Prokuratorzy zajmujący się sprawami Orlenu z czasów Daniela Obajtka mają coraz więcej pracy. Szokują szczegóły najnowszej wpadki z zakupem wenezuelskiej ropy.
Na stacji węgierskiego koncernu MOL na przedmieściach Krosna na Podkarpaciu za ladą uwija się brunetka w średnim wieku. Zapytana o Daniela Obajtka, który w ramach fuzji Orlenu z Lotosem sprzedał jej miejsce pracy Węgrom, nie przebiera w… superlatywach. – Mnie się nowe barwy podobają, pensje są te same, tylko asortyment na półkach nieco inny. Różnie się mówi o Obajtku, ale przecież rozsławił Orlen na Europę. Jadąc na urlop do Egeru, mogę zatankować na Orlenie i na Słowacji, i na Węgrzech, wcześniej tego nie było – mówi.
To nie do końca prawda, bo pierwsze stacje za granicą polski koncern kupił w Niemczech dwie dekady temu i okazały się one mocno przeciętną inwestycją. Ale wyborcom na Podkarpaciu nazwisko byłego szefa narodowego koncernu nadal kojarzy się pozytywnie, a zbudowany na Orlenie, PGNiG, Lotosie i Enerdze narodowy czempion budzi dumę. Dlatego Obajtek dostał jedynkę na podkarpackiej liście PiS do europarlamentu. W to, że wcześniej czy później czeka go spotkanie z wymiarem sprawiedliwości, sprzedawczyni na stacji MOL nie dowierza. – Ten się nie myli, kto nic nie robi – ucina rozmowę.
Szwajcarski raj
Centrala spółki Orlen Trading Switzerland (OTS) mieści się na sennych przedmieściach miasteczka Baar w urokliwym kantonie Zug. Jego największą atrakcją, poza polodowcowym jeziorem, są zaskakująco niskie stawki korporacyjnych podatków dochodowych. Biurowiec OTS to stara szwajcarska szkoła architektury z gatunku dyskretnej elegancji, ale czynsz najwyraźniej nie jest wysoki. Tuż nad wejściem do budynku biegnie potężna linia wysokiego napięcia, na parkingu klasa średnia, żadnych luksusów. To właśnie tu doszło do jednej z największych inwestycyjnych wpadek w historii III RP.
OTS został zarejestrowany w połowie 2022 r. jako firma do poszukiwania zakupowych okazji na rynku ropy, ale też do wsparcia sprzedaży produkowanych przez Orlen towarów. Ot, choćby ciężkiego oleju opałowego, który powstaje przy produkcji paliw, a z którego nadwyżkami od lat mierzy się m.in. Orlen Lietuva, czyli rafineria w Możejkach. Z rozkręceniem działalności były jednak problemy, nie wszystkim w Orlenie podobał się koncept przeniesienia części kompetencji zakupowych do zagranicznej spółki zależnej. Oponował m.in. Grzegorz Markiewicz, który od lat kierował w koncernie departamentem odpowiedzialnym za zakupy. Swego czasu, jeszcze w PGNiG, negocjował kontrakty z Gazpromem, potem, już w Orlenie, uzgadniał warunki cenowe z głównymi dostawcami Orlenu sprzed wojny w Ukrainie, czyli rosyjskimi Rosnieftem i Tatnieftem. W połowie ubiegłego roku za krytykę poczynań Obajtka Markiewicz pożegnał się ze stanowiskiem.
Kością niezgody była też decyzja zarządu Orlenu, by sowicie opłacane (2 mln zł rocznie) stanowisko prezesa szwajcarskiej spółki powierzyć Samerowi A., urodzonemu w Libanie, mieszkającemu w Bahrajnie menedżerowi z polskim paszportem.
„Newsweek” zadał Danielowi Obajtkowi pytania o okoliczności powołania i działalności OTS. W imieniu byłego zarządu Orlenu odpowiedział na nie Michał Róg, do lutego członek zarządu narodowego koncernu ds. handlu krajowego, międzynarodowego i logistyki. Róg to prawa ręka Obajtka, ziomek jeszcze z Pcimia. Był pomysłodawcą utworzenia spółki tradingowej, podobnej do tej, jakie funkcjonują w obrębie innych koncernów paliwowych. I to on rekomendował zarządowi Orlenu zatrudnienie Samera A. na stanowisku jej prezesa. – To ceniony menedżer z ponad 20-letnim doświadczeniem – przekonuje Michał Róg.
Foto: Wojciech Olkuśnik / East News
Miłe złego początki
Operacyjnie OTS rozpoczął działalność wiosną 2023 r. i jak twierdzi Róg, w pierwszych miesiącach spółka przy zawieraniu transakcji korzystała z finansowego wsparcia Orlenu. Po kilkuset zawartych i domkniętych transakcjach jej wiarygodność była na tyle duża, że konsorcjum siedmiu banków, w tym trzech szwajcarskich, udzieliło jej finansowania na sumę 1,5 mld euro (ponad 6 mld zł). – Po dziewięciu miesiącach spółka wykazywała 31 mln dolarów (ok. 125 mln zł) nadwyżki, to była zdrowa, rentowna firma – przekonuje Michał Róg. Na początku 2024 r. OTS zatrudniał 45 osób z 11 krajów.
W lutym dotychczasowi szefowie Orlenu, w tym Obajtek i Róg, złożyli rezygnację. W tym samym czasie na lotnisku w Warszawie po koronkowej akcji służb zatrzymany został Samer A. Usłyszał zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, która w latach 2009-2013 wyłudzała VAT. Zatrzymanie to jeszcze nie dowód winy, ale wspomniane lata to był złoty czas tzw. karuzel VAT-owskich, które kosztowały polski budżet miliardy złotych. Jak to możliwe, że służby zainteresowały się Samerem A. dopiero teraz?
Michał Róg przekonuje, że każdego kandydata na stanowisko zarządcze w grupie Orlen prześwietla wewnętrzne biuro odpowiedzialne za bezpieczeństwo firmy. Kandydatów na kluczowe stanowiska dodatkowo weryfikuje ABW czy CBA. Samera A. służby sprawdzały kilka tygodni, choć zwykle zajmuje to góra tydzień, ale w końcu dały zielone światło. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego na pytania „Newsweeka” o ten wątek sprawy OTS odpowiada wymijająco. „ABW monitoruje działalność spółek takich jak OTS, ale istotne informacje uzyskiwane w toku prowadzonych czynności są przekazywane jedynie właściwym organom administracji rządowej” – pisze biuro prasowe agencji. W ubiegłym tygodniu Onet poinformował, przecząc słowom Michała Roga, że już w 2022 r. wewnętrzne służby Orlenu ostrzegały zarząd firmy przed współpracą z Samerem A., sugerując jego powiązania z Iranem i wspieraną przez ten kraj organizacją Hezbollah.
22 lutego w eleganckim biurze OTS w Baar stawił się nowy szef tej spółki, Grzegorz Markiewicz. Ten sam, który półtora roku wcześniej próbował blokować jej powołanie. – Kilka dni po przejęciu kontroli nad firmą nowy zarząd zażądał zwrotu zaliczek na zakup ropy i zagroził wypowiedzeniem kontraktów. Zakazał też pracownikom, którzy dostali wypowiedzenia, podejmowania czy realizacji jakichkolwiek decyzji. Wszystkie decyzje miały zapadać w centrali Orlenu. To oznaczało paraliż biznesu i bieżącej działalności spółki OTS – mówi Michał Róg. To właśnie zerwanie kontraktów na dostawę ropy miało doprowadzić do utraty wartych w sumie 1,6 mld zł zaliczek na poczet zakupu ropy.
Obecne zarządy Orlenu i Orlen Trading Swizterland widzą sprawę zgoła inaczej, a nowe kierownictwo szwajcarskiej spółki złapało się za głowę.
Kampania Bidena
18 października, czyli tuż po wyborach w Polsce, amerykański Departament Skarbu nieoczekiwanie zniósł na pół roku sankcje na handel ropą naftową z Wenezuelą. Formalnie była to nagroda dla reżimu Nicolása Maduro za podpisanie dzień wcześniej ugody z represjonowaną do tej pory demokratyczną opozycją. Ale w rzeczywistości zniesienie sankcji było jednym z licznych wybiegów administracji Joe Bidena, by zbić ceny ropy. Donald Trump bił wtedy w Bidena jak w bęben, obarczając go winą za wzrosty cen paliw na stacjach.
Wenezuela ma największe na świecie potwierdzone złoża ropy, ale skrajnie nieudolna polityka przywódców tego kraju doprowadziła kraj do bankructwa. Wenezuela nie ma dziś przemożnego wpływu na globalny rynek, ale zabiegi ekipy Bidena przyniosły skutek. Po 18 października hotele w stolicy kraju Caracas zapełniły się wysłannikami zachodnich, hinduskich i chińskich firm szukających okazji na rynku ropy. Eksport, który do tej pory odbywał się tylko na czarnym rynku, ruszył pełną parą. A cena baryłki ropy spadła z ponad 93 dol. 18 października do 80 dol. miesiąc później.
Polski wątek
Gęsta jak smoła wenezuelska ropa produkowana i sprzedawana przez państwowy koncern PDVSA nie nadaje się do przerobu w polskich rafineriach, ale OTS postanowił zagrać na zwyżkę: kupić tanio i sprzedać drożej. Wpłacił firmom oferującym wenezuelską ropę potężne zaliczki. Największa – 240 mln dol. – trafiła do założonej w 2022 r. firmy z Dubaju, prowadzonej przez 25-letniego Chińczyka z Hongkongu. OTS nie zabezpieczył przy tym tych transakcji na wypadek niepowodzenia, choć przy tych kwotach wydaje się to obowiązkiem.
Jednocześnie za pół miliona dolarów za dobę (ok. 2 mln zł) firma wynajęła flotę tankowców, które popłynęły w stronę zatoki Coro u wybrzeży Wenezueli i czekały na załadunek. Towaru jednak nie było. Chiński pośrednik zwodził OTS tygodniami, a koszt czarteru tankowców rósł, osiągając w lutym poziom ponad 120 mln zł. Kiedy nowa ekipa zarządzająca OTS zorientowała się, co się dzieje, postanowiła nie czekać w nieskończoność, tylko nakazała dostawcom, w tym wspomnianej spółce z Dubaju, zwrot zaliczek. I tu pojawił się problem, bo te – jak wiadomo nieoficjalnie – zostały wytransferowane na rynek kryptowalut i są w zasadzie nie do odzyskania.
Tu znów pojawia się pytanie, jak to możliwe, że OTS podjął współpracę z nieznanymi wcześniej pośrednikami, przelewając na ich konta gigantyczne kwoty bez bankowych gwarancji. W normalnych sytuacjach w takich transakcjach obydwu kontrahentów uwiarygadniają reprezentujące ich banki. Kupujący przelewa kwotę za kupiony towar do banku, a ten uwalnia ją dopiero po dostarczeniu transportu. – Optymistyczny scenariusz zakłada, że w trefnej operacji OTS rzeczywiście chodziło o zakup ropy w Wenezueli i dostarczenie ich z marżą do odbiorców w Azji i Afryce – mówi znający sprawę pracownik Orlenu. Ale przypomina też, że jesienią 2023 r., kiedy OTS wpłacał zaliczki, w Polsce było już po wyborach. Było też wiadomo, że dni obecnych władz Orlenu i części spółek zależnych są policzone. – W scenariuszu pesymistycznym zakładamy, że OTS nie chodziło o zakup ropy, tylko o wyprowadzenie ze spółki gigantycznego majątku – dodaje nasz rozmówca z Orlenu. To, jak było w rzeczywistości, wyjaśni Prokuratura Regionalna w Warszawie, zawiadomiona o sprawie przez ABW i nowe kierownictwo OTS i sam Orlen.
Na koszt firmy
Michał Róg twierdzi dziś, że na ładunek warto było nadal czekać. Ale rodzimy rynek paliwowy ocenia wpadkę OTS dość jednoznacznie. – Okoliczności zawarcia tych transakcji, w szczególności brak zabezpieczeń finansowych, są zdumiewające. Wygląda na to, że utrata zaliczek nie była przypadkiem. Profesjonalni traderzy nie popełniają takich błędów – mówi Tomasz Filiński, ekspert ds. rynku ropy z serwisu swiatpaliw.com.
Straty będzie musiał pokryć Orlen. Nowy prezes koncernu Ireneusz Fąfara pochwalił się w czwartek rekordowymi wynikami za 2023 r. Przy astronomicznej sumie 373 mld zł przychodów firma zanotowała 42 mld zł zysku operacyjnego przed amortyzacją (EBITDA). Ale zysk netto, po części z powodu odpisów aktualizacyjnych związanych m.in. ze zmianą wyceny majątku spółki, spadł w porównaniu do 2022 r. o połowę.
Nadal niezłe wyniki Orlenu to jednak przede wszystkim zyski wypracowane przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. PGNiG, korzystając z niskich cen gazu i wciąż wysokich cen w umowach z klientami w Polsce, zarabia w ostatnich miesiącach nawet kilka miliardów złotych na kwartał. Orlen przez OTS nie zbankrutuje, ale afera położy się cieniem na wizerunku firmy. Prokuratorskie śledztwo jest na mocno wstępnym etapie, ale to tylko jeden z kilku takich spadków po rządach ekipy Daniela Obajtka.
Grupa trzymająca przetargi
W prokuraturze skończy się ujawniona niedawno przez „Newsweek” sprawa przetargu na budowę kilkukilometrowego rurociągu dla należącej do Orlenu spółki Solino, prowadzącej na Kujawach kopalnię Solanki. Za czasów PiS spółka była wręcz oblężona przez działaczy PiS i Suwerennej Polski. W 2023 r. rozpisany przez Solino przetarg na budowę rurociągu wygrała spółka Compremum, powiązana z byłym akcjonariuszem TV Republika Dariuszem Szymańskim. Compremum z kolei zamówiło na budowę warte 40 mln zł rury w firmie TT Plast spod Krakowa, w której pracuje… krewna Daniela Obajtka. – Zawiadamiam w tej sprawie prokuraturę – mówił na łamach „Newsweeka” europoseł PO z Kujaw Krzysztof Brejza.
Podobny mechanizm wystąpił wcześniej na wielkiej budowie nowego GPZ (Główny Punkt Zasilania) w należącej do Orlenu elektrociepłowni w Płocku. Przetarg wygrała firma Energa Invest, należąca do podlegającej Orlenowi spółki energetycznej Energa. Nie złożyła najniższej cenowo oferty, ale tańsi oferenci zostali wykluczeni z przetargu. Zlecenie na dostawę wartych 10 mln zł kabli na budowę GPZ otrzymała zaś spółka Involt. Tuż przed podpisaniem umowy na dostawę kabli z Involtem wspólnikiem, a potem komandytariuszem firmy, został… Michał Róg. Niedługo potem trafił też zresztą do rady nadzorczej Energi. Czyli był członkiem zarządu firmy zlecającej budowę, zasiadał w radzie nadzorczej firmy, która ją realizowała, i był współwłaścicielem firmy, która dostarczała na budowę towar. ABW prowadzi dziś dochodzenie w sprawie funkcjonowania w obrębie władz Orlenu grupy zajmującej się ustawianiem przetargów.
Od Ostrołęki C do Lotosu
Białostocka prokuratura regionalna nadal bada i wkrótce ma zakończyć sprawdzanie prowadzonej przez Energę budowy bloku węglowego w elektrowni Ostrołęka C. Przygotowania do budowy ruszyły, kiedy szefem firmy był Obajtek, i były kontynuowane, kiedy fotel prezesa Energi zamienił na fotel prezesa Orlenu i następnie kupił Energę. W 2020 r. budowa została zatrzymana z powodu przewidywanej trwałej nierentowności projektu. Straty przekraczają 1,3 mld zł. Śledztwo w tej sprawie prowadzi pod nadzorem białostockich prokuratorów delegatura CBA w Gdańsku.
– Zgromadzono obszerną dokumentację źródłową i powołano dwóch biegłych ds. finansów przedsiębiorstw i wyceny instrumentów finansowych celem sporządzenia opinii w sprawie zasadności budowy i odstąpienia od budowy bloku Ostrołęka C – mówi Zbigniew Szpiczko, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Białymstoku. Opinia ma być gotowa do sierpnia 2024 r. Wtedy okaże się, czy i kto usłyszy w tej sprawie zarzuty.
Tytaniczną pracę wykonuje specjalny zespół z Prokuratury Okręgowej w Płocku powołany do zbadania okoliczności i skutków finansowych przejęcia przez Orlen grupy Lotos. A w szczególności rozprzedania majątku Lotosu nabywcom z Węgier (stacje MOL) i Arabii Saudyjskiej. Według NIK Saudi Aramco kupiło aktywa Lotosu, czyli 30 proc. udziałów w Rafinerii Gdańskiej, połowę udziałów w firmie produkującej paliwo lotnicze i całą spółkę od hurtowej sprzedaży paliw na skandalicznych warunkach. Według Inspektorów Izby majątek ów był wart w chwili sprzedaży 9,4 mld zł. Arabowie zapłacili za niego ledwie nieco ponad 2,2 mld zł. – Przebijamy się przez tony dokumentów, dokumentacji cyfrowej, przesłuchujemy świadków. Ze względu na rozmiar postępowania droga do ewentualnego sformułowania zarzutów jeszcze daleka – mówi jeden z płockich prokuratorów.
Swoim torem toczy się postępowanie w sprawie wykorzystania strategicznych rezerw paliw do zaniżania cen na rynku detalicznym przed wyborami 2023 r. Obajtkowi tak zależało wtedy na wygranej PiS, że handlując benzyną i dieslem poniżej rynkowej ceny, doprowadził do niedoborów paliwa na stacjach. Przyznał to nawet publicznie, choć za nieuczciwą grę rynkową grozi mu w najlepszym razie postępowanie antymonopolowe.
Epilog
Daniel Obajtek zaprzecza, że jego start w wyborach do europarlamentu to próba schowania się za immunitetem. Wiadomo jednak, że przepisał ostatnio sporą część ulokowanego w nieruchomościach majątku na syna. Wcześniej, jeszcze jako prezes Orlenu, wziął udział w szkoleniu uczącym zachowania w czasie zatrzymania przez służby. Obajtek dużo czasu spędza ostatnio za granicą, ale zaprzecza, że ukrywa się przed organami ścigania. W ubiegłym tygodniu w rozmowie z Wirtualną Polską przyznał, że przyjęcie oferty prezesowania Orlenowi było jego osobistym błędem. Spółkę, którą – jak twierdzą niektórzy – rozsławił na Europę, nazwał piekłem. „To jest gówno, które śmierdziało od czasów WSI. Dziękuję Bogu, że nie jestem już prezesem Orlenu” – mówił Obajtek.