Stanowisko Kremla: Dmitrij Pieskow stwierdził we wtorek 18 lutego, że „suwerennym prawem Ukrainy jest decydowanie, czy chce przystąpić do Unii Europejskiej” i że „Moskwa nie zamierza dyktować Kijowowi, jak ma podejść do tej kwestii”. Rzecznik Kremla zapytany, czy Ukraina może kiedyś przystąpić do UE, odparł, że „to jest suwerenne prawo każdego kraju”. – Mówimy o procesach integracji i integracji gospodarczej. I tutaj, oczywiście, nikt nie może niczego dyktować żadnemu krajowi i my nie zamierzamy tego robić – powiedział, cytowany przez Reutera.
Tak dla UE, nie dla NATO: Pieskow podkreślił jednak, że stanowisko Rosji jest inne, jeśli chodzi o ewentualne przystąpienie Kijowa do sojuszy wojskowych. – Oczywiście mamy zupełnie inne stanowisko w kwestiach związanych z bezpieczeństwem, związanych z obronnością czy sojuszami wojskowymi – zaznaczył przedstawiciel Kremla.
Rosyjskie roszczenia: Ambasador Rosji przy ONZ Wasilij Nebenzia wyraził podobny pogląd. Podkreślił, że tej chwili wśród kluczowych warunków Rosji są demilitaryzacja Ukrainy i to, że nie powinna należeć do żadnych sojuszy. Dyplomata stwierdził również, że Ukraina bezpowrotnie utraciła nie tylko Krym, ale także Doniecką i Ługańską Republikę Ludową oraz obwody chersoński i zaporoski. W rejonach, które nie są pod kontrolą Rosji, zalecił „skorygowanie sytuacji”. Jego zdaniem Ukraina utraciła te tereny w wyniku swoich własnych działań.
Przeczytaj również: „Kreml wysłał Trumpowi 'gest dobrej woli’. Na chwilę przed negocjacjami z USA”.
Źródła: Reuters, Gazeta.pl