Referendum w sprawie aborcji to populizm i polityczna głuchota. Polacy już dawno zdecydowali, a w Sejmie zaczyna się właśnie kolejna dyskusja o aborcji. Oczywiście wracają więc też pomysły konserwatywnych polityków, jak tu zdecydować za kobiety, powiedzieć im, co myślą.
W tej sprawie właśnie wypowiedział się poseł PSL Marek Sawicki. W wywiadzie radiowym dla RMF ten szacowny ludowiec oświadczył, że najlepiej byłoby przywrócić tzw. kompromis aborcyjny z 1993 r., a potem rozpisać referendum.
– Uważamy, że najwłaściwszym sposobem jest przywrócenie kompromisu z 1993 r. To można zrobić ustawowo. Myślę, że w tej sprawie także byłaby zgoda pana prezydenta. Później rzeczywiście rozpisanie referendum i tu już decyzja obywateli byłaby domykająca – oświadczył Sawicki.
Zaszła zmiana: Polki i Polacy chcą legalnej aborcji
Okazja do takich popisów jest — w środę do Sejmu wpłynął projekt grupy posłów klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej w sprawie aborcji. Zakłada on, że kobieta ma prawo do świadczenia zdrowotnego w postaci przerwania ciąży w okresie pierwszych 12 tygodni jej trwania. Już w listopadzie dwa projekty o liberalizacji przepisów aborcyjnych złożyła Lewica. Jeden z nich częściowo depenalizuje aborcję i pomoc w niej, drugi umożliwia przerwanie ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania.
Poseł Sawicki już zaznaczył, że nie poprze projektu w sprawie aborcji do 12. tygodnia ciąży. – Nieprzerwanie mówię o tym od 30 lat i nie mam zamiaru pod wpływem bieżącej mody zmieniać swoich poglądów; natomiast jak zachowa się reszta posłów PSL, tego nie wiem – podkreślił w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Pan poseł wykazał się nie tylko stałością i niezmiennością poglądów, ale także udowodnił, że nie wie, co o aborcji sądzi opinia publiczna. I nawet rozumiem, że nie interesują go sondaże podawane przez Ogólnopolski Strajk Kobiet, z których wynika, że w Polsce w ostatnich kilku latach zaszła głęboka zmiana społeczna. Jeszcze w 2016 r. poparcie dla legalnej aborcji wyrażało 37 proc. badanych, ale teraz już 70 proc.
Jednak zupełnie nie rozumiem, dlaczego poseł Sawicki udaje, że nie zna robionych już po ostatnich wyborach sondaży, z których jasno wynika, że wyborcy KO, PSL, Polski 2050 i Lewicy chcą liberalizacji ustawy aborcyjnej. Aż 60 proc. z nich uważa, że nowa koalicja powinna wprowadzić legalną aborcję do 12. tygodnia ciąży. Za to powrotu do tzw. kompromisu aborcyjnego, czyli do stanu prawnego sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r., chce niespełna 21 proc. ankietowanych Polaków.
Powtórzę to jeszcze raz dla posła Sawickiego: Polki i Polacy chcą legalnej aborcji. Pokazywali to, wychodząc masowo na ulice po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, ale także 15 października ubiegłego roku, gdy masowo poszli głosować na koalicję, która obiecywała im zmianę. I dzięki ich mobilizacji koalicjanci wygrali wybory. O tym też poseł Sawicki powinien pamiętać.
Rozpęta się wojna?
W tej sprawie zresztą wszystko jest jasne od lat. Nie ma więc najmniejszego sensu po raz kolejny powtarzać bzdur, że referendum o aborcji to oddanie głosu społeczeństwu. Mówili o tym w kampanii wyborczej ludowcy, mówił też lider Polski 2050 Szymon Hołownia.
Wszyscy oni zapomnieli, że Polki i Polacy już dawno zdecydowali w tej sprawie. Co więcej, głośno i stanowczo to wyrazili. Od lat w kolejnych sondażach mówią, że są za dostępem do aborcji. Legalnej, bezpiecznej i darmowej.
Wystarczyłoby ich posłuchać. Niestety politycy wolą zlekceważyć te głosy, a przy okazji kolejny raz umocnić w obywatelach przekonanie, że aborcja to kwestia światopoglądowa i każdy ma prawo wypowiedzieć się na jej temat. I że każdy – bez względu na płeć – ma prawo podejmować decyzję w tej sprawie. A tak wcale nie jest — aborcja to decyzja kobiety. To jej ciało i jej życie i tylko ona ma tutaj coś do powiedzenia.
„Obywatele i obywatelki tak zdecydowali”
Jest jeszcze jedna kwestia, z której zarówno doświadczeni ludowcy, jak i niedoświadczeni politycy Polski 2050 powinni zdać sobie sprawę. Jeśli referendum w sprawie aborcji zostanie ogłoszone, w Polsce rozpęta się wojna. Do ataku ochoczo ruszy PiS i natychmiast wesprze go Kościół katolicki. W każdą niedzielę z ambon będzie sączyć się antyaborcyjna propaganda, a Episkopat wyda specjalne oświadczenie potępiające kobiety mordujące nienarodzone dzieci.
I przecież właśnie o to chodzi politykom: żeby niby dać Polkom i Polakom prawo głosu, ale jednak je odebrać. Bo potem będą mogli rozkładać bezradnie ręce, mówiąc: „Obywatele i obywatelki tak zdecydowali”.
Powtórzę raz jeszcze: oni już dawno zdecydowali, tyle że zupełnie inaczej niż wydaje się politykom. Pokazywali to, wychodząc masowo na ulice w proteście przeciwko barbarzyńskiemu orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. Pokazywali też później, gdy na skutek niemal całkowitego zakazu aborcji umierały w szpitalach kolejne kobiety, bo lekarze bali się usunąć ciąże, które zagrażały ich życiu.
I pokazują to w kolejnych sondażach, z których jasno wynika, że nie chcą żadnego referendum ani powrotu do zgniłego kompromisu aborcyjnego. Chcą legalnej, bezpiecznej i darmowej aborcji. Może już czas, by posłowie Sawicki, Hołownia i Kosiniak-Kamysz zechcieli to zauważyć?
Bo na razie wykazują się wyłącznie populizmem. A co gorsza, polityczną głuchotą.