Donald Trump zapowiadał, że zakończy wojnę w Ukrainie, jednak nadal nie wiadomo, jak zamierza tego dokonać. Jedną z opcji miałoby być zamrożenie konfliktu i utworzenie strefy zdemilitaryzowanej. Pomysł jednak budzi wiele wątpliwości.

W czasie kampanii wyborczej Donald Trump wielokrotnie mówił o tym, że gdy wygra wyścig do Białego Domu, w ciągu doby zakończy toczącą się w Ukrainie wojnę, która pochłonęła już ponad milion ofiar. Trump jednak nie wyjaśnił, w jaki sposób zamierza to zrobić, zwłaszcza że Moskwa i Kijów stawiają niemożliwe do pogodzenia warunki dla rozpoczęcia rozmów pokojowych.

Jak donosi „The Wall Street Journal”, powołując się na trzy źródła zbliżone do Trumpa, jeden z pomysłów prezydenta-elekta ma polegać na tym, że Ukraina zobowiązałaby się nie przystępować do NATO przez co najmniej 20 lat, ale Waszyngton nadal wysyłałby jej broń, aby powstrzymać ewentualny nowy atak Rosji.

Konflikt miałby być zamrożony, a Rosja utrzymałaby kontrolę nad około jedną piątą Ukrainy i strefą zdemilitaryzowaną (DMZ) o długości ok. 1300 km, która pozostawałaby pod kontrolą zarówno Kijowa, jak i Moskwy. Według dziennika strefa ta miałaby prawdopodobnie być nadzorowana przez siły europejskie, a nie amerykańskie lub przez organizacje wspierane przez USA, np. ONZ.

Prezydent Czech Petr Pavel odniósł się w piątek do tych doniesień, mówiąc, że przyszłe porozumienie może obejmować opóźnienie przystąpienia Ukrainy do NATO o dwie dekady, dając Moskwie kontrolę nad ukraińskim terytorium, które obecnie posiada, i przekazując Europie długoterminową odpowiedzialność za ochronę wschodniej flanki kontynentu i setek kilometrów strefy zdemilitaryzowanej.

Nie jest jasne, gdzie dokładnie miałaby się znajdować strefa zdemilitaryzowana, ale wiceprezydent elekt J.D. Vance powiedział, że „pokojowe rozwiązanie” prawdopodobnie oznaczałoby, że wyznaczy ją „obecna linia demarkacyjna między Rosją a Ukrainą”.

Moskwa ma obecnie kontrolę nad około 20 proc. Ukrainy, w tym nad czterema regionami: Donieckiem, Ługańskiem, Chersoniem i Zaporożem — które, jak twierdzi, zaanektowała.

Kreml kontroluje Krym, półwysep na południu Ukrainy, od 2014 roku. Kijów zobowiązał się do odzyskania całego terytorium zajętego przez Moskwę, a prezydent Wołodymyr Zełenski wykluczył oddanie ziemi Rosji w swoim „planie zwycięstwa” przedstawionym ukraińskim ustawodawcom i światowym przywódcom w ostatnich miesiącach. Powiedział również, że sprzeciwia się zamrożeniu konfliktu, nalegając, by Kijów został zaproszony do NATO możliwie jak najszybciej.

Dan Rice, były doradca naczelnego dowódcy Ukrainy, powiedział „Newsweekowi”, że jest bardzo mało prawdopodobne, aby Kijów zaakceptował krótkoterminowe zawieszenie broni, ale że znaczne siły europejskie wzdłuż granicy Rosji z Ukrainą są potrzebne, aby powstrzymać Rosję przed próbą przejęcia terytorium.

Bryan Lanza, który pracował przy kampanii wyborczej Trumpa, powiedział BBC w weekend, że nowa administracja, która obejmie urząd w styczniu, poprosi ukraińskiego przywódcę o „realistyczną wizję pokoju”.

— Jeśli prezydent Zełenski podchodzi do stołu i mówi: „pokój jest możliwy tylko jeśli dostaniemy Krym”, to pokazuje nam, że nie jest poważny — mówił Lanza. — Krymu już nie ma — dodał. Jednak obecny rzecznik Trumpa powiedział później, że Lanza „nie wypowiadał się” w imieniu prezydenta elekta.

Nie zdecydowano również, czy strefa zdemilitaryzowana będzie obejmować uznaną międzynarodowo granicę między Rosją a Ukrainą. Obecność Kijowa w południowym regionie Kurska w ostatnich miesiącach dodatkowo komplikuje sytuację.

Przedmiotem debaty jest również to, jak szeroka byłaby strefa, czy europejskie siły zbrojne zgodziłyby się na zapewnienie, że pozostanie ona wolna od rosyjskich lub ukraińskich operacji wojskowych i czy będzie trwała.

W przeszłości strefy zdemilitaryzowane utworzono m.in. w pasie ziemi dzielącym Koreę Północną i Południową. Obszar przecinający półwysep istnieje od zakończenia wojny koreańskiej w 1953 roku, a konflikt zasadniczo nigdy się nie zakończył.

— Strefy zdemilitaryzowane dobrze wyglądają tylko na papierze — ocenił Mark Cancian, emerytowany pułkownik rezerwy piechoty morskiej USA i starszy doradca w amerykańskim think tanku Center for Strategic and International Studies.

— Problemem jest egzekwowanie i upewnienie się, że obszar pozostaje czysty — dodał. — W przeciwnym razie jest to bezsensowne.

— Koreańska strefa zdemilitaryzowana odniosła spory „sukces”, ponieważ Pjongjang i Seul mogą się ze sobą komunikować, ale także dlatego, że gdyby jedno wojsko wkroczyło do strefy zdemilitaryzowanej, drugie mogłoby natychmiast odpowiedzieć, bo ma wystarczającą siłę militarną — tłumaczył.

— Ukraińska strefa zdemilitaryzowana to pomysł niekoniecznie zły, ale niezwykle trudny do wdrożenia — dodał Cancian.

Członek zespołu Trumpa, który chce pozostać anonimowy powiedział WSJ, że „lufa pistoletu będzie europejska”, dodając: — Nie wyślemy amerykańskich mężczyzn i kobiet, aby utrzymać pokój w Ukrainie. I nie będziemy za to płacić. Niech zrobią to Polacy, Niemcy, Brytyjczycy i Francuzi.

— Trudno mi sobie wyobrazić jakiekolwiek europejskie siły wojskowe w strefach zdemilitaryzowanych — powiedział Cancian. Zaangażowanie wojsk lądowych w działania wojenne było w dużej mierze przekleństwem dla państw NATO, a Kijów o to nie prosił.

Cancian zauważył, że w strefie zdemilitaryzowanej, która ostatecznie upadła w Wietnamie, misja neutralnych krajów, choć „nieskuteczna”, monitorowała strefę. Dyplomacja mogłaby stworzyć jakieś neutralne siły, które sprostałyby temu zadaniu, ale byłoby to „bardzo trudne”, dodał.

— Jeśli porozumienie stworzy strefę zdemilitaryzowaną, będzie to na warunkach Putina, a on „po prostu wykorzysta to jako linię frontu dla kolejnej inwazji na Ukrainę za 5, 10, 15 lat, po tym, jak jego armia odpocznie, zrekonstruuje się i wyciągnie wnioski z lekcji, których uczy się na Ukrainie — powiedziała Karolina Hird, zastępczyni kierownika zespołu ds. Rosji w amerykańskim think tanku Institute for the Study of War, który śledzi codzienne zmiany na linii frontu w Ukrainie.

— Stworzenie strefy zdemilitaryzowanej, bez względu na to, jak będzie wyglądać, da siłom rosyjskim okazję do odpoczynku, zresetowania się i zaplanowania kolejnej inwazji — powiedziała Hird „Newsweekowi”.

Zdaniem Hird, Putin nie zasygnalizował, że jego cele przejęcia całej Ukrainy osłabły. Dodała, że strefa zdemilitaryzowana „niemal legitymizowałaby okupację” części Ukrainy i umocniłaby kontrolę Kremla nad Ukraińcami mieszkającymi na tych terytoriach.

Tekst opublikowany w amerykańskim „Newsweeku”. Tytuł, lead i śródtytuły od redakcji „Newsweek Polska”.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version