Toba jest dzisiaj wielkim jeziorem, które powstało w kalderze, wielkim wgłębieniu powstałym po jednej z największych erupcji w historii Ziemi. Długość zbiornika wynosi około 100 km, szerokość ponad 30 km, a głębokość maksymalna 505 m. Jest położone niemal kilometr n.p.m.
Malownicze miejsce, które przyciąga turystów i jest wizytówką indonezyjskiej wyspy Sumatra, może stać się śmiertelnie niebezpieczne dla jej mieszkańców, ale również mieć kolosalny wpływ na ludzkość.
Sumatra. Superwulkan Toba już raz pokazał moc
Erupcja Toby sprzed niespełna 74 tys. lat – według naukowców – miała wpływ na życie na całej planecie, powodując poważne zmiany klimatyczne
Erupcja posłała do atmosfery gigantyczne ilości gazów i popiołów. Te mocno zmniejszyły ilość docierającego do Ziemi światła słonecznego. Temperatura spadła, a ludzkość została skazana na głód i choroby. Wulkaniczna zima trwała około dekady, ale niższe temperatury utrzymywały się nawet do tysiąca lat.
Naukowcy szacują, że katastrofa spowodowała zmniejszenie warstwy ozonowej nad strefą zwrotnikową o połowę. To z koeli sprawiało, że ludzie narażeni byli na poparzenia i uszkodzenie wzroku.
Superwulkan Toba budzi się ze snu
Wizja powtórki podobnego scenariusza może przyprawiać o ból głowy i nie pozostaje jedynie w sferze teoretycznej. W ostatnich latach zauważalne jest wybudzanie się wulkanu Toba. Coraz częściej odnotowywane są trzęsienia ziemi, co ma wskazywać na unoszenie się magmy.
Inne niepokojące symptomy wystąpiły przed ośmioma i sześcioma laty, kiedy na powierzchni jeziora zaczęły unosić się miliony martwych ryb. Okazało się, że powodem makabrycznego zjawiska był nietypowy skok temperatury wody. Powodem ogrzania również miała być magma.
Od dekady mówi się, że erupcja Toby jest nieunikniona. W 2013 roku najpoczytniejszy indonezyjski dziennik „The Jakarta Post” podał, że komora magmowa pod wulkanem jest napełniona.