Podczas sobotniej wizyty w Wejherowie Rafał Trzaskowski mówił między innymi o inwestycjach w obronność. – Postuluję, żeby w 2026 r. dojść do 5 proc. PKB, a już jesteśmy na poziomie mocno przekraczającym 4,5 proc. To jest dokładnie to o co dziś chodzi – powiedział kandydat KO w nadchodzących wyborach.
– Powiem jedno, że widzę dosyć rozdygotane reakcje zarówno z lewej, jak i z prawej strony polskiej sceny politycznej. Ja zawsze zalecam zdrowy rozsądek. Spokojnie przyglądajmy się temu, co w Stanach Zjednoczonych się w tej chwili dzieje, i przede wszystkim przekonujmy nową administrację do tego, że mamy bardzo podobne interesy – zaznaczył Trzaskowski.
– Mamy rząd, który jest respektowany w Unii Europejskiej. Przydałby nam się prezydent, który będzie respektowany – mówił dalej Trzaskowski. Podkreślił, że potrzebny jest taki prezydent, który będzie w stanie wytłumaczyć administracji Trumpa, że Polska i USA mają podobne interesy.
Rafał Trzaskowski o Rosji. „Trump zdaje sobie z tego sprawę”
Trzaskowski dodał też, że niestabilna Europa to problem dla Stanów Zjednoczonych. – Gdyby nie daj Boże, Putin mógł przedstawić koniec wojny w Ukrainie, jako swój sukces, to osłabi to zarówno Polskę, Europę, ale również osłabiłoby to Stany Zjednoczone i myślę, że Trump świetnie zdaje sobie z tego sprawę – mówił Trzaskowski.
Przyznał, że jest spokojny, jeśli chodzi o inwestycje w obronność i zbrojenie Polski, „bo my to robimy”. – Nikt nie wydaje tyle pieniędzy na obronność w relacji do PKB, co Polska. Nikt się tak nie uzbroił i nie unowocześnił w ostatnich latach swojej armii, również kupując sprzęt amerykański – wskazał Trzaskowski.
Kandydat KO: Putin rozumie tylko język siły
W ocenie Trzaskowskiego Polska ma atuty w rękach, żeby przekonywać Amerykanów, że bierzemy odpowiedzialność za siebie i przekonywać całą Unię Europejską, że musi traktować kwestie bezpieczeństwa bardzo poważnie.
Podkreślił też, że Putin i rozumie tylko język siły i dlatego Zachód musi być silni, wiarygodny i przewidywalny.
Odniósł się też do kampanii swojego kontrkandydata popieranego przez PiS.
– Niektórym się wydaje, że pokazywać siłę będą w ten sposób, że zrobią parę pompek i będą naprężać muskuły. Pytanie jest tylko, czy to rzeczywiście robi na Trumpie wrażenie – powiedział Trzaskowski. Dodał, że zastanawia się nad tym, czy Trump siedzi w Waszyngtonie i mówi: „tam w Polsce jest gość, który robi tyle pompek. Takiego chcemy mieć sojusznika. Wyobrażacie sobie to?” – pytał publiczność.