Rzecznik wielkopolskiej wojewody Mateusz Mucha potwierdził w czwartek w rozmowie z Polsat News, że po tym, jak dyspozytor pogotowia w Nowym Tomyślu odmówił wysłania karetki do dziecka, matka dziewczynki zmuszona była zawieźć trzylatkę samochodem do oddalonego o pół godziny jazdy szpitala. Kobieta wraz z drugą, siedmioletnią córką również została poddana hospitalizacji.
Wojewoda wielkopolska wszczyna postępowanie w sprawie – ustalił Polsat News. Został powołany specjalny zespół, który sprawdzi, czy dyspozytor miał prawo podjąć taką decyzję.
Śmierć trzylatki w szpitalu. Policja ujawnia nowe ustalenia
Policja w Nowym Tomyślu poinformowała, że w środę, około godz. 9 funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie dotyczące śmierci trzyletniego dziecka w nowotomyskim szpitalu. Dziewczynka trafiła do placówki z objawami zatrucia.
W czwartek rzecznik prasowy wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak przekazał nowe informacje na temat prawdopodobnej przyczyny zatrucia. Okazało się, że kilka godzin przed zatruciem na terenie budynku należącego do rodziny użyto chemicznego środka przeciw gryzoniom.
– Jest to środek ogólnodostępny, lecz silnie toksyczny – przekazał policjant.
W miejscu zamieszkania rodziny pracują strażacy, którzy ustalili jaka substancja ulatniała się w domu zmarłej trzylatki. – Mogę potwierdzić, że tą substancją jest fosforowodór. To silnie trujący gaz, który w małej ilości może zabić człowieka. Prawdopodobnym źródłem (powstania substancji – red.) była trutka na gryzonie wyłożona w okolicy budynku – przekazał Polsat News – bryg. Marcin Nowak
– Preparat był użyty na zewnątrz obiektu. Podejrzewamy, że silne opary tego preparatu mogły być przyczyną zatrucia – wskazał policjant. Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak poinformował, że sekcję zwłok dziecka zaplanowano na piątek.
Więcej informacji wkrótce…