– Pokażemy mechanizm działania władzy marzącej o władzy absolutnej. Władzy, która łamała — właśnie przy użyciu tego systemu — zasady demokracji, łamała polityków, podsłuchiwała adwokatów, dziennikarzy i zwykłych ludzi — mówiła na inauguracyjnym posiedzeniu komisji do spraw Pegasusa jej przewodnicząca Magdalena Sroka. Już na kolejnym zeznania ma składać Jarosław Kaczyński.
— Chyba był pierwszą osobą, która potwierdziła zakup tego systemu. Będzie bezcennym świadkiem – podkreślała Sroka (PSL-Trzecia Droga), która osobiście zgłosiła wniosek o przesłuchanie prezesa PiS. Nikt nie oponował, a za jego wezwaniem głosowali nawet przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy: Jacek Ozdoba, Mariusz Gosek oraz Sebastian Łukaszewicz (wszyscy reprezentują Suwerenną Polskę).
Podobnie było — co może trochę zaskakiwać — w przypadku nazwisk innych ważnych polityków PiS, zgłoszonych jako świadków przez przedstawicieli koalicji zasiadających w komisji śledczej do spraw Pegasusa.
„Komisja ustali odpowiedzialnych, pokrzywdzonych i atakowanych Pegasusem”
Kaczyński, którego przesłuchania możemy się spodziewać za dwa-trzy tygodnie, jest jedną z kilkunastu takich osób. Oprócz byłego wicepremiera i szefa komitetu do spraw bezpieczeństwa zaproszeni zostaną także była premier Beata Szydło, za której rządów Pegasus został zakupiony i która miała rozmawiać na ten temat z przedstawicielami władz Izraela, były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który nadzorował Fundusz Sprawiedliwości (to z niego zapłacono za zakup oprogramowania), jego zastępca Michał Woś, a także były koordynator służb specjalnych, wiceprezes PiS Mariusz Kamiński oraz jego zastępca Maciej Wąsik.
Przesłuchani będą również były szef CBA Ernest Bejda, który wnioskował do Ziobry o pieniądze na Pegasusa, jego następca Andrzej Stróżny oraz Piotr Patkowski, czyli były wiceminister finansów, który jako główny rzecznik dyscypliny finansów publicznych nie dopatrzył się nieprawidłowości w wydaniu nawet 25 mln zł na zakup Pegasusa z Funduszu Sprawiedliwości zarządzanego przez resort Ziobry. Przed komisją stanie również m.in. obecna szefowa CBA Agnieszka Kwiatkowska-Burdak oraz były i obecny szef NIK, czyli Krzysztof Kwiatkowski i Marian Banaś. Wreszcie wezwani zostaną europoseł KO Krzysztof Brejza, czyli najbardziej znana ofiara Pegasusa (był nim atakowany min. 33 razy, podczas kampanii parlamentarnej Koalicji Obywatelskiej w 2019 r., którą kierował) i jego żona, Dorota.
Na wniosek posła Suwerennej Polski Jacka Ozdoby, przed komisją mieliby stawić się również autorzy opinii prawnych, według których zakupu Pegasusa można było dokonać z Funduszu Sprawiedliwości. To znani profesorowie prawa, byli ministrowie Elżbieta Chojna-Duch (ostatnio doradca prezesa NBP Adama Glapińskiego) i Witold Modzelewski (jeden z doradców ekonomicznych PiS). Komisja jednak odrzuciła wniosek Ozdoby. Poparła za to jego propozycję, by wezwać Mikołaja Pawlaka, czyli byłego Rzecznika Praw Dziecka, który przed objęciem tej funkcji w 2018 r. nadzorował funkcjonowanie Funduszu Sprawiedliwości w resorcie Ziobry.
— Startujemy z pracą komisji, najważniejszej w mojej ocenie w obecnej kadencji Sejmu — mówiła Magdalena Sroka, prezentując plan pracy komisji. — Ta komisja ustali krąg osób odpowiedzialnych, pokrzywdzonych i atakowanych systemem Pegasus, żeby pokazać mechanizm działania władzy marzącej o władzy absolutnej. Władzy, która łamała — właśnie przy użyciu tego systemu — zasady demokracji, łamała polityków, podsłuchiwała adwokatów, dziennikarzy i zwykłych ludzi — zapewniała.
Co jeszcze chce ustalić komisja ds. Pegasusa?
Zakres pracy komisji jest bardzo szeroki. Komisja będzie badać stosowanie systemu inwigilacji Pegasus za całych rządów PiS, czyli od 16 listopada 2015 r. do 20 listopada 2023 r. Przy czym komisja zostawiła sobie furtkę. Ma nie tylko skupić na Pegasusie, który – jak wiadomo nieoficjalnie – działał od 2019 r., ale szuka śladów działania jakiegokolwiek „podobnego oprogramowania służącego do inwigilacji”, który był używany za rządów PiS. Chodzi o to, by zbadać, czy za poprzedniej władzy służby nie stosowały innych tego typu narzędzi inwigilacji przed 2019 r. i po 2021 r., gdy Izrael odciął je od systemu. Nieoficjalnie wiadomo, że powodem była inwigilacja opozycji. Służby miały wówczas sięgnąć po inne, zbliżone możliwościami oprogramowanie szpiegowskie, stąd śledczy z koalicji w składanych wnioskach używają zwrotu: „podobnego oprogramowania służącego do inwigilacji”.
Co konkretnie chce ustalić komisja? Przede wszystkim nazwiska osób odpowiedzialnych za zakup Pegasusa oraz wszystkich tych, przeciwko którym użyto tego oprogramowania. Komisja zbada, czy system był kupiony legalnie i czy dochodziło do naruszeń obowiązującego prawa przy jego stosowaniu. Poza tym, kto z ówczesnego rządu oraz służb dopuścił do tego, że dane z Pegasusa zostały udostępnione podmiotowi zagranicznemu, jakim była firma NSO Group, a za jej pośrednictwem prawdopodobnie również służbom Izraela. Jak stwierdziła Magdalena Sroka, mogło to „narazić na niebezpieczeństwo interes kraju”.
Komisja chce również zbadać, kto stał za nielegalnymi przeciekami do mediów z prowadzonych postępowań prokuratorskich, w których używano Pegasusa.
Śledczy wystąpią również do wszystkich służb, z CBA na czele, o jawne i tajne dokumenty dotyczące tego oprogramowania. Podobne wnioski trafią do Kancelarii Premiera, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Sprawiedliwości, Finansów, Obrony Narodowej, Prokuratora Generalnego, NIK, a nawet do komisji Parlamentu Europejskiego, która badała stosowanie systemu w krajach członkowskich UE. Na celowniku znalazła się firma Matic. To za jej pośrednictwem CBA za rządów PiS miało kupić system Pegasus.
Prześledzony zostanie proces legislacyjny, który umożliwił zakup Pegasusa, a także kulisy wszystkich spraw prokuratorskich i sądowych, gdzie system był używany. Stąd m.in. wniosek do prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie z pytaniami o to, czy służby, składając wnioski o zarządzenie kontroli operacyjnej, zawierały informacje o tym, że zamierzają go użyć. Najbardziej znana z nich to sprawa Krzysztofa Brejzy, dlatego komisja zażąda całości akt śledztwa prowadzonego z jego zawiadomienia w Ostrowie Wielkopolskim, które dotyczyło nielegalnego zastosowania Pegasusa przeciwko niemu i jego bliskim.
W sumie spraw, o których mówi się, że stosowano Pegasusa, mogło być nawet kilkanaście.
Eksperci sprawdzeni przez ABW
Komisja sięgnie nawet za kulisy spotkania szefów rządów Grupy Wyszehradzkiej z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu z lipca 2017 r. Polskę reprezentowała wówczas Beata Szydło. To właśnie wtedy miało dojść do rozmów w sprawie zakupu Pegasusa. Wnioski dowodowe trafią również do organizacji pozarządowych, takich jak Fundacja Panoptykon czy Helsińska Fundacja Praw Człowieka, które badały stosowanie tego oprogramowania szpiegującego.
Na pierwszym posiedzeniu komisja wybrała ekspertów, którzy będą doradzać członkom komisji. Na razie jest ich 15, ale ta liczba może się zwiększyć do 22 (każdy poseł ma prawo zgłosić dwóch). Dominują wśród nich prawnicy, choć są też byli funkcjonariusze służb. Najbardziej znanym z nich jest płk Dariusz Pilarz, wiceszef SKW w latach 2008-2015, czyli za rządów PO-PSL. Sprzeciw do jego kandydatury zgłosił Jacek Ozdoba (Solidarna Polska), który podkreślał, że Pilarz brał udział w rozmowach między SKW a rosyjską FSB, które zakończyły się w 2013 r. podpisaniem umowy o współpracy. Ta sprawa jest jedną z tych, przy pomocy której PiS próbuje udowodnić, że za rządów PO-PSL polski kontrwywiad wojskowy ściśle współpracował z rosyjskimi służbami.
Kontrowersje wzbudziła również zgłoszona przez Przemysława Wiplera (Konfederacja) kandydatura Anny Trockiej, prawniczki z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, która w 2013 r. została zgłoszona przez tę uczelnię do sądu arbitrażowego w Moskwie i figurowała jako arbiter na jego liście. Zwróciła na to uwagę Magdalena Sroka. Przewodnicząca ucięła ten wątek, przypominając, że wszyscy eksperci, zanim otrzymają dostęp do poufnych materiałów, będą musieli przejść procedurę sprawdzającą w wykonaniu ABW.