Narodowy Bank Polski jest ostatnio atakowany politycznie w kontekście wyniku finansowego za 2023 rok. Czy może pan skomentować zamieszanie wokół tematu budżetu na ten rok i zysku NBP?
Zarówno Bank jak i Ministerstwo Finansów zawsze podkreślają, że przewidywania dotyczące wyniku finansowego NBP są obciążone dużą niepewnością, bo zależą przede wszystkim od kursu złotego oraz zagranicznych stóp procentowych. Ostatnie zapytanie w tej sprawie resort skierował do nas w sierpniu ubiegłego roku. Przewidywany wtedy dodatni wynik finansowy za 2023 rok w wysokości około 6 mld zł został zapisany w projekcie budżetu przyjętym przez poprzedni rząd wraz ze wspomnianym zastrzeżeniem co do niepewności tej kwoty.
W następnych miesiącach polska waluta bardzo się umocniła. W skali roku zmniejszyło to nasz wynik finansowy o około 31 miliardów złotych. Duży wpływ na to miał również wybuch wojny na Bliskim Wschodzie. To było oczywiste dla analityków i było wskazywane w ogólnopolskich mediach w grudniu. Po zmianie rządu 13 grudnia ubiegłego roku Ministerstwo Finansów nie zapytało jednak NBP o aktualne szacunki wyniku. Mimo pojawiających się informacji, że bank centralny nie będzie miał dodatniego wyniku, woleli bazować na starych danych. Zgodnie z praktyką wielu kadencji kolejnych prezesów NBP, bank centralny każdorazowo udostępnia takie dane na zapytanie kolejnych ministrów finansów i wielokrotnie deklarowaliśmy chęć współpracy.
Tymczasem rząd w nowym projekcie budżetu umieścił nieaktualne przewidywania, a Sejm 18 stycznia 2024 uchwalił ustawę bez stosownej poprawki. Co więcej, wtedy była znana już formalna opinia Rady Polityki Pieniężnej, że „nie przewiduje się wpłaty zysku z NBP w 2024 roku” Przyznam, że to dziwne. Ostatnio MF przekazało, że nie ma planów nowelizacji ustawy budżetowej. W zasadzie od pół roku nie pytano nas o nic, pomimo naszych wielokrotnych deklaracji współpracy.
GUS podał, że inflacja w styczniu wyniosła niespełna 4%, a jeszcze niespełna rok temu było to ponad 18%. Co sprawiło, że ceny przestały tak szybko rosnąć?
Inflacja w styczniu bieżącego roku wyniosła 3,9%. Oznacza to, że od swojego szczytu w lutym 2023 roku inflacja spadła już o 14,5 pkt proc i znalazła się bardzo blisko celu inflacyjnego NBP, który wynosi 2,5% +/-1 pkt proc. Również inflacja bazowa w styczniu najprawdopodobniej ponownie się obniżyła. Prognozy wskazują, że w najbliższych miesiącach inflacja dalej się będzie obniżać i w marcu 2024 wyniesie około 2,5%.
Silny spadek inflacji w ostatnich kilkunastu miesiącach to efekt zarówno wygasania skutków wcześniejszych szoków, wynikających z wojny i pandemii, jak i skutecznej polityki NBP, która nie dopuściła do utrwalenia się wysokiej inflacji. Co szczególnie cieszy, to fakt, że udało się obniżyć inflację przy jednoczesnym utrzymaniu niskiego bezrobocia i dokonującej się już od kilku miesięcy odbudowie realnych płac. A więc koszty walki z inflacją dla gospodarki i polskich obywateli zostały zminimalizowane.
Podkreślić też należy, że projekcje NBP okazały się trafne. Właściwe były również momenty jak i skala zarówno podwyżek, jak i obniżek stóp procentowych. Gdyby publiczna debata dotycząca polityki pieniężnej przebiegała w sposób merytoryczny, dziś w mediach mielibyśmy szereg publikacji przyznających z perspektywy czasu rację Narodowemu Bankowi Polskiemu, Radzie Polityki Pieniężnej i Profesorowi Glapińskiemu. Tymczasem nie tylko brak takiej refleksji u dotychczasowych krytyków organów NBP, ale prowadzone są dalsze bezpodstawne ataki na niezależność banku centralnego. Ich tłem jest zapewne dążenie do zastąpienia złotego walutą euro, co wiązałoby się z rezygnacją z suwerennej polityki pieniężnej. A taka możliwość w ostatnim, burzliwym dla światowej gospodarki okresie, była wielką przewagą polskiej gospodarki.
Rok temu mało kto spodziewał się, że taki scenariusz może się zrealizować. Czy „hydra inflacji”, jak określa to prezes Glapiński, została już trwale pokonana?
Choć w marcu 2024 inflacja najprawdopodobniej obniży się w okolice 2,5%, to jesteśmy świadomi, że to nie koniec historii. Kształtowanie się inflacji w II połowie roku obarczone jest dużą niepewnością. Wynika ona w dużym stopniu z niejasności co do kształtu przyszłej polityki fiskalnej i regulacyjnej. W przypadku przywrócenia wyższej stawki podatku VAT na żywność oraz podniesienia cen energii, inflacja w II połowie roku może istotnie wzrosnąć, nawet w okolice 8%. Jeśli natomiast działania osłonowe zakresie cen żywności i energii zostaną utrzymane, to inflacja wzrośnie dużo słabiej i – według aktualnych prognoz – pozostanie zbliżona do 3,0-3,5%.
Jednocześnie pamiętajmy, że ryzyka dla inflacji nie ograniczają się tylko do bieżącego roku. W średnim okresie czynnikiem, który będzie podwyższać presję inflacyjną, będzie istotny wzrost wynagrodzeń w sektorze publicznym. Będzie on oddziaływał w kierunku wyższej dynamiki płac w całej gospodarce, wyższego popytu konsumpcyjnego, a przez to będzie czynnikiem proinflacyjnym. Nie wiemy również czy i w jakim stopniu będą realizowane inne zapowiedzi ekspansji fiskalnej.
Czy w tej sytuacji możemy liczyć na obniżkę stóp procentowych w tym roku? Oprocentowanie kredytów jest teraz wyższe niż inflacja…
Decyzje dotyczące stóp procentowych podejmuje dziesięcioosobowa Rada Polityki Pieniężnej złożona z ekspertów niebędących pracownikami NBP. Robi to więc niezależnie od zarządu NBP na podstawie napływających danych i prognoz.
Dzisiaj stopy procentowe NBP są wyższe od inflacji, ale niepewność dotycząca przyszłego kształtowania się dynamiki cen jest duża i inflacja może wzrosnąć. Jak już wspomniałem, dużo tutaj zależy od podejmowanych działań fiskalnych i regulacyjnych rządu i Urzędu Regulacji Energetyki. Dlatego też, choć niezmiernie cieszymy się z silnego spadku inflacji, to pamiętamy, że celem NBP jest trwałe sprowadzenie inflacji do celu w średnim okresie.
NBP stawia na zakupy złota. Rezerwy tego kruszcu w ostatnich latach potroiły się. Czy to oznacza, że Polska jest już finansowo bezpieczna?
Polska była i jest finansowo bezpieczna, przy czym głównym czynnikiem są tu nawet nie tyle wspomniane zasoby złota – które rzeczywiście sukcesywnie powiększamy – ale oficjalne aktywa rezerwowe gromadzone przez bank centralny, obejmujące oprócz rezerw kruszcu także wszystkie należności w walutach wymienialnych. Przypomnę, że wartość oficjalnych aktywów rezerwowych wynosi około 175 mld euro, a więc przekracza 20% polskiego PKB i sytuuje nas w gronie 20 banków centralnych o największych portfelach rezerw na świecie. Tak duży portfel rezerw nie tylko wzmacnia wiarygodność kredytową polskiej gospodarki i przez to ogranicza ryzyko gwałtownego odpływu kapitału, ale również daje nam instrumenty elastycznego reagowania i wspierania stabilności rynków finansowych lub sektora bankowego w sytuacjach kryzysowych.
Gdzie dokładnie przechowywane jest złoto z krajowych rezerw? Dlaczego nie trzymamy go w całości w kraju?
Zasób złota NBP jest dość równomiernie rozłożony pomiędzy skarbce zagraniczne – czyli Bank Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku, Banku Anglii – oraz skarbce NBP w kraju. Taka dywersyfikacja miejsc przechowywania złota wpisuje się w praktykę banków centralnych i może być postrzegana jako środek ograniczania ryzyka – na przykład skutków wojny. W momencie, gdy cały region Europy Środkowo-Wschodniej jest zagrożony potencjalną inwazją Rosji, priorytetem jest zapewnienie bezpieczeństwa fizycznych rezerw kruszcu.