwce. Niektóre źródła sugerowały, że rosyjskie wojska posunęły się o ponad dwa kilometry na wschód od Kotljarówki i na południowy wschód od Bohdanówki, ale na razie doniesienia nie zostały zweryfikowane.
Gorzej powiodło im się podczas uderzenia pomiędzy wsiami Szewczenko i Piszczane. Atak zakończył się odwrotem i dużymi stratami spowodowanymi ogniem artylerii i bezzałogowcami sterowanymi światłowodowo. Rosjanie z coraz lepszym skutkiem używają tego uzbrojenia przeciw ukraińskim oddziałom zmechanizowanym, a Kijów wciąż nie znalazł odpowiednich środków zaradczych, aby chronić własne wozy. Co jednak ważniejsze, obrona Pokrowska wciąż odgrywa kluczową rolę w zmuszeniu Rosji do zmiany strategii we wschodniej Ukrainie. Intensywne i skuteczne działania obronne Ukrainy w tym regionie znacząco utrudniły rosyjskie postępy, co skłoniło rosyjskie dowództwo do przemyślenia i modyfikacji planów operacyjnych. Być może stąd właśnie planowane otwarcie kolejnego kierunku operacyjnego na Zaporożu. Może ono zmusić Ukraińców do przerzucenia części sił z Donbasu na południowy odcinek frontu.
W innych rejonach Donbasu sytuacja również jest dynamiczna. W rejonie Wełykiej Nowosiłki Rosjanie skoncentrowali się na umacnianiu pozycji w opanowanych miejscowościach, takich jak Makariwka, Błahodatne, Nowy Komar i Storożew. Ukraińskie oddziały wciąż bronią Wełykiej Nowosiłki, jednak są narażone na oskrzydlenie z trzech kierunków, co już utrudnia zaopatrzenie i może prowadzić do szybkiego wyczerpania niewielkich zasobów. Bez szybkiej reakcji może się okazać, że Ukraińcy znów będą musieli się cofnąć, aby utrzymać linię frontu.
Rosjanie przeprowadzili także ofensywne operacje w rejonie Torecka, przede wszystkim na północ od miasta w pobliżu Krymskiego oraz na północny wschód w okolicach Dachnego. Nie udało im się jednak uzyskać jakichś większych zdobyczy. W samym mieście sytuacja pozostaje niezwykle dynamiczna. Wciąż trwają intensywne walki na ulicy Centralnej. Rosyjskie grupy szturmowe próbują posuwać się wzdłuż ulicy, jednak są powstrzymywane przez ukraińskie wojska, które korzystają z szeregu improwizowanych punktów oporu w podziemiach zniszczonych budynków. Dotychczas niepowodzeniem zakończyły się także wszystkie próby zdobycia Zakładów Materiałów Ogniotrwałych. Walki w mieście są niezwykle intensywne i sytuacja zmienia się z godziny na godzinę.
Poirytowany Trump
Obie strony konfliktu wciąż oskarżają się nawzajem o naruszenia zawieszenia broni dotyczącego ataków na infrastrukturę energetyczną. Rosja twierdziła, że Ukraina przeprowadziła ataki dronów i ostrzał w obwodzie kurskim, które doprowadziły do przerw w dostawie prądu dla ponad 1,5 tys. gospodarstw domowych. Z kolei Ukraina zarzuciła Rosji atak dronem na stację energetyczną w Sumach oraz uszkodzenie linii energetycznej w obwodzie dniepropietrowskim, co spowodowało przerwy w dostawie energii dla prawie 4 tys. odbiorców. Obie strony przedstawiły dowody tych naruszeń administracji amerykańskiej.
Prezydent Donald Trump nadal jest bardzo dobrze rozgrywany przez Putina i coraz bardziej go to irytuje. Padł kolejny mit budowany przez jego ekipę podczas kampanii wyborczej. Trump nie tylko nie zakończył konfliktu jednym telefonem, nie udało mu się nawet skutecznie wyegzekwować zawieszenia broni po ponad dwóch miesiącach rozmów. Przybrał więc ulubioną taktykę i neguje swoje poprzednie zapowiedzi oraz grozi nałożeniem dodatkowych sankcji na Rosję, w tym ceł na rosyjską ropę, jeśli nie zostanie osiągnięte trwałe porozumienie pokojowe. Administracja Trumpa podkreśla przy tym, że dużym sukcesem jest działające zawieszenie broni na Morzu Czarnym. Tak naprawdę nie ma się jednak czym chwalić, ponieważ od ponad półtora roku rosyjskie okręty rzadko pojawiają się w rejonie, skąd mogą odpalić pociski na Ukrainę.
