To nie był łatwy sezon dla PGE GiEK Skry Bełchatów. Na pewno brak awansu do fazy play-off jest sporym rozczarowaniem dla tak utytułowanego klubu. Bełchatowianie mierzyli się z różnymi problemami organizacyjnymi, które nie ułatwiały sprawnego funkcjonowania. Ostatecznie muszą zadowolić się 9. lokatą po pokonaniu w dwumeczu Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Przed kolejnymi rozgrywkami dojdzie do wielkich zmian na czele z trenerem.
Gorzkie słowa Andrei Gardiniego
Już w trakcie sezonu pojawiły się informacje, iż Andrea Gardini po zakończeniu ligi przestanie być szkoleniowcem Skry Bełchatów. Jego miejsce ma zająć Gheorghe Cretu, znany choćby z pracy w Kędzierzynie-Koźlu. Gardini natomiast miał trudne zadanie, bo już w okolicach świąt Bożego Narodzenia domyślał się, że nie popracuje długo w Bełchatowie, a jednocześnie musiał przygotowywać swoich podopiecznych do kolejnych spotkań.
– Kiedy prezesi zmieniają się tak często, a nikt nie rozmawia ze sztabem czy zawodnikami, to od razu odbiera się przekaz. Jest to jednoznaczne z chęcią zmiany, przeprowadzenia nowego otwarcia. Dość szybko to zrozumiałem. Nie było to miłe, ale nie spotkałem się z tym po raz pierwszy w karierze. Chciałem dać więc z siebie wszystko, pokazać, że jestem z drużyną mimo że każdy wiedział, że mój kontrakt nie zostanie przedłużony – powiedział w rozmowie z portalem sport.tvp.pl Andrea Gardini.
Skra Bełchatów chce wrócić na szczyt
Odchodzący trener wskazał również, że nie chce za dużo mówić o składzie, którym dysponował w sezonie 2023/24, lecz założenia przed rozpoczęciem rozgrywek były inne. Gardini otrzymał cel, by wejść do fazy play-off, a sam chciał walczyć o medal, lecz najprawdopodobniej miał słabsze zestawienie niż oczekiwał.
Teraz w klubie pojawi kilku nowych zawodników, którzy mają pomóc drużynie w walce o najwyższe laury. W swojej historii bełchatowianie dziewięciokrotnie sięgali po mistrzostwo Polski.