Ogłoszenie startu w wyborach prezydenckich przez dziennikarza Krzysztofa Stanowskiego odbiło się szerokim echem. Widać było to chociażby po frekwencji przy zbieraniu podpisów pod listami poparcia dla jego kandydatury.
Dziennikarz sam jednak mówi, że nie zamierza wygrać. – Stoję tu, aby uwypuklić tę wyborczą katastrofę. Nie po to, aby zostać prezydentem, bo nie mam ku temu kompetencji, doświadczenia. Nie jestem w stanie piastować tego urzędu z odpowiednią godnością i klasą. Zupełnie jak moi konkurenci, ale oni o tym nie wiedzą – mówił w swoim „orędziu”.
Szumlewicz chce walczyć w imieniu polskiego społeczeństwa
O wiele mniejszym echem odbiło się ogłoszenie wyborczego startu przez Piotra Szumlewicza, lidera Związkowej Alternatywy. On wybory bierze zdecydowanie na poważnie. „Poprzednia władza była fatalna, nowa rozczarowuje” – pisał w obszernym poście w mediach społecznościowych Szumlewicz.
„Polskie społeczeństwo potrzebuje wysokiej jakości usług publicznych, sprawnej, dobrze opłacanej administracji, transparentnych procedur. Dlatego jako lider Związkowej Alternatywy postanowiłem wystartować w wyborach prezydenckich” – tłumaczył.
Stanowski wezwany do udzielenia poparcia
W sobotę obie te kandydatury się połączyły. Szumlewicz w mediach społecznościowych zwrócił się bezpośrednio do Stanowskiego. „Krzysztof Stanowski ogłosił start w wyborach, by obnażyć koniunkturalizm i pustkę pozostałych kandydatów. Ale ja jestem niekoniunkturalny i mam przemyślany program. Dlatego ten happening traci sens” – napisał.
„Dlatego proponuję Krzysztofowi Stanowskiemu, by się wycofał z kampanii i mnie poparł” – wezwał Stanowskiego Szumlewicz.
Na odpowiedź Stanowskiego nie trzeba było długo czekać. „Popieram” – napisał dziennikarz. „Dziękuję. To rozsądna decyzja” – odpisał mu lider Związkowej Alternatywy.