– Rozumiem i wspieram protestujących rolników. Jeśli przychody rolników spadają w ciągu jednego roku o ponad 40 proc. a koszty utrzymują się na podobnym poziomie to nic dziwnego, że ci rolnicy… Nawet jeśli decydują się sprzedać tanio swoją pszenicę czy rzepak, to dowiadują się, że podmioty, które obracają zbożem i rzepakiem mówią: nie, nie, my jesteśmy zasypani — powiedział w rozmowie z TVN24 marszałek senior, poseł PSL Marek Sawicki.
Sawicki obwinia ministrów, którzy nie są rolnikami
Jego zdaniem „rolnicy mają wiele powodów, aby się wkurzać”. – Czas najwyższy zmienić zdecydowanie wspólną politykę rolną i polską politykę rolną – oświadczył.
Uważa, że w dużej mierze za dzisiejsze problemy polskiej wsi odpowiadają sami ministrowie i wiceministrowie, którzy nie mają wykształcenia rolniczego, o doświadczeniu nie wspominając. Oberwało się także Januszowi Wojciechowskiemu, który ma dyplom wydziału prawa, a nie Akademii Rolniczej. – Rolnictwem w UE zajmował się i zajmuje się prawnik, a rolnictwem w Polsce zajmowali się ministrowie, którzy nie tylko nie mieli wykształcenia, ale też przygotowania rolniczego. Wiceministrami były osoby, które nigdy się rolnictwem nie zajmowały — ubolewał.
Były minister rolnictwa mówił, że odpowiedzialność za obecną sytuację leży po stronie KE, która „poświęciła rolnictwo na rzecz innych sektorów gospodarki i negocjowała tzw. umowę Mercosur i nieograniczony dostęp produktów żywnościowych z Ameryki Południowej”.
– Dwa, podjęła decyzję o uwolnieniu całkowicie rynku europejskiego dla produkcji z Ukrainy. I trzy — nie zablokowała eksportu żywności rosyjskiej i dzisiaj to głównie produkcja rosyjska na rynkach światowych zaniża ceny. Bo Rosjanie dziś ze względu na prowadzoną wojnę są w stanie dumpingować i sprzedawać pszenicę o 30-40 euro taniej niż na giełdzie — wyliczał Sawicki.
„Donaldzie, jedź do koleżanki Ursuli…”.
Skierował też krótki apel do premiera Donalda Tuska.
– Mamy miliard ludzi głodujących. Zachęcam Donalda Tuska: drogi kolego Donaldzie, jedź do koleżanki Ursuli von der Leyen, załatw te 5 mld razy 10, czyli 50 mld na 10 lat, na eksport humanitarny żywności z Europy. I nie mówcie już o dopłatach dla rolników – zaapelował poseł PSL.
W środę, a więc w dniu protestu rolników w Warszawie, w podobnym tonie o dopłatach wypowiadała się Renata Beger, niegdyś prominentna posłanka Samoobrony. Przekonywała, że rolnicy wcale nie chcą dopłat, bo najbardziej zależy im na tym, aby mogli utrzymać się dzięki własnej pracy.