Obecnie partii Razem nie ma w koalicji, prowadzonej przez Włodzimierza Czarzastego. – Na dzisiaj tej koalicji nie ma. Razem wyszło z koalicyjnego klubu Lewicy. W klubie jest Nowa Lewica, PPS i Unia Pracy, ale nie ma Razem – podkreślał jeden parlamentarzystów Lewicy w rozmowie z Interią.
Rozłam na lewicy. Zandberg nie chce „siedzieć cicho”
– Daliśmy jasny sygnał, że jeśli nie poprą budżetu, którego ten rząd jest autorem, pierwszego w pełni „naszego” budżetu, to będzie jednoznaczne z tym, że nie chcą kontynuować tej koalicji – dodawał inny rozmówca portalu, tym razem z kierownictwa Lewicy.
Współprzewodniczący Razem Adrian Zandberg tłumaczy, że nie można było podjąć innej decyzji, ponieważ koalicjanci zapomnieli o zasadzie samodzielności. – Władze Nowej Lewicy chciały złamać tę zasadę i narzucić nam dyscyplinę. Oczekiwano od nas, że mamy głosować za budżetem niezależnie od tego, co w nim jest, niezależnie od tego, jak mocno uderza w ludzi – oznajmił.
– Ja tak polityki nie uprawiam. Nie przyszedłem do polityki, żeby znaleźć fajną robotę i siedzieć cicho, tylko dlatego, że są sprawy, w które wierzę. I tych spraw, w które wierzę i które obiecałem wyborcom, nie odpuszczę. Nie zdradzę moich wyborców – zapewniał Zandberg. Rozmówcy Interii twierdzą jednak, że to tylko „dorabianie ideologii”.
Lewica rozpadła się, ale nie pokłóciła?
Mimo rozpadu lewicowej koalicji w parlamencie, wciąż trwają rozmowy o wspólnym kandydacie ugrupowań lewicowych na prezydenta. Na giełdzie nazwisk najwyżej mają stać notowania Magdaleny Biejat, Agnieszki Dziemianowicz-Bąk i Krzysztofa Gawkowskiego. Negocjacje te mogą zaważyć na dalszej relacji Razem i Nowej Lewicy.
– Będziemy chcieli się dogadywać. Nadal uważamy, że nie mamy za co atakować partii Razem i obrzydzać ich ludziom. Dla nas nie ma wroga na lewicy – zapewniał anonimowo jeden z polityków Lewicy. Należy pamiętać, że bez kilku pkt. proc. Razem, Nowa Lewica może znaleźć się poza Sejmem, tak jak w 2015 roku.
– Jeśli Razem będzie zachowywać się w stosunku do nas fair, jak zresztą obiecuje, nie będzie nas na siłę atakować, żeby się odróżnić i nie staniemy się dla nich z dnia na dzień wrogiem większym niż PiS, to nadal wszystko jest w grze i za 2,5 roku pewnie będziemy chcieli się dogadać przed wyborami – mówiła osoba z kierownictwa Nowej Lewicy.
Perspektywą ewentualnego powrotu Razem do lewicowej koalicji wydaje się obecnie dopiero 2027 rok. – Ludzie mieli już dość tego dysonansu na lewicy. Nasi wyborcy nie wiedzieli, która lewica jest która, brakowało w tym wszystkim spójności i przejrzystości. To nie mogło tak dalej funkcjonować – mówił ważny polityk Nowej Lewicy.