24 lutego 2022 roku rozpoczęła się inwazja Rosji na Ukrainę, która w kraju agresora nazywana jest oficjalnie „specjalną operacją wojskową”. W tę sobotę jest druga rocznica napaści na naszych wschodnich sąsiadów.
Rocznica wojny w Ukrainie i protestu młodego skoczka
W ubiegłym roku, w pierwszą rocznicę tego wydarzenia 17-letni skoczek narciarski Denis Buszujew, który nie zgadza się z działaniami Rosji, postanowił wyjść i zaprotestować przeciwko wojnie. Nastolatek wyszedł na ulice Niżnego Nowogrodu z kartką z napisem: „Nie dla wojny. Nie dla szaleństwa”.
W rozmowie z zone.media tłumaczył, że nie mógł siedzieć i milczeć bezczynnie. Co ciekawe, reakcja społeczeństwa była inna niż się spodziewał. Młody skoczek narciarski spodziewał się, że może zostać dotkliwie pobity, a było zupełnie odwrotnie. Ludzie do niego przychodzili, robili sobie wspólne zdjęcia i byli przyjaźnie nastawieni.
Jednak to zachowanie nie umknęło uwadze rosyjskiego aparatu bezpieczeństwa i po około 20 minutach został zatrzymany przez państwowe służby. 17-latek był przesłuchiwany, a władze interesowało to, czy działa na czyjeś zlecenie. – Gdy mnie przesłuchiwano, starałem się mówić jak najmniej. Sprawdzono przy tym mój telefon. Powiedziano mi, że jestem członkiem ekstremistycznej organizacji – mówił w jakiś czas temu w wywiadzie z zone.media.
Buszujewowi postawiono zarzut dyskredytacji wojska i wymierzono mu karę maksymalną – 50 tys. rubli, którą dzięki pomocy społeczeństwa i internetowej zrzutki udało się zapłacić.
Nie wiadomo, co się dzieje z rosyjskim skoczkiem
„Przegląd Sportowy” dotarł również do rozmowy z jednej z demonstracji, w której przyznał, że z czasem stracił chęć do pozostania sportowcem, bo nie chcę reprezentować dzisiejszej Rosji na arenie międzynarodowej.
Dziennikarze postanowili poszperać i ustalili, że ostatni artykuł nt. Denisa Buszujewa pojawił się w rosyjskich mediach na przełomie maja i czerwca 2023 roku, a od tamtego czasu jakby słuch po nim zaginął. Ponadto jego nazwisko nie figuruje na stronie rosyjskiej federacji narciarskiej.
Nie wiadomo, co się z nim stało, można jedynie się domyślać. Być może podtrzymał to, co mówił wcześniej i porzucił marzenia o pozostaniu wielkim skoczkiem narciarskim.