To był wielki mecz Jannika Sinnera. Włoch w czterech setach pokonał Novaka Djokovicia w półfinale Australian Open – 6:1, 6:2, 6:7(5), 6:3. Faworytem przed startem tej rywalizacji był oczywiście Djoković. Mówimy w końcu o człowieku, który zdominował rywalizację w Melbourne na lata. Łącznie wygrał w tym miejscu 10 turniejów wielkoszlemowych. Tym razem jednak musiał uznać wyższość rywala, który nawet w trudnych momentach wytrzymał presję. Sinner potwierdził, że jest gotowy na wielkie rzeczy. Przypomnijmy też, że jest jedynym tenisistą, który w drodze do półfinału nie stracił seta.
Djoković zmieciony z kortu w pierwszej fazie
W dwóch pierwszych setach Sinner wyraźnie był lepszy od swojego utytułowanego rywala. Djoković wywalczył łącznie trzy gemy i praktycznie nie istniał na korcie. Nie korzystał ze swoich tenisowych broni, którymi terroryzował przeciwników w ostatnich latach. W dodatku popełniał sporo niewymuszonych błędów. To był obraz, z którego dotychczas nie był znany. Choćby w inauguracyjnej partii rywal przełamał go dwa razy.
W drugim secie nie było wielkiej poprawy, ale każdy miał z tyłu głowy, że Djoković może obudzić się w każdym momencie i wskoczyć na poziom, który pozwoli odwrócić mu losy spotkania. Sinner natomiast nie przejmował się tym i idealnie posyłał piłki w kort, potwierdzając swój talent.
Chwilowy powrót do meczu i wykończenie przez Sinnera
Trzeci set to już zupełnie inna bajka. Nie doszło w nim do żadnego przełamania, a panowie wygrywali na zmianę swoje gemy serwisowe. Przykra sytuacja miała miejsca na trybunach przy stanie 5:5, 40:40. Wówczas zasłabł jeden z kibiców, lecz wydaje się, iż sytuację stosunkowo szybko doprowadzono do stanu normalności. Brak przełamań sprawił, że doszło do tie-breaka. Tam o krok od zwycięstwa był Włoch, lecz Djoković w kluczowych momentach pokazał klasę i wrócił do meczu. Wygrał dogrywkę 8:6 i wtedy wydawało się, że zabawa zaczyna się od nowa.
Nic bardziej mylnego. Przegrany tie-break nie osłabił Sinnera, a jeszcze bardziej go zmotywował. Już w pierwszym gemie czwartego seta młody tenisista mógł przełamać „Nole”, lecz ten obronił trzy break pointy. Co jednak się odwlecze, to nie uciecze. W czwartym gemie Sinner przełamał rywala. Djoković natomiast był coraz bardziej niespokojny. Gestykulował w stronę swojego boksu. Sinner nie mówił nic, lecz tylko chwilami okazywał radość. Wyglądał na człowieka, który wie, czego chce.
Po chwili prowadził już 4:1. Wtedy było pewne, że Djoković będzie miał naprawdę trudno, by odwrócić losy meczu. Sinner wytrzymywał presję w doskonały sposób i nie dał sobie wyrwać zwycięstwa. Wygrał czwartego seta 6:3 i dotarł do pierwszego w karierze wielkoszlemowego finału. Teraz może śledzić drugi półfinał, w którym Daniił Miedwiediew spotka się z Alexandrem Zverevem.
Jesteśmy świadkami historii. Djoković przed starciem z Sinnerem notował serię 33 wygranych meczów z rzędu w Australian Open. Ostatnim, który go pokonał na kortach Melbourne Park, był w 2018 roku Hyeon Chung. Wcześniej Serb nie przegrał nawet półfinału na Rod Laver Arena.