Piąty tytuł indywidualnego mistrza świata Bartosz Zmarzlik miał zapewniony już wcześniej, kiedy w duńskim Vojens zajął drugą pozycję i przed ostatnią rundą cyklu w Toruniu miał już wystarczającą przewagę nad kolejnymi zawodnikami w stawce, by świętować kolejne złoto. Podczas finałowego Grand Prix nasz reprezentant nie zamierzał jednak spuszczać z tonu i zwyciężył, co sprawia, że śrubuje jeden z rekordów. Trudno przypuszczać, by w ciągu kolejnych 10 czy nawet 20 lat ktoś mógłby go pobić.
Zmarzlik ucieka w klasyfikacji
Chodzi tutaj o liczbę wygranych rund Grand Prix w karierze. Przed tym sezonem Polak dzielił pierwsze miejsce w klasyfikacji wszech czasów z Australijczykiem Jasonem Crumpem. Trzykrotny mistrz świata zwyciężył 23-krotnie w turniejach GP. Zmarzlik natomiast w sezonie 2024 dorzucił trzy wiktorie do swojego dorobku.
Z 26 triumfami jest bezapelacyjnie najlepszy. Tymczasem ma zaledwie 29 lat. Patrząc na to, że wielu żużlowców utrzymuje wysoki poziom co najmniej do 40. roku życia, to aż strach pomyśleć do jakiej granicy jest w stanie dotrzeć Zmarzlik. Już teraz Polak jest rekordzistą, a gdy jeszcze bardziej wyśrubuje swój rezultat, to może on okazać się trudny do przeskoczenia.
Spośród aktywnych żużlowców poza Zmarzlikiem najlepsze wyniki pod kątem triumfów w GP mają Nicki Pedersen i Tai Woffinden (odpowiednio 17 i 11 zwycięstw). Ten pierwszy jednak zbliża się do końca kariery, a Woffinden zdaje się mieć najlepsze lata kariery za sobą.
Zmarzlik nie jest znudzony wygranymi
W ciągu sześciu lat reprezentant Polski pięciokrotnie zostawał indywidualnym mistrzem świata. Tego wcześniej nie osiągnął żaden inny żużlowiec. W następnym sezonie stanie Zmarzlik stanie przed szansą zrównania się pod względem liczby tytułów z dwoma rekordzistami, którymi są Ivan Mauger i Tony Rickardsson. Na tę chwilę w stawce Grand Prix nie ma zawodnika, który na przestrzeni całego sezonu mógłby w stanie zagrozić wychowankowi Stali Gorzów.