Wejście Polski do NATO jako wydarzenie o znaczeniu historycznym i mające wpływ na kolejne dekady funkcjonowania państwa dobrze oceniać z pewnej perspektywy. Ćwierćwiecze polskiej obecności w Sojuszu znakomicie się do tego nadaje.
Wśród wielu ważnych rocznic, które dzielą Polaków i rozpalają partyjne spory, data 12 marca 1999 r. na szczęście nie rozgrzewa emocji, które nakazują wyciągać plemienne proporce i z „mojszą racją” na ustach iść na barykady polsko-polskiej wojny. Nie ma też dziś poważnego polityka, który podważałby sukces, jakim było 25 lat temu przystąpienie do Paktu Północnoatlantyckiego, i korzyści, jakie z tego faktu czerpiemy.
Szczególnie dziś, w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę, widać, jak wiele zyskaliśmy, będąc częścią najpotężniejszego na świecie sojuszu obronnego. I jeśli nawet czasami NATO łapie zadyszkę i ma problemy, czego ostatnim przejawem było przeciąganie przez Węgry i Turcję akceptacji dla szwedzkiej obecności w Pakcie, to wciąż jest to potęga militarna, która może skutecznie gasić imperialne zapędy władcy Kremla. A dla naszego bezpieczeństwa jest to sprawa kluczowa.
To, co dziś wydaje się nam czymś normalnym i oczywistym, u schyłku poprzedniego wieku otwierało przed Polską całkiem nowe perspektywy i zupełnie inaczej pozycjonowało kraj na geopolitycznej mapie. 26 lutego 1999 r. kancelaria Aleksandra Kwaśniewskiego opublikowała komunikat, w którym czytamy: „Prezydent podaje do powszechnej wiadomości: w dniu 4 kwietnia 1949 roku w Waszyngtonie został sporządzony Traktat Północnoatlantycki. Po zaznajomieniu się z powyższym Traktatem, w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej oświadczam, że: został on uznany za słuszny zarówno w całości, jak i każde z postanowień w nim zawartych; Rzeczpospolita Polska postanawia przystąpić do tego Traktatu; postanowienia Traktatu są ratyfikowane, przyjęte, potwierdzone i będą niezmiennie zachowywane”.
Dwa tygodnie później, 12 marca, do Independence w Missouri przyjechał szef MSZ Bronisław Geremek, który przekazał podpisany akt sekretarz stanu USA Madeleine Albright. – Cel sformułowany przez rządy wywodzące się z ruchu Solidarność został zrealizowany wysiłkiem wszystkich sił politycznych i całego narodu – mówił później minister Geremek. Akcesja do NATO była efektem kilkuletnich starań wielu polityków od prawa do lewa. – Pragnienia ziściły się, wspólne wysiłki przyniosły sukces. Wchodzimy do NATO. Wracamy tam, gdzie jest nasze miejsce – mówił po ogłoszeniu ratyfikacji Traktatu Północnoatlantyckiego prezydent Kwaśniewski, były pezetpeerowiec robiący ministerialną karierę w czasach PRL, co już samo w sobie pokazywało, jak wielka zmiana dokonała się w Polsce.
Jeśli nawet czasami NATO łapie zadyszkę i ma problemy, to wciąż jest to potęga, która może skutecznie gasić imperialne zapędy Kremla. Dla naszego bezpieczeństwa to sprawa kluczowa
Warto przy tym pamiętać, że zaledwie sześć lat wcześniej oficjalnie zakończyło się wycofywanie z naszego kraju byłych radzieckich wojsk. W trwającej trzy lata operacji z Polski wyjechało około 56 tys. żołnierzy, nie licząc ton sprzętu i uzbrojenia. 17 września 1993 r. na dziedzińcu Belwederu gen. Leonid Kowalow, ostatni dowódca Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej, złożył prezydentowi Lechowi Wałęsie meldunek o zakończeniu wycofywania wojsk sowieckich z Polski.
Truizmem jest stwierdzenie, że obecność na terytorium naszego kraju sojuszniczych wojsk, szczególnie żołnierzy amerykańskich, jest dla nas gwarancją bezpieczeństwa, bez której nie będziemy w stanie samodzielnie zmierzyć się z „marszem Putina siejącym chaos”, przed którym ostrzega Amerykanów i świat Joe Biden. Swoje doroczne orędzie o stanie państwa amerykański prezydent rozpoczął od wojny w Ukrainie i apelu o wsparcie dla Kijowa. – Jeśli ktokolwiek na tej sali myśli, że Putin zatrzyma się na Ukrainie, zapewniam was: nie zatrzyma się. Ale Ukraina potrafi powstrzymać Putina, jeśli staniemy z Ukrainą i dostarczymy jej broń potrzebną do jej obrony – mówił Joe Biden. Krytykował też byłego prezydenta Donalda Trumpa za „kłanianie się przed rosyjskim przywódcą”. Jednocześnie zapewniał, że on Putinowi się nie ukłoni.
Te ważne słowa i deklaracje padły zaledwie kilka dni przed wizytą w Waszyngtonie Andrzeja Dudy i Donalda Tuska. To niezwykłe z punktu widzenia dyplomatycznego, „podwójne” spotkanie z prezydentem Joe Bidenem w 25. rocznicę wejścia Polski do NATO, będzie mieć wymiar nie tylko symboliczny, ale też będzie mocnym potwierdzeniem amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa dla Polski. Niestety, unoszące się nad Białym Domem widmo Donalda Trumpa w prezydenckim fotelu może nasuwać pytanie: na jak długo?